Rok od śmierci ś.p. Helenki Kmieć

W nocy z 24 na 25 stycznia 2017 r. odebrałam wiadomość od polskiego Misjonarza z Cochabamby w Boliwii – „Witam was! Czy wiecie, że zamordowano naszą wolontariuszkę tutaj w Boliwii? Jestem w drodze, właśnie wysłano mi informację o jej nagłej śmierci…”

Następnie otrzymaliśmy kolejną wiadomość od Misjonarza:

– Witam Was. Przed chwilą wróciłem od sióstr. Faktycznie dzisiaj o ok. godziny 1:00 nad ranem włamali się prawdopodobnie złodzieje do Kindres, czyli takiego żłobko-przedszkola, gdzie spały dwie wolontariuszki z Polski, które do sióstr przyjechały 2 tyg. temu. Wy tez wysyłacie wolontariuszki do sióstr Bojanowskiego – jak się nie mylę do Tupizy? Stąd myśleliśmy, że są z Krakowa od was, ale przyjechały do Boliwii od Salwatorianów. Kontynuując jednej wolontariuszce zadano wiele ran nożem. Druga wolontariuszka zaczęła krzyczeć, wiec uciekli. Helena Kmieć zmarła na miejscu. Prawdopodobnie jednego z nich policja złapała, ale nie znam szczegółów siostra Bejzyma była na policji, więc póki co nic więcej nie wiadomo. Proszę was o modlitwie za nią. Z Bogiem.

Na Mszę świętą zaprosiliśmy naszych wolontariuszy, rodziców oraz wszystkich chętnych do wspólnej modlitwy w intencji tragicznie zmarłej Helenki Kmieć. W tym czasie dwie z naszych wolontariuszek pracowały na placówce Sióstr Służebniczek Dębnickich w Tupizie, Boliwii. Oto mail od mamy jednej z nich, który otrzymała nasza koordynator wolontariuszy w kolejnych dniach:

Witam serdecznie Karolinko (jeśli mogę się tak zwracać),
dziękuję serdecznie za szybką wiadomość. Wiem, że czas jest ciężki, ale znam też Madzię i wiem, że na pewno chce zostać…
U nas w telewizji była transmitowana Msza żałobna z Libiąża i był także specjalny program poświęcony Helence.
Tak się składa, że nasz znajomy ks. Jacek (moderator DK) powiedział, że – znał i zna nie wielu tak pięknych ludzi jak ONA – to jego słowa, wiec jest pewny, że Helenka jest już w Niebie. Święta, cudna dziewczyna!
Choć pewnie gdyby nie Madzia nie wiedziałabym tyle o misjach, to czuje niesamowitą więź z jej rodzicami (też są w DK) i czuje, jakby to była cześć mojej misyjnej rodziny. Wierze i ufam, że Ona jest już u Boga, a On czuwa nad innymi wolontariuszami w tym nad Madzią oraz Olą i je ochrania. Wszyscy modlą się i w Waszej intencji. Jutro u nas też jest Msza św. z adoracją. Będziemy mieć Was w sercach.

Obecnie w Tupizie, Boliwii u ss. Służebniczek Dębnickich pracują nasze dwie wolontariuszki Arleta i Aneta.

Zapraszamy Was do modlitwy za Helenę Kmieć oraz wolontariuszy, którzy pracują na misjach