Boliwia, Cochabamba: A droga wiedzie w przód i w przód

Nadszedł czas Wielkiego Postu. My go także przeżywamy w Boliwii. Wielki Post w tym roku naznaczony cieniem wojny, która toczy się w Ukrainie. Pomimo że jesteśmy tak daleko od ojczyzny, sercem częściowo jesteśmy w Polsce. Oczywiście, jesteśmy na misji, ale nie da się kompletnie odciąć od tego, co się „u nas” dzieje, od tego, co przeżywają nasze rodziny, nasi bliscy.

Wielki Post ma być tym czasem w roku liturgicznym, kiedy chcemy podjąć wysiłek zmiany, „wzięcia swojego krzyża i podążania za Chrystusem”.  Jednym z postanowień na ten czas, dla mnie i Pauliny, jest odprawianie co piątek nabożeństwa Drogi Krzyżowej. Jest to chwila modlitwy, refleksji, zatrzymania. Rozmyślamy nad Męką Pana Jezusa, rozważania zmuszają do zastanowienia się nad naszym życiem i życiem naszych boliwijskich mam.


Stacja I
Jezus na śmierć skazany

Opuszczona. Wygnana z domu. Samotna. Takie często są matki, które spotykamy w Centro San Juan Pablo II, w którym przeszło pół roku pracujemy wraz z siostrą Teresą. Kobiety te są „skazywane” przez swoich nieodpowiedzialnych partnerów, przez swoje rodziny. Kiedy nie chcą postąpić po ich myśli, „pozbyć się problemu”, za jaki oni uważają dziecko. Nie jest łatwo być kobietą, matką w Boliwii.

Stacja II
Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

Każda z kobiet niesie swój krzyż, swoją historię życia. Ciężkie doświadczenia dzieciństwa, niejednokrotnie naznaczone przemocą psychiczną, fizyczną, seksualną… Rzadko o tym mówią, a tak wiele razy ktoś je zawiódł, nadużył ich zaufania. Wykorzystał ich naiwność, niewinność. A jednak! Czasami zadziwia siła, jaką mają w sobie, jak codziennie starają się zapewnić jak najlepszy byt swojej rodzinie.


Stacja III
Pierwszy upadek Jezusa

Bywa, że brakuje nam w życiu cierpliwości i wyrozumiałości dla drugiego człowieka. „Nasze” mamy też  tego doświadczają. Nie zawsze dadzą radę zapanować nad krzykiem, odruchem dania „klapsa” w celu zdyscyplinowania swoich niesfornych dzieci. Ja jako wolontariuszka misyjna mogę tego nie rozumieć,  nie popierać, jednak muszę także pamiętać, że niektóre zachowania wynikają z tego w jakich warunkach te kobiety wzrastały. Czy zawsze był ktoś, kto je wspierał, miał dla nich serce i czas? Czy może były pozostawione same sobie?

Stacja IV
Jezus spotyka swoją Matkę

Maryja jest z każdą z tych kobiet, z każdą i każdym z nas w tej ziemskiej wędrówce. Tak jak była przy Jezusie podczas całego życia, także podczas ostatniej drogi, na Kalwarię. Na ścianach w Centro San Juan Pablo II wiszą jej obrazy, szczególnie wizerunek Matki Bożej z Guadelupe, patronki życia nienarodzonego, patronki obu Ameryk. Przypominają o Jej nieustannej opiece, wstawiennictwie. Cokolwiek by się nie działo, jakkolwiek naznaczona przeszkodami by nasza droga nie była – Ona nas nie opuści.

Stacja V
Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż Jezusowi

Praca naszego ośrodka nie mogłaby się obyć bez pomocy lokalnych wolontariuszy. Adwokatka Gilda. Małżeństwo: Joel i Sylvia, która także służy pomocą psychologiczną. Tutejsi działacze na rzecz kobiet w ciąży: Carlos i Anji. To oni pomagają nieść krzyż, szukają rozwiązania problemów naszych podopiecznych. Z racji tego, że stąd pochodzą, znają najlepiej realia, z jakimi przychodzi się mierzyć samotnym matkom. Kiedy tylko pojawia się potrzeba, nie wahają się wesprzeć działania Centro.

Stacja VI
Weronika ociera chustą twarz Jezusa

Oprócz tutejszych wolontariuszy, w Centro na stałe pracuje siostra Teresa, ja i Paulina – wspomagamy jej działania, a także od niedawna do naszego zespołu dołączyła siostra Boguchwała (po hiszpańsku zwana Glorią). Staramy się jak możemy ulżyć mamom, które pojawiają się w naszym centrum. Nie zawsze jesteśmy w stanie to zrobić. Zdarzają się sytuacje tak skomplikowane, że przekraczają nasze możliwości pomocy. Wtedy pozostaje towarzyszenie komuś, wysłuchanie, „otarcie twarzy”, jak to uczyniła Weronika podczas Drogi Krzyżowej.


Stacja VII
Drugi upadek Jezusa

Dlaczego kobiety boliwijskie, które przychodzą do Centro po pomoc, zgadzają się na złe traktowanie? Szczególnie ze strony swoich chłopaków, mężów… Nie wiem. Ciężko  mi to zrozumieć. Mogę się domyślać, że tak łakną miłości, akceptacji, zrozumienia, że są w stanie zaakceptować ich zachowanie. Często nie doświadczyły tego w domu rodzinnym. Słyszałyśmy o takich sytuacjach, że uciekają od swoich partnerów, by za jakiś czas znów do nich wrócić. Pomimo kłótni, bicia… Znów upadają…

Stacja VIII
Jezus spotyka płaczące niewiasty

Nie mam wątpliwości, że mamy, które spotykamy w Centro, są zatroskane o los swoich dzieci. Chcą dla nich lepszej przyszłości. Próbują ze wszystkich sił zapewnić im lepsze dzieciństwo, lepszy start niż ten, który one miały. Czasem są bardziej zaradne, czasami sobie gorzej radzą. Każda, na miarę swoich możliwości, troszczy się o swoje pociechy. Choćby to, że przychodzą do ośrodka. Proszą o mleko, pampersy… Pomimo że czasem się wstydzą, bo proszenie o pomoc nie jest łatwe. Wymaga pokory.

Stacja IX
Trzeci upadek Jezusa

Mamy z Centro czasem nam „giną”. Co to znaczy? Bywa, że ich sytuacja na tyle się poprawia, stabilizuje, że tracą motywację do przychodzenia na cotygodniowe spotkania dla nich organizowane. Można powiedzieć, że następuje naturalna rotacja. Jedne kobiety się pojawiają, inne znikają. By po jakimś czasie z powrotem zacząć uczęszczanie na nasze spotkania. Wtedy gdy sytuacja się pogorszy. Jak mówi pewne sztampowe powiedzenie: nieważne ile razy upadamy, ważne ile razy się podnosimy.

Stacja X
Jezus z szat obnażony

W Boliwii, szczególnie przy wjazdach do miast znajdują się motele. Mają jednak osobliwe nazwy np. „Eros”, „Happy hour” i inne. Oczywiście, nie są to noclegi, a domy publiczne. A ich liczba jest naprawdę duża. Mam nadzieję, że mamy, które do nas przychodzą, dzięki naszej pomocy, nie są zmuszone w ten sposób zarabiać na życie swoje i swoich dzieci. Jednocześnie nie mogę obok tego zjawiska przejść obojętnie i zadaję sobie pytanie: ile kobiet w podobnej sytuacji życiowej, tak musi się utrzymywać?

Stacja XI
Jezus przybity do krzyża

Jadąc ulicami Cochabamby co któreś skrzyżowanie podchodzą do auta dzieciaki. Sprzedają, co mogą, zwykle drobne słodycze. Od młodych lat muszą sobie radzić. Wpadają później niejednokrotnie w „złe towarzystwo”, zaczynają żyć na ulicy. Co gorzej, przyzwyczajają się do takiego życia. Uczą się kraść, kłamać… Padają ofiarą przemocy. Cierpią. Są okradzione z dzieciństwa.


Stacja XII
Jezus umiera na krzyżu

Ciąża to nie zawsze radość. Czasem dwie kreski na teście ciążowym powodują strach. Kobiety zwracają się  po wsparcie do swoich rodzin. Często tego nie otrzymują. Zamiast tego są przymuszane pośrednio lub bezpośrednio do dokonania aborcji. Mogą tej presji się poddać. A pseudogabinetów medycznych gotowych im to zaoferować jest wiele, szczególnie w pobliżu targowisk. Wieść niesie się pocztą pantoflową. A Jezus cierpi… Razem z kobietami… Jezus umiera… Razem z tymi nienarodzonymi.

Stacja XIII
Jezus zdjęty z krzyża

Życie naszych mam czasem odmienia się dzięki działaniom Centro. Na własne oczy możemy doświadczać jak stają na nogi. Chcą o siebie zawalczyć, polepszyć swoją sytuację życiową. Nie dają się dalej poniżać. Rozwijają swoje talenty. Otwierają małe „biznesy”. Uczęszczają do szkół. Jakiś ciężar z ich ramion jest zdjęty. Mogą z nadzieją spojrzeć w przyszłość.

Stacja XIV
Jezus do grobu złożony

Może to wszystko, działania Centro San Juan Pablo II, to są małe kroki. Co to może zmienić? Jak zaradzić tylu problemom? Owszem często na owoce pracy trzeba poczekać, ale wiemy, dzięki wierze, jak ta historia się kończy. Śmierć nie ma ostatniego słowa. Jest nim Zmartwychwstanie. Które już za chwilę wydarzy się . W grobie powstanie Nowe Życie.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami

Co te wszystkie sytuacja mają ze sobą wspólnego? Jezus jest w nich obecny. Niesie krzyż. Cierpi. Umiera. Jest złożony do grobu. Spotyka na swojej drodze ludzi, którzy chcą Mu ofiarować miłość. Jezus podąża Drogą Krzyżową, drogą życia.

Jezu, naucz mnie patrzeć na ludzi, których spotykam na swojej drodze, Twoimi oczami.