Nie zarabiacie?! … jakie to smutne!

Minęły już dwa miesiące naszego pobytu w Manaus i ciągle z tyłu głowy mamy napisanie kolejnego posta. Kilka razy się za to zabierałam, ale potem nie podobało mi się to co wyprodukowałam i wszystko kasowałam. Podobnie Szymon, nie mógł znaleźć tematu, dlatego, że nasze życie tutaj jest całkiem zwyczajne, a nasza misja jest dla nas dość trudna i choć upłynęło już sporo czasu, my wciąż nie przestajemy pytać Pana Boga, jakie jest nasze zadanie, nasza misja tutaj, w tym miejscu, w tej szkole.

W końcu pomyśleliśmy, żeby połączyć siły i to czym żyjemy, o czym na co dzień rozmawiamy po prostu przelać na papier, stąd ten post jest mieszanką naszych wspólnych myśli i rozmów.

Szymon Zanim zabrałem się za tworzenie tego posta, stwierdziłem, że może zanim zacznę, poczytam trochę o tym, co tam słychać w wielkim świecie, czyli u moich współwolontariuszy. Doszedłem do wniosku, że nasze doświadczenia misyjne są zupełnie inne, jedni piszą o trudnościach, inni o radościach, napewno jednych i drugich nie brakuje. Jest jednak jedna rzecz, a właściwie jedna Osoba, która łączy nas wszystkich – Ten który nas posłał, Jezus Chrystus. To ze względu na Niego każdy z nas jest teraz daleko od domu, od bliskich, w innym kraju i cały swój czas, całego siebie oddaje tam, gdzie zosał posłany.

Monia To już mój trzeci wyjazd misyjny i to właśnie ten jest dla mnie największym wyzwaniem. Brazylia na pewno wydaje się niesamowicie ciekawym krajem, zwłaszcza dla miłośników dzikiej przyrody, no i piłki nożnej. Zapewne jest przepiękna, widoki nieraz zapierają dech w piersiach, ale dla mnie, Brazylia to przede wszystkim kraj ogromnych różnic, między naszą mentalnością, a mentalnością brazylijczyków. Tak często zapominam o tych różnicach, chciałabym móc każdemu zaufać, móc umówić się na konkretną rzecz, móc pracować z dzieciakami, tak jak to robiłam w Polsce. Niestety najczęściej zderzam się ze ścianą, bo zapominam, że tutaj jest inna MENTALNOŚĆ.

 

Monia Pod koniec września w szkole był organizowany dzień otwarty. Wszystkie grupy przygotowywały przedstawienia, nauczyciele stawali na rzęsach, żeby ich grupa wypadła jak najlepiej, byłam pod wrażeniem ich zaangażownia. Każdy też ozdabiał swoja salę i wtedy pierwszy raz mocno zderzyłam się właśnie z inną mentalnością. Jak my lubimy pracować? 1. Pomyśleć, 2. Zaplanować, 3. Wykonać, i tym sposobem ozdabianie sali mogłoby zająć około 5 godzin. Jaki styl preferują nasi najbliżsi, brazylijscy współpracownicy? 1. Wykonać 2. Pomyśleć 3. Zmienić wszystko, co się do tej pory zrobiło, 4. Pomyśleć jeszcze raz, 5. Zaplanować, 6. Zmienić jeszcze raz. Tym sposobem praca zajęła jakieś 30 h. Codziennie od poniedziałku do środy nauczycielki zostawały po pracy, czyli od 11.30 do 18.00, a ja ćwiczyłam swoją cierpliwość i codziennie wiernie starałam się im pomagać. W czwartek natomiast była kulminacja, pracowały do północy. Ja już tego dnia wypadłam z gry, bo zachorowałam i dopadła mnie gorączka, ale za to wysłałam mojego męża do pomocy :) nie chcielibyście widzieć jego miny, gdy wrócił do pokoju po skończonej pracy. No, ale efekt trzeba przyznać był godny podziwu, choć całkiem inny, od tego, który ja widziałam jeszcze w środę.

 

Szymon Sporym wyzwaniem jest też praca w miejscu, gdzie nigdy wcześniej nie pracowali wolontariusze. Przyjechaliśmy do placówki, w której jest bardzo dużo pracowników, ludzie mało rozumieją sens pracy wolontaryjnej. Już niejednokrotnie padło pytanie: „Przyjechałeś tutaj z Polski, po to, żeby malować barierki?”, „Przejechałeś tu, po to, żeby naprawić rolety w oknach?” Wszystkie te powody, są dla nich zbyt błahe, mało atrakcyjne, żeby „przyjechać tutaj z Polski”.

Monia Pamiętam też na samym początku, jechaliśmy z jedym z pracowników samochodem i w pewnym momencie, On nas zapytał ile tutaj zarabiamy, na co my z całym zaangażowaniem wytłumaczyliśmy mu na czym polega wolontariat, że mamy jedzenie i dach nad gową, ale nie zarabiamy nic. Usłyszeliśmy w odpowiedzi: „jakie to smutne”. Szczerze powiedziawszy pierwszy raz spotkałam się z taką odpowiedzią, ale nawet nie zdążyłam o tym dłużej pomyśleć, bo jeszcze tego samego dnia Pan Bóg odpowiedział na te słowa przez świętego Pawła, który kiedy pisał list do Tymoteusza, zdecydowanie pisał go też do nas, tylko dotarł z lekkim opóźnieniem, czyli wtedy, kiedy go najbardziej potrzebowaliśmy :)  „Wielkim zaś zyskiem jest pobożność w połączeniu z poprzestawaniem na tym, co się ma. Nic bowiem nie przynieśliśmy na ten świat; nic też nie możemy z niego wynieść. Mając natomiast żywność i odzienie i dach nad głową, bądźmy z tego zadowoleni. A ci, którzy chcą się bogacić, popadają w pokusę i w zasadzkę diabła oraz w liczne nierozumne i szkodliwe pożądania. Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest chciwośc pieniędzy. (…) Ty natomiast (…) podążaj za sprawiedliwością, pobożnością, wiarą, miłością, wytrwałością, łagodnością. Walcz w dobrych zawodach o wiarę, zdobywaj życie wieczne: do niego zostałeś powołany i o nim złożyłeś dobre wyznanie wobec wielu świadków. (1 Tm 6, 2-12)

Tyle na dzisiaj :) Pozdrawiamy!

Monia i Szymon