Boliwia: Radość Zmartwychwstania
Święta Wielkanocne w Tupizie zbiegły się z nadejściem kalendarzowej jesieni. Mimo to atmosfera tych dni była gorąca, a czas bardzo intensywny. I choć w tutejszym kościele nie odprawia się rekolekcji wielkopostnych zdałam sobie sprawę, że cały mój pobyt to prawdziwe rekolekcje w codzienności. Praca w Naszym Domu wre od rana do wieczora, a ostatnio upłynęła pod znakiem przygotowań do Świąt.
W Wielki Czwartek rozpoczynający Triduum Paschalne późnym wieczorem wraz z dzieciakami poszliśmy na Mszę Świętą, na pamiątkę ustanowienia sakramentu Eucharystii i Kapłaństwa. Ksiądz dokonał obrzędu obmycia stóp dwunastu mężczyzn. Przy ołtarzu ustawiony był stół z potrawami typowymi dla Boliwii. Na upamiętnienie Wieczerzy Pańskiej każdy z wiernych otrzymał kawałek chleba. Po zakończeniu Mszy Świętej nastąpiło wystawienie Najświętszego Sakramentu.
Nad ranem, a właściwie w środku nocy, wyruszyliśmy na górę Cerro de la Cruz (Wzgórze Krzyża), aby medytować stacje Drogi Krzyżowej. Gdy dotarliśmy na szczyt co chwila pojawiali się nowi ludzie – razem pomodliliśmy się i o świcie zeszliśmy w ciszy do miasta.
W Wielki Piątek o godzinie 15.00 zebraliśmy się w kościele na liturgii Męki Pańskiej. Wieczorem natomiast mieszkańcy Tupizy przyszli na główny plac, aby wyruszyć wspólnie na Drogę Krzyżową ulicami miasta. Na przedzie mężczyźni nieśli przezroczysty grób z Panem Jezusem oraz figurki Maryi i Józefa. To co mnie zadziwia za każdym razem gdy uczestniczymy w boliwijskich uroczystościach to formy wyrazu – wszystko jest przedstawione bardzo obrazowo przy akompaniamencie poruszających pieśni. Piątkowe nabożeństwa Drogi Krzyżowej, w których uczestniczyliśmy za każdym razem budziły ogrom emocji i refleksji.
W sobotnie popołudnie Nasz Dom odwiedził kapłan, aby poświęcić przygotowane pokarmy. Na stole znalazły się zarówno codzienne produkty, jak i przygotowane przez siostry wielkanocne śniadanie. My natomiast przyniosłyśmy koszyk z pomalowanymi przez nas i dziewczyny wielkanocnymi pisankami.Wieczorem udaliśmy się na Wigilię Paschalną. Przed kościołem płonął ogień, a czytania z Wielkiej Soboty odbywały się przy zgaszonym świetle oraz przy płonących świecach, które każdy parafianin trzymał w dłoni.
Wielkanocny poranek zapamiętam na długo. Obudził mnie dźwięk lecącej z głośników na cały regulator pieśni ”Hallelujah”. Cały Nasz Dom wyruszył na uroczystą Niedzielną Mszę Świętą zakończoną procesją ulicami Tupizy przy skocznej muzyce. Po powrocie pomodliliśmy się i zasiedliśmy do wspólnego posiłku. Chcąc zapoznać dzieciaki z polską, rodzinną tradycją przygotowałam jajka, którymi podzieliśmy się podczas śniadania wielkanocnego.
Po południu przeprowadziłam quiz wielkanocny z pytaniami dotyczącymi Świąt. Dziewczynki pomagające przy przygotowaniu konkursu wymyśliły, że fajnie byłoby się przebrać i pochować kartki z pytaniami na terenie całej placówki. Przy tym całym entuzjazmie, nie zapamiętałyśmy, gdzie co schowałyśmy co nieco utrudniło przeprowadzenie quizu. Niemniej, śmiechu przy zabawie było co nie miara. Nie mogło zabraknąć obowiązkowego elementu wszystkich uroczystości, czyli śpiewów i tańców. Uwielbiam patrzeć jak wychowankowie gdy tylko usłyszą dźwięk muzyki rwą się do radosnego tańca. Często żartuję, że nasze dzieciaki działają na baterie słoneczne, bo mimo upału i późnej godziny nie było widać ani nuty zmęczenia.
Przeżycie Świąt Wielkiej Nocy na innym kontynencie, w innej kulturze to całkiem nowe doświadczenie. Niezależnie od zwyczajów, które panują w danym miejscu to co łączy, to radość, która towarzyszy Zmartwychwstaniu, bo przecież Bóg jest jeden i posłał na świat swojego Syna z Miłości do nas. Dlatego radości i zachwytu nad ogromem Bożej Miłości życzę każdemu.
Ania