Trzej Muszkieterowie
Przyjacielu!
Spieszę Ci z odpisaniem na list, gdyż w ostatnich dniach sprawy nabrały zupełnie innego obrotu. Otóż nauczyciele, po wielu spotkaniach i demonstracjach, a także negocjacjach z rządem Ghany postanowili wrócić do szkół. Dzięki tym decyzjom nasi chłopacy, jak i wiele tysięcy uczniów w kraju nie utraciło możliwości napisania egzaminów semestralnych, które są niezbędnym elementem weryfikacji ocen. Z przymusowych wakacji, nasz dzień stał się pościgiem za wiedzą – nasi chłopcy wkładają wiele wysiłku, by wyniki w raportach były jak najwyższe. Dziś chociażby przybiegł do mnie Kojo, by zaimponować mi swoimi wynikami. Wiesz, że test z angielskiego napisał na 80%? Zachwycające, gdyż do szkoły chodzi zaledwie od lutego.
Jak myślisz, jeżeli egzaminy semestralne naszym rozbójnikom jawią się jak nocne koszmary, co nasza najstarsza trójka myśli o nadchodzących egzaminach końcowych? Tak. Już za kilka dni Richard, Prince i Felix podejdą do pisania sprawdzianu swojej wiedzy, który weryfikuje do jakiej szkoły średniej albo technikum będą mogli pójść już w październiku. Cały system, którego teraz obie jesteśmy obserwatorami, niewiele różni się od tego, w którym same uczestniczyłyśmy, będąc jeszcze w gimnazjum: egzaminy, wyniki, wybór liceum, czekanie na wyniki, porażki lub zwycięstwa.
Wiesz Anku? Bardzo lubię ostatnimi czasy nasze wieczorne słówka, które mamy tuż po modlitwie, ponieważ prowadzą je sami chłopacy. Każdego dnia jeden z wychowanków opowiada o swojej rodzinie – jak się nazywają rodzice, rodzeństwo, gdzie mieszkają. Zdradzają też swoje ulubione zajęcia (choć po kilku dniach w Don Bosco Boys Home nie trudno o takie odkrycia), a także czego nie lubią. Ostatni punkt w czasie ich prezentacji wprowadza zawsze wszechobecny pomruk wśród słuchaczy i nieśmiałość u mówiącego. Wtedy mówią o tym, kim chcą zostać w przyszłości. Kiedy ich słucham, zamykam oczy i wyobrażam sobie, że za kilka lat usiądę w tym samym miejscu wśród wybitnych piłkarzy, bankierów, pilotów, muzyków i artystów (tych mamy najwięcej).
Najbliżej do tych planów mają nasi trzej muszkieterowie, którzy już za kilka dni podejdą do walki z zadaniami z matematyki, angielskiego, wiedzy o społeczeństwie. Z racji, że mówimy o szkole, zamiast szabli, w kieszeniach ukryją ołówki, długopisy, linijki i gumki do mazania. O ich zwycięstwie nie powie nam liczba poległych przeciwników, a procent poprawnie rozwiązanych zadań. Jedyne co się w ostatnim zgadza – im wyższa, tym lepsza.
Pierwszy muszkieter, to nie Atos a Richard. Z trójki chłopaków, kończących Junior High School jest najstarszy. Ma sześcioro rodzeństwa, a jego rodzice od wielu lat już nie żyją razem. Gdy był mały trafił na ulice Akry, skąd (dzięki pewnemu Salezjaninowi) trafił do Don Bosco Boys Home. Jego marzeniem jest zostać przewodnikiem turystycznym, gdyż bardzo interesuje go geografia. Jest do tego dobrym mówcą, kiedy zacznie mówić, nigdy nie wiesz, kiedy spodziewać się końca. Powinnaś to zapamiętać Anku, bo choć sama znasz już wiele ścieżek w Ghanie, to przewodnika w tym kraju ze świecą szukać, albo w Don Bosco Boys Home.
Kolejny, według wieku, to Felix. Wychował się w Techiman, wśród szóstki swojego rodzeństwa. Niestety jego rodzice również nie żyją razem. Jego plan na przyszłość to zostać lekarzem. Jest bardzo ambitnym i sumiennym uczniem, więc ma duże szanse zrealizować swoje marzenie. Podczas jednego z wieczorów powiedział, że lubi pajacować, ale już być pajacem niekoniecznie. Chciałabym jeszcze Ci przypomnieć, że to właśnie Felix był naszym pierwszym pacjentem Wydziału Medycyny Diagnostycznej ze złamanym sercem.
Ostatnim z grupy, choć nie Aramisem, jest Prince. Pochodzi z Techiman. Do Don Bosco Boys Home trafił po śmierci swojego taty. Choć jednym z jego ulubionych zajęć jest gra w piłkę nożną, to marzenia skierował za biurko – chciałby pracować jako bankier. Tych instytucji w Ghanie jest coraz więcej, jak grzybów wręcz bo obfitym deszczu, więc miejmy nadzieję, że w jednym z nich czeka miejsce dla naszego księcia z Boys Home. Gra na bębnie, uwielbia tańczyć i urodzony z niego artysta.
Tak więc oto ich trzech i egzamin. Już w poniedziałek, przyszłego tygodnia, kiedy pozostali mieszkańcy Don Bosco Boys Home będą cieszyć się końcem semestru (tak, to już ten czas), Ci staną do walki testami, mając za oręż nagromadzoną przez wszystkie lata wiedzę i dobrze wyposażony piórnik.
Pamiętam, kiedy pisałam maturę, dość często odbijało się w moich uszach „połamania pióra”. Chyba wolałabym, by jednak nic się nie łamało, bo jak potem dokończyć wypełnianie karty odpowiedzi?
Na dziś kończę drogi Przyjacielu, gdyż jak Ci dobrze wiadomo, nasza rodzina powiększyła się o kolejnego chłopca, którego ulubionym przedmiotem jest matematyka. Mam więc z nim jeszcze wiele rachunków do zrobienia.
Pamiętaj, by podrapać ode mnie słonia za uchem.
Twoja A.
PS. Mądrość jest wspaniała i nie więdnie, Ci łatwo ją dostrzegą, którzy jej szukają[…] Kto dla niej wstaje o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich (Mdr 6,12-14)