„Serce oddaję Ci i duszę, Panie mój”

Szliśmy na mszę, i ja oczywiście w swoim stałym zestawie wyjściowym, bez którego nie wychodzę: czapka, okulary przeciwsłoneczne i przez Karolinę nazwana tzw. chustka Majkela (;-) i chłopcy proszą, żeby na chwilę dać im okulary. Mówię, że bez nich to ja zupełnie nic nie widzę. A oni: „To my señoritę poprowadzimy;)”. I wzięli mnie za ręce i dawaj do przodu;)

Poszłam z „buntownikami” w góry, Jhimy trzymał moją komórkę (służy mi tu tylko jako budzik i do słuchania muzyki, bo Boliwia ma jakąś trzecią strefę zasięgu i nasze kom. nie działają;), włączył „Dame tus ojos” M. Gandary (, które wcześniej uczyliśmy się na gitarze dla sióstr na ich urodziny), a potem mówi do innych chłopaków: „słuchamy „Ashre ha ish”, bo señorita Alicja to lubi”J

Jak chodziliśmy po górach, to w pewnym momencie Jhimy zbiegając mówi: „Królewna Śnieżka i czterech krasnoludków;-)”. Strzał w dziesiątkę;) Ale mu się to udało;-)!

Nasze trzy dziewczyny brały udział w konkursie tanecznym. Do Tupizy przyjechały różne zespoły i przedstawiały swe regionalne tańce. Te tańce były świetne, niektóre to z elementami dzid i dżungli;-) I podczas wybierania się na ten konkurs zapomniałam, że jestem w Boliwii. Miało się rozpocząć o 19.00, była 18.58, a tu nawet jeszcze nie wyszliśmy z domu dziecka;) Dziewczyny generalnie jeszcze w rozsypce, dopiero kończyły prasować sukienki, no i luzik;) U nas na takie konkursy to przynajmniej pół godziny wcześniej uczestniczki przychodzą;) W końcu wyszłyśmy, zachodzimy, a tu drzwi zamknięte –  jeszcze się nawet nie rozpoczęło;) Po czym my przybyszki z Europy zasiadłyśmy jako pierwsze na pustej widowni i zaczęłyśmy prawie dwugodzinną konwersację, zanim się wszystko rozpoczęło;) Boliwia;-)

Piękne te tańce były, ale przez to opóźnienie tak późno się skończyły, że większość opuściła salę przed ogłoszeniem wyników;) Anormalna sytuacja;)