Cicha noc? Bynajmniej.

Wieczor zaczyna po godzinie szostej, kiedy dzwoni dzwonek na kolacje. Zagonienie calego towarzystwa do jadalni jest nielada wyczynem, dlatego zazwyczaj zanim wszyscy sie zjawia okrzykiem ALLELU-JA, rozpoczynamy modlitwê. Jesli nie umieram akurat z glodu, zostaje w jadalni, gdzie ledwo mozna sie ogarnac, bo z czestotliwoscia kilka razy na sekunde slychac wezwanie do ktoregos stolika: „Senorita! Zrobi mi pani czius, czuis, czius?!”. Tajemnicze wyrazenie oznacza po prostu polskie „Tu sroczke kaszke wazyla”. Otoz nalezy wziac do reki lyzke dziecka, strzelaj¹c o talerz wypowiedziec pierwsze slowa, informujace , ze „tu sroczka kaszke wazyla” i poinformawac, co sobie spazyla. Nastepnie czterokrotnie nabieraj¹c jedzenie wklada sie lyzke do buzi dziecka, ze slowami „temu dala”, a za piatym razem potrzasa sie glowa przeszczesliwego hnieszczesnika z jednej strony na druga, stwierdzajac, ze „temu nic nie dala, tylko leb urwala”, a na „FRRRUU! Pooooleciala!” nastepuje lekkie szarpniecie do gory.
Powyzszego procederu domagaja sie zarowno czterolatki, jak i osiemnastolatki. W zwiazku z zapotrzebowaniem odbiorcow procz polskiej powstaly tez inne wersje jezykowe: hiszpanska, francuska i angielska.

Po kolacji bywa roznie. Czasem trzeba siasc z niedobitkami, ktore w wyznaczonym czasie nie dokonczyly zadania domowego. Krolowali w tym Emanuel z Jhovana, ale od kiedy pomagaja im studenci, jest lepiej. Jednak ostatnio dzieci coraz czesciej popoludniami sa wzywane na jakies dodakowe zajecia w szkole, wiec odrobienie zadania przesuwa sie w czasie.

Czasem wychodze na zebranie w szkole, ale to oddzielny dluzszy temat. Czasem jest akurat jakis pokaz tancow czy inna tego typu impreza na miescie, wiec trzeba z domu wyjsc.
Ostatnio zajmowalam sie przyklejaniem slomek do kadlubu statku i wymalowywaniem olowkiem kresek na zoltym materiale, na ktorym osmioletni Cristian wyszywa swoje sciegi.
Caly czas kombinuje jak to zrobic, zeby zaczac znowu siadac z dziewczynami przed komputerem, bo procz wlaczenia maszyny czesto nic wiecej nie potrafia.

Czesto po kolacji pod drzwiami ustawia sie kolejka, domagajaca sie chusty Klanzy („Senorita! Da nam pani to kolorowe?!”), pilek lub pilek do skakania. Te do skakania najpierw pozyczalam tak zwyczajnie, ale ostatnio zaczelam wynajmowac. A mianowicie kazdy, kto chce poskakac musi mi najpierw zaplacic, podajac trzy dobre uczynki, jakich danego dnia dokonal. Procz zastanownienia nad swoim zachowaniem, ma to jeszcze jeden plus: musza chwile pomyslec. Emanuel np. ma z reguly spory problem ze sformulowaniem swoich dokonan („No… zrobilem…tooo… no… tooo zrobilem, no jak to sie nazywa… no tooo…, wie senorita…to…”), ale mam wrazenie, ze i jemu idzie coraz lepiej.

A potem do lozek. Przed snem warto wejsc do jednego czy drugiego pokoju (moj rekord to trzy jednego wieczora, wiecej sie nie udalo). U malych chlopakow zawsze jest przyciaganie do swoich lozek, laskotki, i obowiazkowe „Opowie nam senorita bajke?!”. Pare historii trzeba bylo na poczekaniu wymyslic. Sa tez przy tym zyciowe rozmowy na rozne madre tematy i odpowiedzi na niebagatelne pytania. U dziewczynek jest: „Senorita! Uscisk niedzwiedzia! A teraz uscisk slonia! Uscisk kota! Uscisk weza! Uscisk myszy!” i takie tam. Najmilsze natomiast bylo wypowiedziane kiedys przez Roxane po calej serii innych usciskow: „A teraz pani uscisk. I dobranoc, senorita.”

I zapamietam na dlugo te rozmowe z dziewiecioletnia Jhovana, kiedy wszystkie dziewczynki juz zasnely, a ja akurat wzielo na opowiadanie. Opowiadala rzeczy, ktore nie powinny sie nigdy zdarzyc w zyciu dziewiecioletniego dziecka. Mowila, ze kiedy jej mama umarla, to bylo bardzo duzo krwi (to opowiedziala jej starsza o dwa lata Roxana, ktora widziala cala sytuacje), mowila o pogrzebie mamy, o tym , jak wsadzili ja do trumny i zamykajac oczy i otwierajac usta pokazala jak mama wtedy wygladala, opowiadala, jak kiedys jej pijany tata pobil jej siostre sznurem i poparzyl wrzatkiem, a mame bil bardzo czesto. Ale pojawilo sie tez w tej opowiesci, jak tata kiedys po pijanemu ugotowal bardzo pyszna zupe makaronowa. Dziewczynka stwierdzila, ze mama zawsze ich bronila, a taty wszyscy nienawidza.
Co chwile zastanawiala sie i pytala, jak to jest z osobami po smierci. Jak to jest z niebem, co to jest czysciec, pytala, czy jesli jej mama rzucala talerzami i garczkami, krzyczala na nich czasem, to poszla do nieba, czy tata sie potem zamieni w diabla? Mala mówi, ze codziennie modli sie za cala swoja rodzine i zastanawiala sie, czy powinna sie modlic tez za tate, i gdzie pojdzie jej tata po smierci. Powiedziala tez, ze mama, kiedy tata ja zabil, spodziewala sie kolejnego dzidziusia i zastanawiala sie, co sie stalo z tym dzieciatkiem (czy to prawda, nie wiem). Co czlowiek moze w takiej sytuacji zrobic, procz glaskania po rece czy glowie i probowaniu znalezienia jak najprostszych odpowiedzi na dociekliwe egzystencjalne pytania malej dziewczynki?

Czasem wieczorem ide do kafejki internetowej, wyslac posta ;) (np. teraz), albo ukrywam sie robiac pranie. Jednej nocy ulepilam tez mnostwo pierogow na zapas, a innej zrobilam gulasz.

Tak uplywa wieczor i poranek, i popoludnie, dzien nie wiem ktory. Z cyklu „Co ja robie tu, uu, co ty tutaj robiiisz?” jeszcze weekendy zostaly :)

Pozdrawiam,
spiacy mierzej