Ktoś odchodzi, ktoś przychodzi…

Ostatnio jeszcze pisalam o naszym nadpobudliwym Misaelu,  a teraz juz go nie ma. W piatkowy poranek spakowano jego rzeczy i ze sporym plecakiem poszedl do nowego domu. Na predce go zlapalam, szybko uscisnelam i wcisnelam w reke wczesniej przygotowana mala paczuszke z naszymi wspolnymi zdjeciami, ktora on bez ogladania schowal do kurtki. I pewnie sie juz nie dowiem, co sie z nim bedzie dzialo. W domu juz brakuje jego usmiechu i ciaglego „Senorita! Hay que jugar! Omademansi o picachu?!” („Zagrajmy! W omademansi czy w picachu?”).

Podobno ksiadz Bosco wysylajac swoich salezjanow na misje, ze za kazdego jednego ktory wyjedzie Pan Bog przysle dwoch kolejnych.

No i nam tez przyslal…

Wieczorem w trakcie kolacji przybyla az czworka nowych maluchow, o bardzo charakterystycznych indianskich rysach. Dwoch chlopcow, czteroletni Efraim (to imie mnie zachwyca!), o rok starszy od niego Victor, oraz ich siostry, siedmioletnia Jhobana i dziewięcioletnia Roxana. Dlaczego do nas trafili? Bo ich ojciec po pijanemu zabil matke. Sprawa, o ktorej od jakiegos czasu duzo mowilo sie w tutejszej telewizji. Miala tez przyjsc ich starsza jedenastoletnia siostra, ale jacys krewni zdecydowali sie wziac ja do siebie (w Polsce wiekszosc ludzi pewnie w takiej sytuacji zajelaby sie najmlodszym dzieckiem). Najmniejszy Efraim niemilosiernie caly czas plakal, nie sposob bylo go uspokoic, polozony do lozka z bratem dalej nie przestawal, mimo ciaglego glaskania po glowie i prob uspokojenia go szeptem, cisza nastala dopiero wtedy, gdy calkowicie padl ze zmeczenia.
W dzien zadne z nich juz nie plakalo, ale wszystkie sa bardzo ciche. Jedynym efektem mojej proby nawiazania kontaktu z Victorem bylo pokazanie mi na palcach ile ma lat on i jego brat, a od dziewczynek dowiedziałam sie jak mają na imię.

Kilka scenek rodzajowych:

Senorita jest mama senority Dominiki? – Jhannet
I taz sama Jhannet wracajac z przedszkola obserwowala moje male zadrapanie na palcu i skarzyla sie porownujac je ze swoim, rownie malym: „Pania nie boli, bo pani jest z innego kraju!”

Maly Abelek pytal o napisane przez nich po hiszpansku teksty, ktore chcemy wykorzytac do naszej ksiazeczki o dzieciakach:
– No ale jak te dzieci w Polsce to przeczytaja, skoro nie znaja hiszpanskiego?
– Przetlumaczymy to.
– Tak? Przetlumacza to panie na ten swoj angielski?

Zeszlej niedzieli podczas mszy swietej, w trakcie calego kazania, maly Mario prowadzil szczeglowa analize mojej dloni, obracajac ja na wszelkie sposoby, skrzetnie liczac wszystkie nierownosci i dokladnie porownujac ja ze swoja.

A siki krowy to jest jej mleko, tak, senorita? – Carla

Nasz szpital na peryferiach juz sie skonczyl, wszyscy zyja. Ja jeszcze walcze z zatkanym nosem, niektorzy kaszla, ale wiekszosc jest na nogach. Tylko po leki wciaz ustawia sie dluuuga kolejka:)

mierzej

PS. Tak, szpital sie niby skonczyl, tylko ja z powodu goraczki dostalam zastrzyk z potrojna dawka penicyliny, przez co tego posta w moim zastepstwie wkleja Dominika…