List od misjonarza z Kenii

Szczęść Boże,

Drodzy Dobrodzieje i Sympatycy Misji

Serdecznie pozdrawiam z mojej misji w Nairobi, w Kenii i życzę wszystkiego dobrego. 

Od mego powrotu z Polski pod koniec sierpnia tego roku minęło już trochę czasu, więc skreślam kilka zdań, by podzielić się garścią różnych wiadomości z mojej misji. Obecny czas w październiku, jest szczególnym czasem dla misji, albowiem 22-go października w Kościele Katolickim jest świętowana kolejna Niedziela Misyjna rozpoczynająca cały Tydzień Misyjny. Wierni wraz z duszpasterzami w całym Kościele modlą się dziś w intencji misji i nas – misjonarzy. Dla mnie osobiście i wszystkich misjonarzy, misjonarek oraz ludzi świeckich pracujących na misjach, jest to wielka radość i wdzięczność wobec wszystkich za ten piękny duchowy dar. Każdy z nas misjonarzy na różny sposób, dziękuje Bogu za dar powołania misyjnego oraz każdą modlitwę kierowaną do Boga za misje i misjonarzy. Proszę więc o dalszą pamięć i wsparcie misji w każdym wymiarze, na ile to jest możliwe. Szczególnie poprzez dar modlitwy, byśmy mogli uczynić jeszcze wiele dobra, tak zarówno w wymiarze duchowym, jak i innym, a szczególnie formacji i edukacji młodego człowieka. 

Na wstępie jednak pragnę podziękować Bogu za udane i bezpieczne wakacje, spotkania z wieloma ludźmi w tym także i z Wami. Bardzo się cieszę z tych spotkań i rozmów oraz zapewnień o modlitwie w intencji mnie i mojej misji. Wraz z moimi afrykańskimi braćmi i siostrami poprzez dar modlitwy polecam Bogu Wasze codzienne sprawy.  Niech Bóg Wam błogosławi i stokrotnie wynagradza, każdy dobry czyn na rzecz misji

Ja obecnie po powrocie z urlopu w Polsce, po trzech latach pracy w Don Bosco Boys’ Town – Nairobi, gdzie byłem dyrektorem wspólnoty, zostałem przeniesiony do nowej palcówki misyjnej, również w Nairobi, BOSCO BOYS LANGATA, gdzie opiekuje się dziećmi ulicy. Ciekawa, a zarazem inna i trudna praca, wymagająca innego nastawienia i relacji do podopiecznych. Są to chłopcy w wieku od 11 do 17 lat, którzy z różnych względów, zostali zmuszeni do opuszczenia domu i szukania lepszego życia na ulicy. Część z nich uczyniła to z powodów finansowych czyli wielkiej biedy, ale przede wszystkim z braku miłości i zrozumienia w rodzinie, a zarazem złego traktowania, bycia bitym przez najbliższych oraz całkowitym brakiem zainte-resowania. Bez rodziny, najbliższych, przyjaciół oraz kolegów, pozostawieni samym sobie na ulicy, która nie przyniosła im wolności, a jedynie smutne i trudne, a często także pełne grozy doświadczenia. Znajdując się na ulicy musieli zderzyć z nowa rzeczywistością, czyli kolejnymi brakami: brakiem wystarczającej ilości jedzenia, czystej wody, lóżka, edukacji i wielu innych. Wielu chłopców w rozmowie ze mną potwierdziło to, że był to trudny czas z którym musieli się zmierzyć.

Często zadaję sobie pytanie, dlaczego jest tak, że wiele dzieci zamiast doświadczać miłości i różnorakiej pomocy od rodziców i najbliższych zmuszonych jest tak przeżywać swoje dzieciństwo. Odpowiedzi na to pytanie jest wiele…

Nasi chłopcy, którzy mieszkali na ulicy miesiąc lub dwa i więcej, a część nawet kilka lat, mają przeróżne doświadczenia. Czasem trudno jest w to wszystko uwierzyć, w głowie pojawiają kolejne pytania, czy to jest prawda, czy to możliwe… Niestety, okazuje się że tak.

Zbliżając się do miesiąca listopada, w którym w szczególny sposób pamiętamy o naszych drogich zmarłych, pragnę poinformować o możliwości zamówienia mszy św. u mnie, za co będę bardzo wdzięczny. Będzie to również konkretna pomoc finansowa mojej misji.

Z wyrazami szacunku, wdzięczności wraz z darem modlitwy i kapłańskim błogosławieństwem.

Ks. Jan Marciniak – misjonarz

WhatsApp +48 721 245 614

Wspieram dzieci ulicy w Kenii