O czym marzą nowi podopieczni Adopcji Miłości w Bangladeszu?
Trudno zliczyć, jak wiele dobra dzieje się na całym świecie za sprawą programu Adopcji Miłości. Również w Bangladeszu, dzięki wsparciu Darczyńców, dzieci i młodzież z najuboższych rodzin mają szansę na uczęszczanie do szkoły, a co za tym idzie – znalezienie pracy i lepszą przyszłość! Jednak program Adopcji Miłości wciąż się rozwija i bierze pod swoje skrzydła coraz to nowych podopiecznych… Tym razem chcielibyśmy naszym wsparciem objąć aspirantów, czyli kandydatów do zgromadzenia salezjańskiego, z placówki w Utrail w Bangladeszu.
Bangladesz jest jednym z najgęściej zaludnionych i najuboższych krajów świata. 90% populacji wyznaje islam, natomiast katolicy stanowią zaledwie 0,3% – są jak kropla w morzu! Ze względu na swoje wyznanie często są dyskryminowani – mają problemy m.in. ze znalezieniem pracy oraz kupnem lub wynajmem mieszkania. W związku z tym chrześcijanie w Bangladeszu, wywodzący się najczęściej z plemion, często żyją w skrajnym ubóstwie; wielu z nich mieszka w slumsach, a niewielkie dochody przeznaczają na bieżące potrzeby.
Mimo wielu przeciwności wiara wśród garstki chrześcijan w Bangladeszu jest wciąż żywa i owocna. Również tam Chrystus powołuje robotników na Swoje żniwo. Ci, którzy usłyszeli w sercu Jego głos i zapragnęli służyć jako salezjanie księdza Bosko, zostają aspirantami. Przed nimi długa i niełatwa droga. Gdy decydują się na jej rozpoczęcie, najczęściej są w wieku 15-16 lat. Aspirantat trwa trzy lata, a chłopcy w tym czasie, oprócz tego, że uczą się w college, mają intensywny kurs języka angielskiego.
„Nasi aspiranci są zafascynowani życiem i pracą ks. Bosko i często podkreślają, że w przyszłości chcą Go naśladować jako salezjanie, dlatego troszczymy się, aby ich formacja i przygotowanie do tej pracy było odpowiednie” – napisał do nas pracujący w Bangladeszu ks. Paweł Kociołek SDB.
Obecnie w Utrail – jednej z trzech placówek salezjańskich w Bangladeszu – mieszka 20 chłopców, wywodzących się z plemion Garo, Oraon, Shantal, Mahali. Wszyscy uczą się w Don Bosco College w Utrail. Niestety wielu z nich boryka się z bardzo trudną sytuacją finansową. Ksiądz Paweł Kociołek pisze:
„Znając tragiczną sytuację finansową rodzin, z których pochodzą ci chłopcy, nie mam odwagi pobierać od nich opłat za wyżywienie i naukę, ale proszę ich jedynie o kontrybucję – tyle, ile mogą ofiarować – większość ofiaruje około 2 lub 3 euro miesięcznie. To bardzo niewiele, dlatego zwracam się o pomoc do Was.”
W imieniu aspirantów z Utrail oraz ks. Pawła Kociołka prosimy o pomoc dla młodych ludzi z Bangladeszu, którzy pragną zostać salezjanami. Dzięki wsparciu finansowemu możliwe będzie pokrycie kosztów utrzymania dwudziestu aspirantów, bo – jak pisze ks. Paweł – „większość przebywających tutaj chłopców nie stać, aby pokryć nawet 1/3 kosztów utrzymania, dlatego my, salezjanie, z całych sił wspieramy ich w formacji salezjańskiej i chrześcijańskiej. Wierzę, że będą z nich w przyszłości dobrzy liderzy dla małych wspólnot chrześcijańskich mieszkających w Bangladeszu i ufam także, że część z nich zostanie dobrymi salezjanami i misjonarzami.”
Za każde okazane wsparcie z serca dziękujemy!
Przeczytajcie list jednego z Podopiecznych:
Drodzy Przyjaciele,
Mam nadzieję, że macie się dobrze w Waszych rodzinach. Dzięki Bożej łasce również u mnie jest wszystko w porządku. Po raz pierwszy piszę do Was list. Na początku chciałbym powiedzieć parę słów o sobie. Jestem Ovi Mardy. Jestem aspirantem salezjańskim. Mam mamę, ale nie mam taty. Zmarł dwa lata temu.
Odkąd mój tata zmarł, moja matka i ja mamy wiele problemów. Teraz moja matka jest głową rodziny, ale boryka się z różnego rodzaju trudnościami, z tego powodu zachorowała i nie może pracować. Nasza sytuacja z dnia na dzień staje się coraz bardziej krytyczna. Mama nie może wydawać pieniędzy na moje studia, ja chcę studiować i zostać księdzem. Potrzebuję pomocy. Jeśli mi pomożecie, będę kontynuował studia i w przyszłości mam nadzieję zostać salezjaninem.
Z najlepszymi pozdrowieniami i miłością dla każdego.
Wasz na zawsze
Ovi Mordy