Łukasz jako wychowawca w domu dla chłopców ulicy w Peru
W salezjańskim Domu Księdza Bosko w Limie, stolicy Peru na stałe mieszka ponad 70 chłopców ulicy, w wieku do 13 do 21 lat. Pochodzą z różnych rejonów kraju, z dżungli, gór czy okolicznych slumsów, ale łączy ich jedno – wszystkich wychowała ulica, ich charakter kształtował instynkt samozachowawczy. Nie oznacza to, że nie mają rodzin. Często to sytuacja finansowa lub patologie zmusiły ich do łamania prawa w imię szansy na przeżycie kolejnego dnia. Konflikty z prawem, problemy z alkoholem czy narkotykami to wierzchołek góry lodowej. Chłopcom brak autorytetów, nie mieli go w rodzicach, przyjaciołach, lecz kreowała je ulica i rządzące nią prawa dżungli.
Tam właśnie jedzie Łukasz Bankiel, który przez najbliższy rok będzie wychowawcą i starszym bratem dla chłopców.
POZNAJCIE NASZEGO WOLONTARIUSZA
Ze wszystkich przyjemności świata, największą przyjemność sprawia mu niesienie pomocy innym. Przez najbliższy rok, ma zamiar całkowicie oddać się tej przyjemności pracując na placówce salezjańskiej w stolicy Peru – Limie.
DLACZEGO MISJA?
Nie jestem pewien co dokładnie mnie tam czeka, wiem że nie będzie łatwo, zwłaszcza na początku. Hiszpańskiego uczę się dopiero od niedawna, nie mam zbyt dużo doświadczenia w pracy z trudną młodzieżą, nie wiem jak mój organizm poradzi sobie w tamtych warunkach klimatycznych, w dodatku cały rok daleko od domu, czasem boję się o tym myśleć, żeby się nie wystraszyć i nie rozmyślić w ostatnim momencie. Jednak jednego jestem pewien, i to daje mi wewnętrzny spokój, że jeśli w pełni zaufam Bogu, to nic złego nie może się stać.
Czasem ludzie pytają mnie, po co ja w ogóle chcę tam jechać? Mówią, że lepiej zająłbym się pracą, zarabianiem pieniędzy itp. można przecież pomagać potrzebującym w Polsce. No tak, można i chcę to robić po powrocie. Czuję jednak w sobie powołanie misyjne. Wierzę, że Bóg w ten sposób kierował moim życiem, aby do tego właśnie mnie przygotować. Otrzymałem od Niego tak wiele, zwłaszcza w ostatnim czasie, że nie mógłbym tak po prostu powiedzieć „dziękuję Ci Boże za wszystko, ale teraz już pójdę zająć się swoimi sprawami”. Wprost przeciwnie, chciałbym aby ten wolontariat był rokiem pełnego oddania się pracy dla Boga i ludzi, pełnego zawierzenia się Jego woli, aby On działał przez mnie, nie tylko w tym czasie, ale też przez całe moje życie.
Twoje wsparcie pomoże pokryć koszty przelotu, ubezpieczenia i niezbędnych szczepień dla wolontariusza.