Z obserwatorów w nauczycieli (a czasem też uczniów)

Już dość dobrze znamy najważniejsze punkty miasta, rozpoznajemy chłopaków i staramy się wreszcie zapamiętać wszystkie imiona i wcale nas już nie dziwi, że wychodząc rano do sąsiedniego sklepiku po bułki mijamy po drodze olbrzymiego kaktusa! I jedyne, co jeszcze nie przestało nas tutaj zadziwiać w każdej chwili to olbrzymie, ośnieżone góry wystające zza piasków pustyni oraz bardzo zimne noce po niezwykle upalnych południach (czego dowodem są nasze opalone twarze i ręce)!

Można więc powiedzieć, że pewien czas mamy już za sobą – czas pierwszego poznawania, gdy wszystko jest nowe i zachwyca. Teraz jest więc najwyższy moment, aby przejąć obowiązki i zacząć działać!

Trochę pomogły nam w tym wszystkim wakacje dyrektora szkoły. Dzięki temu dostaliśmy rozpiskę lekcji do przeprowadzenia, a i chłopaki czasem dodatkowo przychodzą, żeby coś tam im zorganizować (oczywiście chodzi o piłkę ;p). Wczoraj stanąłem więc przed wyzwaniem przeprowadzenia lekcji rysunku technicznego, co biorąc pod uwagę brak słownictwa technicznego nie było wcale łatwe. Później zaś wykonaliśmy linie do boiska do siatkówki, a na koniec chłopaki mogli w nagrodę rozegrać na nim miniturniej!

Po raz pierwszy musieliśmy zacząć od chłopaków wymagać dyscypliny i posłuszeństwa. Już nie było to przyjemne „macie piłkę – grajcie”, ale normalna praca. Tak my, jak i oni, spisywaliśmy się w tej roli raz lepiej raz gorzej, ale jak na pierwszy raz wyszło chyba bardzo dobrze!

Nie obeszło się też bez małej zemsty! Kiedy tylko pojawiłem się w warsztacie, chłopaki postanowili nauczyć mnie spawania. Chyba nie byłem zbyt pojętnym uczniem… ;p No, ale w końcu mam jeszcze cały rok!!! :D

Jacek