Zambia, Chingola: Dzieło Księdza Bosko

Minęły już dwa miesiące odkąd przyleciałem do północnej Zambii, do miejsca zlokalizowanego niedaleko kopalń miedzi - do miasta Chingola, gdzie żyje około 180 tysięcy mieszkańców.

Misja

My – salezjanie prowadzimy tutaj ogromne dzieło, które swoim zasięgiem obejmuje setki młodych ludzi. Naszą wspólnotę tworzą obecnie: dwaj księża, dwaj klerycy, dwaj aspiranci (czyli kandydaci do naszego Zgromadzenia) oraz wolontariusz z Malawi. Podejmowane przez nas działania dzielimy zaś pomiędzy: centrum młodzieżowym, szkołą i programem dla dzieci ulicy. Jako całość tworzy to piękny obraz na wzór dzieła ks. Bosko, który ukazuje, jak ważna jest praca z dziećmi i młodzieżą postrzegana całościowo.

Centrum Młodzieżowe, czyli Oratorium jest miejscem wspólnego spędzania czasu i budowania relacji poprzez uprawiane sporty, zabawę, rozmowy i modlitwę. Szkoły, które dają możliwość zdobycia wykształcenia, otwierają zaś perspektywy na przyszłość. Do kompleksu należą: szkoła średnia, w której uczy się ponad 550 uczniów i wyższa szkoła zawodowa, która daje blisko 100 uczniom możliwość kształcenia w takich dziedzinach jak stolarka, obróbka metali, technologia informacyjno-komunikacyjna, inżynieria elektryczna, mechanika motoryzacyjna i rolnictwo ogólne.


Miasto i ulica

Szacuje się, że w samej Chingoli żyje około 200 dzieci na ulicach miasta. Nie mają one domów, nie chodzą do szkół i narażone są na wszelkie zagrożenia będące konsekwencją wykluczenia. Dlatego od kilku lat realizowany jest u nas program dedykowany dzieciom ulicy, który daje im możliwość aktywnego spędzania sobót, poprzez wspólną naukę, modlitwę, zabawę, rysowanie, gry i sport. Dzięki ogromnemu wsparciu ludzi z zewnątrz – dzieci te mają też szansę zjeść smaczny posiłek i wykąpać się.

Wszystkie te elementy tworzą całość, w centrum której jest młody człowiek. W każdym z tych dzieł chcemy z miłością dać to, czego najbardziej potrzebują nasi młodzi przyjaciele – Boga, relacje, wykształcenie, radość,  a także to, co tak przyziemne jak pożywienie czy kąpiel.


Bracia

“Good morning, how are you?”, lub „Muli shani?” – te pozdrowienia w języku angielskim lub tutejszym bemba – słyszę wszędzie, gdzie tylko się pojawię. Kiedy jestem zaś z najmłodszymi, normalne jest sprawdzanie przez dotyk tej inności… że skóra inna, że włosy inne, że inaczej mówi… a dopiero potem zaczynają się rozmowy. Choć niestety nie zawsze jest to możliwe, przez brak znajomości języka angielskiego. Ale często wystarczy tylko być, uśmiechnąć się, przybić żółwika, zagrać w jakąś grę – do tego nie potrzeba wielu słów!

Ludzie którzy są wokół bardzo wiele mnie uczą… dostrzegać najmniejsze rzeczy, takie jak możliwość kąpieli, posiłku, radości ze znalezienia dojrzałego owocu, czy kopnięcia raz w piłkę podczas gry, (bo było tylu zawodników, że więcej się nie udało). Tego, że mamy prąd, czystą wodę, że da się żyć bez telefonu, że czasem warto zwolnić i ucieszyć się chwilą – nie myśleć o tym, co muszę za chwilę zrobić, albo czego nie zrobiłem na wczoraj. To tylko część tych rzeczy. Ufam jednak, że z czasem i dla mnie staną się one naturalną radością, a nie frustracją, bo przecież „mi się należy”.


O Autorze: Kl. Aleksander Ficek SDB – Pochodzi z Pszczyny, bardzo lubi rozmawiać z ludźmi i podróżować. Swój wolny czas spędza w górach lub jeśli ma możliwość w siodle, jeżdżąc konno. Obecnie jest na drugim roku asystencji w Zambii.