Sudan Południowy: Przygotowania do misji
Już 2 maja wraz z Adamem i Darkiem wylatujemy na roczny wolontariat misyjny do Juby – stolicy Sudanu Południowego.
To bardzo młody kraj, zniszczony przez wiele lat wojny. Dziś społeczeństwo Sudanu Południowego pomimo bardzo silnej tożsamości plemiennej powoli odbudowuje swoją gospodarkę. Nasza przyszła placówka misyjna prowadzi przedszkola, szkoły podstawowe i średnie, szkołę techniczną, klinikę oraz centrum promocji kobiet. Naszym zadaniem będzie praca w oratorium dla dzieci i młodzieży oraz prowadzenie kursów zawodowych. Czy nam się to uda lub jak zmieni się charakter naszej misji będzie można śledzić w kolejnych wpisach na tym blogu.
Kiedy w grudniu 2019 roku dowiedzieliśmy się, że nasze podania misyjne zostały rozpatrzone pozytywnie, zdeklarowaliśmy gotowość wyjazdu na misje początkiem września. W wakacje 2020 planowaliśmy się z Adamem pobrać, więc jesienny termin wylotu wydawał się być idealnym do rozpoczęcia posługi w Afryce. To miał być taki rok miodowy poświęcony służbie Bogu i Kościołowi.
Dziś jednak ciągle jesteśmy w Polsce, a kolejną datę początku naszej misji mamy wyznaczoną na maj. Śmiejemy się, że to nie wina obostrzeń w Sudanie Południowym, ale, że Pan Bóg – znając nas lepiej – nie chciał, abyśmy zmarnowali wyjazd misyjny na małżeńskim docieraniu się i dał nam kilka miesięcy życia razem po ślubie jeszcze w Polsce.
Gdy na wiosnę zeszłego roku wiele państw rozpoczęło wprowadzać ograniczenia w poruszaniu się, zaczynaliśmy rozumieć, że prawdopodobnie będziemy zmuszeni zmienić nasze plany. Całą naszą uwagę skupiliśmy na tych wolontariuszach, którzy w tamtym czasie przebywali w krajach misyjnych. Następnie przez wiele miesięcy pozostawaliśmy w stanie misyjnej niepewności. Nie wiedzieliśmy czy i kiedy wyjedziemy. Mieliśmy wrażenie, że dosłownie za chwilę całe szaleństwo z powodu pandemii minie, wszystko wróci do normy i będziemy mogli ruszyć z intensywnym przygotowaniem do naszego wyjazdu. Jednak Sudan Południowy ze względu na politykę państwa, bardzo kiepski stan służb medycznych i nastroje społeczne wciąż nie był dla nas wystarczająco bezpiecznym krajem. W pewnym momencie, gdy odblokowały się inne wyjazdy, zaczęłam rozważać, czy nie zgłosić do Wolontariatu prośby o zmianę placówki misyjnej. Argumenty były dość oczywiste: skoro my wyrażamy gotowość do posługi, część misji jest niedostępna, ale są też i takie, gdzie można dotrzeć i nasza pomoc jest potrzebna, to dlaczego by nie zmierzać właśnie tam z naszą misją. Pojawiały się też trudne wątpliwości, czy Pan Bóg rzeczywiście chce nas gdzieś posłać. Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że nasza życiowa misja jest przede wszystkim tu i teraz. Mamy świadomość tego, że nasza posługa misyjna to tylko dwanaście miesięcy, po których zamierzamy wrócić do codzienności i pozwolić się prowadzić Bogu przez kolejne lata swojego życia. Ciężko było przyjąć nam perspektywę całkowitej rezygnacji z wyjazdu misyjnego.
Nadzieją napawał nas dobry kontakt z księdzem misjonarzem, który posługuje na misji w Jubie i to on zgłosił do naszego Wolontariatu potrzebę wsparcia placówki przez wolontariuszy misyjnych. W wakacje, gdy perspektywa naszej misji była jeszcze całkiem aktualna, udało nam się z nim spotkać podczas jego pobytu w Polsce, nabrać większej świadomości pracy placówki i potrzeb Sudanu Południowego.
Wreszcie dostaliśmy z Sudanu Południowego zielone światło – lecimy do Juby! Rozesłaliśmy szybką informację do najbliższych osób i rozpoczęliśmy podejmowanie trudnych decyzji. Zwolnienia z pracy, składanie podań o roczny urlop, wybór lekarza medycyny podróży, przekazanie umówionej kwoty na pokrycie kosztów wyjazdu, oczekiwanie na zakup biletów przez Wolontariat, kupowanie walizek, umawianie wizyt lekarskich kontrolujących gotowość naszych organizmów do wyjazdu.
Aby jak najlepiej przygotować się do pracy na misji odbyliśmy szkolenia zorganizowane przez Wolontariat oraz spędziliśmy dużo czasu na rozmowach z wolontariuszami, którzy posługę w Sudanie Południowym mają już za sobą. To właśnie oni, wolontariusze, ich opowiadania i doświadczenie są dla nas najcenniejszym źródłem wiedzy o realiach misji.
Wiele pracy mamy już za sobą, jednak lista rzeczy do zrobienia ciągle jest zapełniona. Obecnie kombinujemy jak skompresować nasz dobytek, aby nikomu bardzo nie przeszkadzał pod naszą nieobecność, próbujemy określać najpotrzebniejsze rzeczy osobiste do spakowania, oraz rozglądamy się za zakupem rzeczy, których potrzebuje placówka. To, co spędza nam obecnie najbardziej sen z powiek to właśnie to, czy uda nam się zgromadzić wystarczającą kwotę z darowizn, którą chcemy przekazać na placówkę. Naszym marzeniem jest połączyć nasz wyjazd z realnym wsparciem społeczności do której się wybieramy. Martwimy się, że gdy już staniemy twarzą w twarz z ogromem potrzeb w Sudanie Południowym, nie będziemy mogli sobie wybaczyć tego, że nie daliśmy z siebie wszystkiego, aby zadbać o nagłośnienie naszej zbiórki.
Obecnie najpilniejsze potrzeby, o których wiemy to:
- prowadzenie dożywiania dzieci i młodzieży,
- zabezpieczenie instalacji elektrycznej na czas pory deszczowej,
- zapewnienie podstawowego wyposażenia oratorium dla dzieci i młodzieży,
- wsparcie kliniki w specjalistyczne środki ochronne na czas pandemii.
Części tych potrzeb placówka nie jest w stanie zapewnić sobie na miejscu, dlatego pragniemy zakupić je w Polsce i zabrać ze sobą.
Nasi pierwsi darczyńcy dla Juby, to byli nasi goście weselni. Poprosiliśmy ich, aby zamiast kwiatów czy wina, które zazwyczaj składa się na ręce młodej pary wraz z życzeniami, złożyli ofiarę na misje. Taka praktyka w naszym wolontariacie jest dosyć popularna. Działa w ramach akcji: Ślub z misją. Wystarczy się do nas zgłosić przez formularz na tej stronie, wybrać cel zbiórki, a my jako Wolontariat wysyłamy misyjną puszkę oraz bileciki z informacją o zbiórce, które można dołączyć do zaproszeń dla gości. Celem naszej zbiórki były oczywiście potrzeby placówki w Jubie.
Kolejna zbiórka odbyła się w rodzinnej parafii Adama w ramach Niedzieli Misyjnej. Bardzo dziękujemy za przyjęcie i otwarte serca parafian! Teraz w związku z ograniczeniami prowadzimy naszą zbiórkę w sieci. Tydzień przed wylotem pojawimy się na kolejnej Niedzieli Misyjnej – tym razem w Krakowie w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa na Piaskach Wielkich.
Cały czas można wspierać naszą placówkę misyjną w Jubie korzystając z danych poniżej:
Salezjański Wolontariat Misyjny
MŁODZI ŚWIATU
30-323 Kraków, ul. Tyniecka 39
Bank PEKAO S.A.
17 1240 4533 1111 0000 5423 3120
Tytułem: Darowizna Sudan Południowy Juba
Na koniec chcę jeszcze odpowiedzieć na najczęściej zadawane mi pytanie. Czy się nie boję?
Zdaję sobie sprawę, że wybieram się do kraju, gdzie społeczeństwo funkcjonuje w systemie patriarchalnym, gdzie w głowach wielu ludzi tętni ciągle wojna, gdzie obywatele często pozbawieni są podstawowych środków do życia, nie mówiąc o nadziei na trwały pokój i pewne jutro. Nie byłoby więc prawdą, że nie porusza mnie ta niepewna sytuacja. Pragnę jednak zaznaczyć, że przede wszystkim czuję się zaszczycona, że będę mogła przyjrzeć się tym realiom z bliska, doświadczyć ich, poznać konkretne osoby i jeśli taka będzie Wola Boża również zostawić jak najwięcej siebie dla nich wszędzie tam, gdzie Pan Bóg mnie pośle.
Jako cała ekipa szykująca się do wyjazdu, polecamy się modlitwie! Prosimy również o modlitwę za misjonarzy i cały Sudan Południowy. :)