… bo Usted powiedział…

O godzinie 14 wszyscy ruszają do odrabiaia lekcji. Najmłodsi w głównej Sali razem z siostrami i ze mną, starsze w oddzielnych salach przeznaczonych do odrabiania lekcji.

Ja zajmuję się mała Yoselin, i Efreimem – pierwszoklasistami którzy maja trochę problemów w nauce. Najgorzej radzi sobie niestety mała Yoselin, której nie idzie pisanie ani czytanie, ale która jest najbardziej oporna w pracy :( Najpierw zaczynamy robić zadania domowe – pisanie literek, bądź sylab które im profe- jak to dzieci mówią – pięknie wykaligrafowała w zeszycie, kopiowanie jakiegoś słowa w wersji pisanej i drukowanej, przerysowywanie ilustracji z książki, bądź wypisywanie kolejno liczb od 1 do 40, albo od 40 do 70… Ta część odrabiania lekcji przebiega w miarę płynnie, choć już po pierwszych 30 minutach zaczynają się pytania, czy dostaną podwieczorek i ile muszą napisać na to by dostać podwieczorek, i że profesorka powiedziała… Z upływającym czasem  zaczyna się skarżenie na drugiego, że nie ma gumki do mazania więc nie dostanie jutro drugiego śniadania, a że on brzydko napisał, albo że ma 2 zadania a ja tylko jedno, albo że nie umie czytać. W między czasie powtarzają się pytania o to ile muszą napisać by dostać podwieczorek. Początkowo, zaczynając zadania nie umawiałam się na ilość tekstu, bądź czytanek jaką musza napisać i przeczytać, ale z czasem jak okazało się że praca posuwa się na przód do podwieczorka, a później nie ma siły i bodźca na zmotywowanie dzieci, zaczęłam wprowadzać tak zwana umowę – gdzie określam jakie jest minimum do napisania żeby otrzymać sobre alimento ( podwieczorek). To niestety czasem też nie działa i mała Yoselin woli robić piruety na krześle, łamać ołówek i wycierać swą wydzielinę z nosa ( potocznie zwaną babolami) w mój rękaw, niż napisać półtorej strony wyrazów jakie jej dyktuje. Wygina się, raz płacze raz się śmieję a temu wszystkiemu towarzyszy tekst:…  bo Usted ( forma grzecznościowa Ty) powiedział… i zaczyna się wyliczanie, mataczenie, kombinowanie… że Usted powiedział że 1 strona do podwieczorka, a usted mi zmazał co napisałam, a Usted powiedział, że mogę kopiować, a Usted pozwolił Efrainowi, a Usted powiedział że jutro też drugiego śniadania nie będzie, a Usted … Usted … Usted…  A Usted wie co mówi, i Usted zmazał napisany wyraz bo zajmował pół strony, Usted nie pozwala kopiować tylko dyktuje co ma być napisane, i Usted pozwolił Efreinowi iść bo Efrein umie pisać.

Zdarzyło się nie raz, że Yoselin podwieczorka nie dostała, bo przykładowo przez dwie godziny napisała 3 linijki wyrazów jakie jej dyktowałam. Jaki płacz był, jakie zawodzenie, jaka krzywda. Odkąd nie reaguje na te płacze, 5 minut i dramaty mijają :) Koło godziny 17 razem ze szczęśliwcami którzy pokończyli swoje zadania domowe idę na boisko, pobawić się. Ostatnio mamy nową „grę”- przebijanie piłeczek. Jedni stoją po jednej stronie boiska, drudzy po drugiej i plastikowymi kręglami przebijamy piłki do siebie nawzajem, starając się by jak najwięcej piłek było u przeciwnika. Filozofii wielkiej w tym nie ma, ale tak wciąga, że można grać godzinami…