Boliwia: Pierwsze kroki w Kami
Na misjach, jak i w życiu z resztą, często mogą nas spotkać zmiany. Również i nas one nie ominęły. Po mniej więcej dwumiesięcznym pobycie w Cochabambie i pracy w fundacji „Nueva luz” w Vinto, nadszedł czas na przenosiny. Ale zanim to, najpierw musiałem pożegnać się z wychowawczyniami i rzecz jasna z dziećmi, które przychodzą do świetlicy prowadzonej przez fundację. Trochę zżyliśmy się ze sobą w ciągu tego krótkiego okresu. Wspólne posiłki poprzedzane śpiewem do Pana Boga, zabawy w gumę, w wyrywanie marchewek, w zdobywanie magnesów. Oczywiście także pomoc w nauce, np. języka angielskiego czy matematyki. Tu nie zawsze można było doświadczyć współpracy ponieważ czasem chłopcy i dziewczęta liczyli nie na to, że pomoże się im w zrobieniu zadania domowego, ale że wykona się je za nich. Ale większość słuchała wyjaśnień i ochoczo zabierała się do pracy, jak tylko zrozumiała o co chodzi w zadaniu. Podczas przerw niekiedy trzeba było rozdzielać bijących się chłopców i nakłaniać ich do przeprosin. A na deser, dzieci miały okazję poznać podstawy podstaw języka polskiego.
Wyściskaliśmy się zatem z wychowawczyniami, które życzyły mi jak najlepiej, a z dziećmi na pamiątkę zrobiliśmy sobie zdjęcia. Cieszę się, że mogłem z nimi współpracować. Mam nadzieję, że niektóre z nich zwiększyły swój szacunek dla drugiej osoby i sumiennego wykonywania obowiązków. I oczywiście, jak zawsze, sprawdziły się słowa Pana Jezusa o stokroć więcej przyjaciołach.
Pożegnałem się również z braćmi franciszkanami, z których gościnności mieliśmy okazję korzystać i z którymi również bardzo się zżyłem. A potem w autobus i w góry.
W góry do Kami. Po drodze miałem okazję oglądać zapierające dech w piersiach widoki: zbocza, wąskie kotliny, a w dali ośnieżone szczyty. Po przejechaniu wszystkich serpentyn prowadzących do miejscowości, znalazłem się w miejscu, gdzie jak Bóg da, spędzimy najbliższe dziesięć miesięcy, pracując przy parafii salezjańskiej.
A tam szkoła techniczna (mechanika samochodowa, przemysłowa, elektryka i stolarstwo), wytwórnia wędlin… Tak więc nowe zadania czekają, oby udało się zrobić jak najwięcej.