Nasze kochane chlopaki-łobuziaki :)

Dziś chciałabym Wam trochę przybliżyć naszych chłopców Hogarowych. Jest ich tu już 9 I choć czasem są to niesamowite urwisy i psotniki to maja w sobie dużo dobra, którego tylko czasem trzeba się dobrze doszukać.

A więc co w nich takiego, że aż się pokusiłam o nich napisać. Przede wszystkim ich kreatywność i zaangażowanie w każdy swój najmniejszy pomysł spędzenia ciekawie czasu. Nie ma rzeczy, z której by nie było zabawy. Zazwyczaj pasje trwają kilka dni: a to moda na latawce z patyków i worków na śmieci, a to samolociki z papieru, a to samochody na baterie (prezenty świąteczne), które po 3 dniach i licznych wypadkach drogowych przestają wszystkim działać, hodowanie żelowych figurek w butelkach, które rosną w wodzie, granie w kamyki albo monety (bardzo emocjonujące ). Żadne zwierzątko nie jest obojętne naszym chłopcom: czy mrórka, czy żuczek, czy pajączek, czy biedronka, czy inne karaluchowate – musi być złapane do zabawy, do karmienia lub do straszenia senority Aaaa już szczytem radości jest złapanie w pobliskim ,,stawie” kijanki lub kraba do butelki Papierki od cukierków mogą posłużyć jako zabawa typu polskie ,,orzeł-reszka”. Żelki gumisie mogą być podrzucane i przyklejane do sufitu, żeby je później w ramach rywalizacji, rzucając czym się da, pościągać. Spacer to też przygoda w wypadku naszych urwisów. Podczas, gdy nasze dzieci w Polsce zjeżdzają na sankach, nasi chłopcy nie mając śniegu na spacer zabierają plastikowe butelki i wspinając sie na liczne tutaj wzgórza strome i kamieniste zjeżdzają z nich z największą radością. I choć czasem niesłuchają, psocą, biją się nawzajem i kłócą, a czasem nawet coś zwiną (typu 30 czekolad zjedzonych w jedną noc) potrafią się sobą zaopiekować, pomagają dziewczynkom nauczyć się jeździć na rowerze, nie raz przyjdą się przytulić, powiedzieć coś miłego, opowiedzieć ciekawą mniej lub bardziej wymyśloną historię i każdy cieszy się z małego buziaka na dobranoc. Tak, tak – każdy tutaj bardzo pragnie miłości i okazanego mu zainteresowania. I piękne są małe owoce, jakie przynosi ten czas im poświecony, cierpliwość i wiara, że z każdego ,,macho” można zrobić ,,gentelmena”

Sylvia Ek

Tupiza, Boliwia