W Palmasoli – początek

Odkąd z początkiem roku została zamknięta Panaderia de la Madre naszym głównym miejscem pracy stała się PALMASOLA, czyli największe w całej Boliwii więzienie.

Centro de Rehabilitacion Santa Cruz “Palmasola” jest jednym z najbardziej międzynarodowych miejsc w Santa Cruz. Przebywają tu więźniowie z całego świata. Wśród nich znajdują się także dwaj więźniowie z Polski. Łącznie jest tu 5 tys. więźniów spośród, których większość odsiaduje wyrok za przestęptswa popełnione w związku z narkotykami.

Na zewnątrz Palmasola otoczona jest ogromnym murem z wieżami. Aby wejść do środka najpierw trzeba przejść przez bramę strażniczą. Po lewej stronie znajduje się wejście dla kobiet, a po prawej dla mężczyzn. Zbliżając się do więzienia zawsze rzuca się w oczy potężna kolejka kobiet, które wraz z dziećmi niekiedy godzinami czekają, aby móc wejść. Przed więzieniem zawsze są także chłopcy, którzy chcą zarobic boliviana zmywając z ręki odwiedzających więźniów pieczątkę.

Wchodząc do więzienia pokazujemy stojącemu u bramy policjantowi nasze pozowolenie, czyli PASTORAL PENITECIARIA CATOLICA. Jest to zaświadczenie potwierdzające, że pracujemy tutaj jako las voluntarias. Umożliwia nam to wejście bez kolejki i bez uiszczania opłaty w wysokości 5 bolivianów ( czyli ok 2.5 zł. ). Niekiedy udaje nam się wejść do wiezienia bez problemu. Innym razem policjanci stwarzają trudności. Tak naprawdę wszystko tutaj zależy od nastroju policjanta danego dnia, od tego czy mu się chce sprawdzać co mamy w torebkach czy nie. Obowiązkiem każdego policjanta jest sprawdzenie czy wchodzący nie przenoszą rzeczy zabronionych, do których między innymi należą telefony komórkowe, aparaty fotograficzne, karty telefoniczne czy pendrive. Niekiedy miałyśmy zabawne sytuacje z wnoszeniem różnych rzeczy do więzienia. Pewnego dnia, gdy przenosiłysmy do przedszkola mąkę sprawdzali czy rzeczywiście jest to mąka. Innym razem kiedy zapomniałam z portfela wyciągnąć kartę doładowującą telefon jeden z policjantów zrobił mi awanturę i zabrał tę kartę, mówiąc, że jest to zabronione. Z kolei inny policjant oddał ją i powiedział żebym zaniosła ją na zewnątrz i dała na przechowanie kobietom, które przed więzieniem sprzedają owoce i warzywa. Przez to ze jesteśmy białe często wzbudzamy zainteresowanie policjantów, którzy wyputują się o różne rzeczy na temat Polski i nas samych. Po tym jak sprawdzone nam zostaną torebki udajemy się do pomieszczenia, w którym otrzymujemy pieczątkę na rękę oraz zostajemy wpisane na listę osób wchodzących do wiezienia. Są tutaj dwa odrębne zeszyty, do których wpisuje się osoby wchodzące do wiezienia. Jeden przeznaczony jest dla rodziny bądź znajomych, którzy odwiedzają wieźniów,  drugi dla adwokatów oraz osób duchownych. Nas wisuje się do drugiego zeszytu.

Po przejściu przez główną bramę udajemy się do poszczególnych pawilonów. Pomiędzy nimi znajduje się ogromna przestrzeń, po której swobodnie biegają konie. Służą one do wieczornych obchodów więzienia. PC2 to pawilon dla kobiet, PC3-pawilon dla najniebezpieczniejszych przestępców, PC4 – pawilon dla mężczyzn, PC5-pawilon dla mężczyzn chorych. Odrębnym budynkiem jest Guarderia, czyli przedszkole dla dzieci, które wraz z rodzicami przebywają w wiezieniu. Każdy z tych budynków jest zupełnie inny. Pawilonem najbardziej przypominającym więzienie jest PC5, czyli oddział dla mężczyzn chorych na grużlicę, żółtaczkę, zarażonych wirusem HIV. Wchodzi się tam przez drucianą bramę, którą otwierają policjanci, następnie trzeba się udać do ławki przy której siedzą policjanci. Tam ponownie zostaje się wpisanym do zeszytu odwiedzających. Po zostawieniu dokumentu potwierdzającego tożsamość można wejść do środka. Napisałam, że PC5 najbardziej przypomina mi więzienie. Jest to budynek z celami, które znajdują się po dwóch stronach korytarza. Na końcu korytarza prowadzącego do łazienki na ścianie umieszczony jest telewizor przed, którym od samego rana do samego wieczora siedzą mężczyźni i oglądają telenwele. Codziennie o 16:00 mężczyźni mogą wyjść na zewnątrz, aby pospacerować bądź zagrać w piłke na znajdującym się obok boisku.

Będąc w PC2 i PC4 nie ma się wrażenia, że znajduje się w więzieniu. Ludzie tam żyją swoim życiem. Można tam dosłownie kupić wszytsko: ubrania, jedzenie, biżuterię. Są tam restauracje, sklepy, boisko, kościoły. Jeżeli kogoś stać opłaca sobie pokój. Ci, którzy nie mają żadnych pieniędzy śpią na zewnątrz na zadaszonym boisku bądź pod ciężarówkami. W PC4 byłyśmy tylko kilka razy, gdy były zapisy dzieci do przedszkola. Ogólnie wszyscy mówia, że jest to bardzo niebezpieczne miejsce. O czym świadczy fakt, że sama policja nigdy nie wchodzi do środka tylko pilnuje na zewnątrz, aby nikt nie uciekł. Aby zabić czas więźniowie robią różne rzeczy artystyczne: torebki, biżuterie, hamaki czy ramki z gazet. Oprócz więźniów w PC4 przebywają także ich żony bądź dziewczyny wraz z dziećmi, które w ciągu dnia wychodzą na zewnątrz, aby udać się do pracy i z powrotem wrócić wieczorem.

Natknęłam się kiedyś w Boliwii na pewne zdanie odnośnie do Palmasoli: “więzienia jest zwierciadłem rzeczywistości w kraju”.  Palmasola w pewien sposob jest odzwierciedleniem niesprawiedliwośc jaka panuje w Boliwiij. Owszem większość więźniów znajduje się tutaj ze słusznych powodów, ale jest wiele przypadków kiedy ktoś trafi tu ze powodu ludzkiej zawisłości. Wszyscy potwierdzają też to, że łatwiej tu się dostać niż wyjść na wolność. Więźniowie niekiedy dwa lata czekają na pierwszą rozprawę, dłużej niż ich rzeczywisty wyrok. Za wszystko trzeba tu płcić za prawo do pokoju czy za eskortę policyjną na rozprawę sądową. Ci, którzy raz trafią do Palmasoli zwykle po jakimś czasie wracają tu ponownie.