Peru: Żeby wakacje były użyteczne!

W Polsce za oknami panuje chłód, a dzieci i młodzież ubierają się ciepło, żeby dotrzeć do szkoły. W końcu mamy rok szkolny. Natomiast w Peru styczeń i luty to dla uczniów czas wakacji i odpoczynku. Oczywiście w towarzystwie 40 stopniowego upału, przeplatanego przez ulewne deszcze – w peruwiańskiej dżungli panuje teraz pora deszczowa. Żeby dzieciaki nie przeleżały ich w hamaku i spożytkowały dobrze czas, salezjanie zorganizowali w oratorium półkolonie, podczas których mogli nadrobić zaległości w nauce, by mocniejszym krokiem rozpocząć nowy rok szkolny.

Półkolonie w centrum

Dzieci mogły uczestniczyć w lekcjach matematyki i komunikacji oraz praktycznych warsztatach, które miały na celu odkryć i rozwinąć nowe talenty i zainteresowania: warsztaty rękodzieła i tańca, w których brały udział dziewczyny z najmłodszych roczników. Dla trochę starszych uczestników (w tym przypadku grupa mieszana) warsztaty elektroniczno-mechaniczne oraz warsztaty teatralne. W ciągu dwóch tygodni wszyscy pracowali, by dowiedzieć się czegoś nowego i zaczerpnąć co nie co z worka, który nazywa się WIEDZA. Podsumowanie  półkolonii w centralnym oratorium, zbiegło sie ze świętem ku czci ks. Bosko. Z tej okazji wszyscy uczestnicy półkolonii a także animatorzy i  najstarsi członkowie oratorium przygotowali programy artystyczne. Grupa teatralna przygotowała dwa krotkie spektakle. Dziewczynki z grupy tanecznej, animatorzy oraz oratorianie przedstawili typowe peruwiańskie tańce: saya (czyt. saja) oraz anaconda (czyt. anakonda), który reprezentuje Amazonię. Wszyscy bardzo się starali i przez calutki tydzień wykonywali z dużą rzetelnością swoje stroje. W tym dniu odbyło się również rozdanie nagród za najlepsze osiagnięcia w nauce.

Ruszamy na obrzeża

Świetowanie z ks. Bosko się zakończyło, a my ruszyliśmy do oratoriów w dzielnicach Las Flores i Carabanchel, by tam kontynuować półkolonie. Ja towarzyszyłam dzieciakom w Carabanchel, a Beki w Las Flores.

Nasz dzień w Carabanchel i Las Flores rozpoczynał się o godzinie 8 rano: modlitwa, nauka piosenek o największym przyjacielu młodzieży – czyli świętym Janie Bosko. Słówko na dzień dobry i zaraz po nim lekcje matematyki i komunikacji  prowadzone przez nauczycieli, którzy zaoferowali swoją pomoc na czas półkolonii. Oczywiście było  też trochę czasu na zabawę czy grę w siatkówkę. Po przerwie rozpoczynały sie warsztaty. Ja prowadziłam zajęcia z angielskiego dla młodzieży. Muszę przyznać, że to było ciekawe doświadczenie: Polka ucząca angielskiego po hiszpańsku ;) Musiałam się pilnować, żeby nie zaczynać tłumaczyć po polsku, ale się udało.  Podczas naszych zajęć używaliśmy trochę kolorów, w związku z czym któregoś dnia ks. Roman zapytał czy nam brakuje papieru, skoro każdego dnia wracam z farbą na twarzy ;). Przez cały czas pomagało nam dwóch animatorów z naszego oratorium – Max i Jeremias, którzy na zmianę prowadzili warsztaty rękodzielnicze i taneczne. Dzieciaki uczyły sieęrobić bransoletki, na których punkcie wszyscy tutaj szaleją, były też zajęcia origami oraz namaluj amazońską dżunglę – czyli farby idą w ruch. Przez pierwszy tydzień towarzyszył nam upał, w drugim tygodniu deszcz pokrzyżował nam wiele planów. Niestety musieliśmy odwołać wycieczkę dla uczestników, zaplanowaną na weekend.

Deszcz, który nieustannie padał z nieba sprawił, że dojazd do szkół, w których odbywały się półkolonie był bardzo utrudniony. Motokary, czyli nasze dżunglowe taksówki, tańczyły na drodze, z powodu niezliczonych ilości kolein. Pomimo tych trudności udało nam się wykorzystać jak tylko najlepiej się dało te dwa tygodnie. Miłym zaskoczeniem było to, że mimo ulewnego deszczu prawie wszystkie dzieciaki z Carabanchel, a bylo ich 29, docierały na lekcje, co zazwyczaj jest rzadkością. Gdy pada (a teraz pada dość często) ludzie rzadko wychodzą z domu, chyba że naprawdę muszą. Widać było, że zależy im, żeby nauczyć się czegoś nowego, co sprawiało mi ogromną radość.

A teraz kilka słów od  Beki z dzielnicy Las Flores, ponieważ przez te dwa tygodnie pracowałyśmy osobno:

„Wakacyjne zajęcia rozpoczęliśmy z garstką dzieciaków, aby zdobyć więcej uczestników należało udać się na poszukiwania po okolicy, rozmawiać i zachęcać, dzięki temu udało się podwoić liczbę uczestników. Ostatecznie w zajęciach uczestniczyło 23 uczniów. Dzieciaki miały zajęcia z matematyki, komunikacji, elektryki, tańca, ja prowadziłam warsztaty rękodzielnicze oraz lekcje angielskiego. Czasami w razie potrzeb zamieniałam się też w profesora matematyki lub tańca. Wspólnie przygotowywaliśmy taniec „Los Tobas”, ćwiczyliśmy gdzie popadnie, w szkole, w kaplicy, w domu jednej z wychowanek. Zachwyca mnie motywacja do pracy dzieci z las Flores, zarówno niedokończone prace z rękodzieła zabierali do domu jak i przykładali się do lekcji z angielskiego. Aby dać im szansę rozwoju udało mi się wydłużyć czas nauki i kontynuuję lekcji angielskiego.”

Beki ;)

Czas na podsumowanie

Na 13 lutego (sobota) zaplanowane zostało zakończenie półkolonii. Obie grupy udały się do oratorium w centrum, by wspólnie uczestniczyć w Mszy Świętej, by podziękować za ten czas nauki i pracy. Później uczestnicy prezentowali tańce przygotowane podczas warsztatów tanecznych oraz brali udział w różnych konkurencjach przygotowanych przez animatorów. Rozpoczął się już Wielki Post, ale zabawy są ściśle związane z  peruwiańskim karnawałem – czyli duża ilość wody ;). Dla wszystkich uczestników salezjanie przygotowali nagrody, które zawierały w sobie najbardziej przydatne rzeczy potrzebne w szkole: długopisy, ołówki, klej, bloki oraz zeszyty dużego formatu, których najczęściej używa się w szkole. Pan Bóg nam pobłogosławił, gdyż  pogoda w ten dzień była idealna! To był bardzo intensywny czas, mam nadzieję, że w życiu tych dzieci przyniesie wiele owoców.

Ania Matejko,

Peru, San Lorenzo