Kenia (Nairobi): edukacja dźwignią rozwoju
W ostatnim czasie miałem okazję udać się do położonej 80 km od Nairobii wioski Makuyu. Znajduje się tam prężnie działający ośrodek salezjański. W jego skład wchodzą:
– mała przychodnia lekarska,
– szkoła podstawowa i średnia,
– szkoła techniczna dla mężczyzn (zawody: monter-tokarz, mechanik samochodowy, stolarz, elektryk, drukarz),
– szkoła techniczna dla kobiet (krawcowa, fryzjerka),
– parafia,
– hodowla zwierząt (świnie, krowy, króliki, kury, kozy),
– pasieka,
– hodowla warzyw,
– nowicjat dla sióstr salezjanek.
Wszystkim tym zajmują się salezjanie z męskiej i żeńskiej gałęzi zgromadzenia, przy pomocy miejscowych pracowników.
Na szczególną uwagę zasługuje drukarnia, która drukuje dla różnych ośrodków salezjańskich oraz klientów zewnętrznych. Sprzęt, którym dysponuje to miejsce, robi spore wrażenie.
Życie ludzi w wiosce jest bardzo proste. W większości żyją w ceglanych domach pokrytych blaszanym dachem, bez dostępu do bieżącej wody i elektryczności. Żywią się przede wszystkim podstawowymi produktami rolnymi, które albo kupują, albo sami wytwarzają.
Podczas tej wizyty, a zwłaszcza podczas odwiedzin w różnych szkołach jeszcze bardziej utwierdziłem się w przekonaniu, że jedną z najważniejszych rzeczy, które kraje rozwinięte mogą dać tym rozwijającym się jest kształcenie młodych. Zgromadzenie salezjańskie na całym świecie prowadzi wiele szkół, zwłaszcza zawodowych. Kształcąca się tam młodzież otrzymuje nie tylko przygotowanie do wykonywania zawodu, ale również formację do bycia dobrymi obywatelami swoich krajów oraz chrześcijanami. Jestem przekonany, że taka inwestycja w pomoc ubogim krajom przyniesie wymierne efekty.