Boliwia: „Być radosnym, dobrze czynić i wróblom pozwolić ćwierkać(…)”
Na misjach czas leci jak szalony. Jeszcze niedawno ze zdumieniem odkrywałyśmy Boliwię, jej kulturę, zwyczaje i ludzi. teraz stała się drugim domem. Każdy spotkany człowiek zostawił coś w sercu, każda sytuacja pozwoliła nauczyć się czegoś nowego. Codzienne spotkania z Jezusem na Mszy Świętej dodają siły do działania. Niesamowite jest dla mnie to, z jaką łatwością można poczuć się na drugim końcu świata jak w rodzinie.
Jak minęły nam ostatnie tygodnie?
12 kwietnia świętowaliśmy Dzień Dziecka.
Tak, tak, w Boliwii święto najmłodszych wypada właśnie w kwietniu😊. Nasze dzieci zostały zaproszone na przyjęcie zorganizowane przez lokalną jednostkę wojska. Żołnierze przygotowali moc atrakcji, były konkursy, słodki poczęstunek, teatrzyk i klaun! Bawiliśmy się świetnie, a przy okazji udało się zobaczyć jak wygląda jednostka wojskowa od środka.
Wielkanoc
Niezwykłym doświadczeniem okazało się przeżycie Świąt Wielkanocnych w boliwijskim stylu. Czułam się jak w domu, pomimo odległości, która dzieliła nas od rodziny w Polsce.
Dzieci z Hogaru (hiszp. dom) były zaangażowane w tworzenie czternastej stacji Drogi Krzyżowej. My i młodsze dzieciaki poszliśmy na wielkopiątkową drogę krzyżową ulicami Tupizy, a siostry razem ze starszymi dziewczynami podjęły się wyzwania zbudowania stacji z żywych osób (co w Boliwii jest zupełnie normalne).
W Wielką Sobotę przygotowaliśmy święconkę i malowaliśmy pisanki. Niedzielę Zmartwychwstania rozpoczęliśmy od Rezurekcji, następnie zjedliśmy świąteczne śniadanie i ruszyliśmy na poszukiwanie czekoladowych jajek. Popołudniu zorganizowaliśmy krótką katechezę oraz gry i zabawy, które trwały aż do wieczora. Czas przepełniony miłością i radością. Dobrze było spędzić tegoroczne Święta Wielkanocne inaczej niż zwykle.
Maj w Andach
W Tupizie zaczyna się zima, temperatury w nocy spadają poniżej zera, w ciągu dnia zazwyczaj utrzymują się powyżej 20-25˚. Duże amplitudy powodują, że wiele dzieciaków walczy z przeziębieniem, ale nie poddajemy się. W szkolnych mundurkach wymieniliśmy lekkie sweterki na grube polarowe bluzy, zmienił się też plan lekcji. Uczniowie przychodzą teraz do szkoły pół godziny później, żeby uniknąć mroźnego poranka.
Dwa tygodnie temu rodzeństwo z Hogaru trafiło do rodziny adopcyjnej. Ich nowi rodzice zorganizowali pożegnalną fiestę, na której bawiliśmy się rewelacyjnie. Nie obyło się bez kilku łez, ale jesteśmy pewni, że jest to dla naszych podopiecznych szansa na lepsze życie i pełną rodzinę. Proszę, pamiętajcie o nich w modlitwie.
Maj jest czasem egzaminów kończących pierwszy trymestr roku szkolnego, dlatego uczymy się teraz więcej niż zwykle. Pomimo ciężkiego klimatu i nadchodzących testów, dzieciakom uśmiechy nie schodzą z twarzy, potrafią cieszyć się najprostszymi rzeczami i bardzo doceniają czas, który poświęcają im dorośli. Dodatkową porcję radości wniosły nasze dwa nowe pieski Duque i Dana.
Teraz, kiedy do końca misji zostało niewiele czasu, jeszcze mocniej doceniam każdą chwilę spędzoną z naszymi dzieciakami. To właśnie te małe momenty, krótkie rozmowy i szerokie uśmiechy składają się na naszą relację, którą budowaliśmy przez te dziesięć miesięcy. Jestem ogromnie wdzięczna Bogu za każdą osobę, którą postawił na mojej misyjnej drodze i mam nadzieję, że ostatnich sześć tygodni będzie równie owocnych.
Przesyłamy pozdrowienia z Boliwii!