Sudan Południowy: Zaczynamy nowy rok szkolny
Jak wygląda przygotowanie do rozpoczęcia nowego roku szkolnego w Sudanie Południowym? Otwarcie szkoły dla pracowników nastąpiło już 10 stycznia, ale samo rozpoczęcie roku jest 22 lutego. Co takiego się tu działo w tym czasie?
Biuro najpierw zaczęło przygotowywać się do swoich prac administracyjnych. Między innymi zbieraniem dokumentów od nowych uczniów, którzy chcieliby dołączyć do szkoły w tym roku. Ja natomiast oraz garstka osób z innych wydziałów zajęliśmy się sprzątaniem i przygotowaniem szkoły do zajęć i prac. Korzystając z okazji, że nikogo w szkole nie ma, postanowiłem odmalować biuro w wydziale automobile. Najpierw trzeba było wszystko przygotować. Powynosić wszystkie biurka, krzesła i szafę. Wszystko musiałem zrobić sam i o ile udało mi się z trudem przenoszenie ciężkich biurek, to sama szafa już mnie pokonała. Musiałem rozładować wszystkie półki, żeby móc choć trochę odsunąć ją od ściany.
Oczywiście do malowania potrzebna jest farba i pędzel. Kolejnym etapem była podróż na zakupy do lokalnego marketu. Tutaj nastąpiło po raz kolejny zderzenie z sudańską rzeczywistością. Ceny materiałów do malowania są nawet czterokrotnie wyższe jak w Polsce. Jest to spowodowane słabą infrastrukturą kraju i niskim poziomem konkurencji. To powoduje, że ceny wielu produktów są tutaj znacznie zawyżone.
Samo malowanie poszło już gładko i przyjemnie. Co jakiś czas ktoś zaglądał do mnie przez okno podziwiając postępy prac. A z samym wnoszeniem mebli pomogli mi już nauczyciele, którzy zaczęli się zjeżdżać z różnych zakątków świata po zakończeniu swojego urlopu.
Egzaminy i praca biurowa
W międzyczasie kolejka studentów składających swoje podania do szkoły wydłużała się. Była to licząca kilkadziesiąt, nawet dochodząca do stu osób grupa ludzi, każdego dnia czekająca pod szkołą. Kolejną grupą odwiedzającą szkołę byli uczniowie chcący przystąpić do egzaminów poprawkowych. Tutaj, inaczej jak w Polsce, można poprawić swoje oceny nawet gdy oblało się więcej jak jeden przedmiot na koniec roku. W zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie, by zdać poprawkę z pięciu przedmiotów, a kilka takich przypadków było. Oczywiście szansa, że ktoś przygotuje się w tak krótkim czasie z tak wielkiego zakresu wiedzy jest niska. A o samej akceptacji do przystąpienia do egzaminu decydują nauczyciele i część po prostu nie dostała tej szansy i muszą powtarzać rok.
Następnie przyszedł czas na egzamin wstępny. Trzeba było zorganizować miejsce i ludzi tak, żeby egzaminy dla wszystkich odbyły się w tym samym czasie. W naszej szkole zabrakłoby miejsca, więc posiłkowaliśmy się klasami w szkole podstawowej u sióstr salezjanek. Do egzaminów przystąpiło około 600 osób. Niezbędna okazała się również pomoc w pilnowaniu uczniów w trakcie pisania egzaminów.
Myślałem, że czeka mnie nudne dwie godziny, ale – jak się okazało – bardzo się myliłem. Pojawiły się drobne przypadkami oszukiwania i odpisywania, czego się spodziewałem mając już jakieś doświadczenie z uczniami. Tu wystarczyło zwrócić uwagę dwójce kolegów (oczywiście siedzących w tylnej ławce) i z tym problemów już później nie było. Natomiast tym, co wypełniło moje dwie godziny, były wszelkie zapytania uczniów na temat egzaminu. “Nie rozumiem pytania, możesz mi wytłumaczyć?”, “W jaki sposób mam odpowiedzieć na to pytanie, wypisać w punktach?” “Czy mogę używać kalkulatora z telefonu w trakcie egzaminu?”. Te i inne pytania umilały mi czas egzaminu.
A jak to jest być rekruterem?
Po egzaminie pisemnym każdego z przyszłych uczniów czekała jeszcze rozmowa z nauczycielami, która miała zdecydować o faktycznym przyjęciu do szkoły. Jako że jeden z nauczycieli wydziału IT wyjechał na dwutygodniowe szkolenie, zostałem poproszony o pomoc w przeprowadzaniu rozmów. Jak to wyglądało? Były to bardzo długie trzy dni. Na 140 osób szkoła ma miejsce dla 34 do klas dziennych i kurs wieczorowy. Jest to spowodowane liczbą dostępnych stanowisk komputerowych.
Rozmowy rekrutacyjne trwały od rana do wieczora. Celem rozmów było ustalenie motywacji, sprawdzenie predyspozycji ucznia i ogólnego zachowania. Jest to ważna kwestia choćby z tego względu, że w klasie będą osoby od 17 do 40 roku życia. Czy mimo nieprzekroczenia progu punktowego są jakieś inne przesłanki, żeby dopuścić taką osobę do edukacji. Decydowanie, kto zostanie przyjęty, było dla mnie bardzo trudne. W końcu bardzo możliwe, że moja decyzja wpłynie na czyjeś całe życie. Po długim debatowaniu udało się sfinalizować listę przyjętych, która teraz wisi przy wejściu do szkoły.