Z dżungli do stolicy

Dzięki Waszemu wsparciu projektu Z Dżungli do stolicy 19 młodych animatorów z San Lorenzo położonego w peruwiańskiej dżungli mogło uczestniczyć w niezwykłym wydarzeniu. Co najgłębiej zapadło im w pamięć i w serca?

Oto relacja jednego z uczestników:

Jestem członkiem grupy “MJS” (Młodzieżowy Ruch Salezjański), z parafii San Lorenzo. Grupę tę utworzył ks. Martin i nadał jej nazwę DON BOSCO. Nasza grupa zmieniła się od dnia, w którym przekazano nam wiadomość, że ks. Martin został mianowany na biskupa. Dla nas była to smutna informacja, bo oznaczała, że ksiądz proboszcz opuści naszą wioskę. Powiedziano nam, że parafię obejmie nowy dyrektor salezjańskiej misji w San Lorenzo.

Ojciec Martin zdobył sympatię wielu ludzi z San Lorenzo. Pewnego dnia mieliśmy spotkanie poświęcone ważnym sprawom parafii. Przy tej okazji podjęliśmy decyzję, że nasza salezjańska grupa młodzieżowa pojedzie na uroczystości związane z objęciem nowej posługi przez ks. Martina. Od tej pory wspólnie z nowym duszpasterzem księdzem Józefem, który już nas poznał, zajęliśmy się koordynacją przygotowań do tego wyjazdu. Żeby móc wyjechać, musieliśmy zrealizować wiele działań, takich jak: loterie i gry w bingo, aby zebrać fundusze na wyjazd. Nadal jednak było to za mało. Musieliśmy więc prosić kilka osób o dodatkowe wsparcie. Ogromne podziękowania chcemy przekazać Darczyńcom SWM, bo to dzięki Wam udało nam zgromadzić środki na nasz wyjazd. Wówczas mogliśmy się zająć już jego logistyką. Zorganizowaliśmy więc spotkanie, podczas którego podjęliśmy decyzje, które grupy etniczne będą reprezentować naszą delegację. Wybraliśmy najważniejsze plemiona regionu: Shawi, Kandshi i Achuar; trzeba było też przygotować stroje reprezentacyjne dla osób wyjeżdzających na uroczystość.


Po jakimś czasie cała nasza mała delegacja kierowana przez ks. Józefa mogła wyruszyć w drogę. Najpierw musieliśmy opuścić San Lorenzo i dotrzeć do Yurimaguas. Po dotarciu do Yurimaguas musieliśmy „złapać” autobus do miasta Tarapoto. Po przybyciu do Tarapoto zamieszkaliśmy w domu duszpasterskim. Następnego dnia wybraliśmy się na spacer do Lamas i wróciliśmy przed 17:00, aby móc przygotować się, ponieważ wcześnie rano musieliśmy iść na lotnisko. Nasz lot był o 18:00 i wszyscy musielibyśmy tam dotrzeć na czas. Po ciężkiej podróży, dotarliśmy do Limy prawie o 23:00. Przyjęto nas i zakwaterowano w centrum Don Bosco, gdzie zostaliśmy powitani z wielką radością i otwartością. Następnego dnia wstaliśmy wcześnie rano żeby zjeść śniadanie i przygotować podarunki dla naszego duszpasterza. Święcenia biskupie rozpoczęły się o 8 rano w bazylice Maryi Wspomożycielki. W czasie święceń radość mieszała się ze smutkiem. Przypominaliśmy sobie rzeczy, które wspólnie z obecnie już biskupem Martinem, robiliśmy w naszych lokalnych środowiskach i jak wielkim zaufaniem go darzymy.

Pogratulowaliśmy biskupowi Martinowi nowej funkcji, a po zakończeniu uroczystości udaliśmy się spotkanie ze wszystkimi gośćmi, którzy przybyli z różnych miejsc. Po tym spotkaniu wróciliśmy do domu Don Bosco, aby odpocząć i zjeść obiad. Po obiedzie odwiedziliśmy oratorium Rimac, tam spotkaliśmy się z młodzieżą z oratorium i wspólnie graliśmy. Fajnie było spędzić z nimi czas. Zostały dwa dni do powrotu do San Lorenzo, odwiedziliśmy Park Wodny (m.in. z koncertem fontann); było to pięknie miejsce, podobnie jak i inne, które mogliśmy zobaczyć w stolicy. Wieczorem zjedliśmy kolację z biskupem Martinem. Następnego dnia rano wspólnie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej, do której służyliśmy. Potem poszliśmy po nasze rzeczy, bo autobus już czekał i wyruszyliśmy w drogę powrotną, aż dotarliśmy do miasta Yurimaguas, gdzie zakwaterowano nas w schronisku młodzieżowym.

Cała ta podróż, w szczególności obecność na Mszy Świętej połączonej ze święceniami ks. Martina, jest dla nas pięknym wspomnieniem. Wyprawa ta dała nam do myślenia, aby nie odkładać życia chrześcijańskiego na dalszy plan, aby iść naprzód, aby być dobrymi ludźmi i nie dać się ponieść pokusom, kroczyć drogą dobra i wzrastać jako uczniowie Jezusa – to owoce naszej wyprawy do Limy.