„Byłam dzieckiem uchodźcą…” – odbudujmy życie mieszkańców z Palabek
Jest gorący i zakurzony dzień w Obozie dla Uchodźców w Palabek, mieszczącym się w dystrykcie Lamwo w Ugandzie, niedaleko granicy z Sudanem Południowym. Grupa młodych kobiet – uchodźców rozłupuje młotkami duże głazy, aby zyskać kruszywa na sprzedaż. Ich czoła ociekają potem, a twarze mają pokryte kurzem. Christina Achan była pierwszą kobietą, która zwróciła naszą uwagę. Zapytana o swoje życie uchodźcy, odpowiada – Jestem uchodźcą, mam pięcioro dzieci do wykarmienia, a jedzenie, które otrzymuję w ramach Światowego Programu Żywnościowego (WFP), ledwo wystarcza dla piątki dzieci. – Opanowuje emocje i zaczyna opowiadać o swojej życiowej drodze.
– To drugi raz, kiedy jestem w Ugandzie jako uchodźca – mówi. – Urodziłam się w Sudanie Południowym w 1986 roku i z powodu powstania wywołanego przez SPLA w 1989 roku, wraz z rodzicami zostałam zmuszona do schronienia się w Ugandzie i finalnie osiedlenia się w obozie dla uchodźców w Kiryandongo. – Kiedy Christina opowiada swoją historię, jej najstarsza córka, pomagająca mamie w rozłupywaniu kamieni, przychodzi aby posłuchać naszej rozmowy. Christina, delikatnie głaszcząc włosy córki, kontynuuje: „Ta dziewczynka ma 13 lat, mam czworo innych dzieci. W 2011 roku, kiedy Sudan Południowy uzyskał niepodległość, ich ojciec był rebeliantem, został włączony do nowej armii Sudanu Południowego, ale kiedy wybuchła wojna domowa, opuścił armię w 2013 roku i wrócił do armii rebeliantów o nazwie „In Opposition”Christina po kilku ciężkich oddechach nabiera sił i kontynuuje swoją historię. – Kiedy mój mąż opuścił rodzinę, musiałam zatroszczyć się o dzieci uprawiając rośliny i hodując zwierzęta. W końcu, gdy rebelia nasiliła się w kwietniu 2017 r., musiałam opuścić rodzinne strony i uciec do Ugandy dla bezpieczeństwa. Byłam dzieckiem-uchodźcą, teraz jestem dorosłą uchodźczynią i matką zmuszoną do tłuczenia kamieni, aby zapewnić moim dzieciom odrobinę odrobinę jedzenia.”
Uchodźcy, oprócz żywności, mają wiele innych podstawowych potrzeb, które praktycznie nie są zaspokajane. Jak każdy uchodźca, Christina jest zmuszona ograniczyć spożycie żywności i sprzedać część racji żywieniowej, aby kupić mydło, ubrania, lekarstwa i kilka innych artykułów pierwszej potrzeby. Kiedy z powodu epidemii koronawirusa nastąpił lockdown, racje żywnościowe zostały zmniejszone o 40%. Ponowne zmniejszenie o 20% nastąpiło w styczniu 2021 r., przez co ludzie nie mogą sobie pozwolić na sprzedaż żywności, zamiast tego starają się znaleźć jej więcej. Obecnie uchodźca otrzymuje miesięcznie około 4 kilogramy mąki kukurydzianej, 2 kilogramy fasoli, pół litra oleju jadalnego i kilka gramów soli.
Po całym dniu ciężkiej pracy przy rozłupywaniu kamieni małym młotkiem uchodźcy, tacy jak Christina zarabiają około 4000 szylingów ugandyjskich (1 dolar) dziennie. Dla młodej matki, pracującej z nieletnią córką, praca ta jest wręcz nieludzka i okrutna.
Historie takie jak ta są często spotykane w obozach dla uchodźców podobnych do tego w Palabek. Ludność obozów i osiedli dla uchodźców składa się w 86% z kobiet i dzieci. Wśród nich dużą część stanowią nastolatki i młode kobiety, które są samotnymi matkami i głowami rodziny. Ważne jest, aby o nie dbać i zapewnić im godne warunki życia, wsparcie psychologiczne, pomóc zdobyć umiejętności życiowe i pracę.
Dlatego pracujący w obozie salezjanie rozpoczęli projekt pod hasłem „Odbudowa życia”. Grupą docelową projektu będą najbardziej narażone gospodarstwa domowe – młodzież i kobiety, które ukończyły 18 lat. Uczestnicy zostaną podzieleni na grupy, w których będą pracować, oszczędzać swoje dochody, nabywać aktywa i podejmować działania biznesowe oraz korzystnie konkurować na rynku pracy. Daje to nadzieję, że dzięki samowystarczalności będą w stanie utrzymać siebie i swoje rodziny.
Kiedy już zaspokoimy potrzeby żywieniowe ludzi, poprawiamy standard ich życia, pomożemy ludziom osiągnąć lepsze wykształcenie, a także pokój
– mówi ks. Jose Ubaldino, jeden z misjonarzy odpowiedzialnych za projekt.
Salezjanie zakupili ziemię pod uprawy, a także pięć par krów celem przeszkolenia przyszłych rolników. Salezjanie kupili także plac w dzielnicy handlowej pod stragany, które pomogłyby w sprzedaży produktów. Jak tylko produkty będą gotowe do sprzedaży, zorganizowane zostaną dwa kolejne targowiska. Z trzech magazynów jeden jest już ukończony, drugi prawie skończony, a jeszcze jeden powstanie w najbliższych miesiącach.
To już duży sukces salezjanów i ich podopiecznych.
ks. Lazar Arasu (salezjanin pracujący w Palabek)
Darczyńcy SWM już od kilku lat wspierają uchodźców z Palabek, przyłącz się do nas i pomóż zmienić ich życie!