Przedszkole na piaskach Pustyni Kalahari
Wyobraźcie sobie wielki, pustynny kraj, w którym panuje permanentna susza. Brak opadów i wysokie ponad czterdziestostopniowe upały, nie sprzyjają też żadnym uprawom. Konsekwencją tego jest brak żywności. Tak wygląda rzeczywistość w Namibii. Władze ogłosiły w związku z tym kryzys narodowy.
Nam nawet trudno wyobrazić sobie jakąkolwiek aktywność na pustyni.
A tymczasem mieszkają tam przecież ludzie …. co prawda jak na tak wielki kraj – trzy razy większy od Polski, jest tam tylko 2,5 mln ludzi, ale muszą tam żyć.
Pewnie podróż z wioski do wioski przez pustynię, to wielka wyprawa. Tym bardziej niemożliwe wydaje się korzystanie z odległych placówek edukacyjnych.
Nie pozostaje więc wybór i aby dzieci mogły się uczyć ,muszą mieć szkoły i przedszkola w pobliżu. Wioska Kayira-yira należy do Parafii pw. św. Jana Bosko, jest tam mały kościółek obok którego powstaje przedszkole. Pracuje tam polski misjonarz ks. Jerzy Szurgot.
Jest ono „prawie” gotowe, ale PRAWIE jak wiemy czyni wielką różnicę! Budynek stoi, ale co w środku? Przecież dzieci nie będą siedzieć na podłodze, na placu budowy.
Trzeba pomalować ściany, ułożyć płytki na podłodze – powierzchnia musi być łatwo zmywalna, aby szybko usunąć pustynny kurz dnia codziennego, umeblować w krzesła i stoliki, wykończyć mały magazyn – na przykład na piłki, dokończyć teren zabaw wokół budynku, zbudować huśtawki. Czeka na to 100 dzieciaków!