Sudan Południowy: Ulotne chwile

Aby poskładać swoje wrażenia z naszej placówki misyjnej w Wau w Sudanie Południowym piszę dziś w czterech punktach.

1. Obóz

Najpierw coś bardziej z codzienności. Szkoła się skończyła, trwają wakacje. W lutym rozpocznie się nowy rok szkolny. Ale dla mnie to nie oznacza, że nic nie robię. Wszystkie wolontariuszki mają zajęcie. Elaine, która pracuje w klinice medycznej oczywiście pracuje jak zawsze. Ale Maria, Anna Kate, Megan i ja prowadzimy obóz wakacyjny dla dziewczynek. Nie takich małych, ponieważ najmłodsze, które mogą wziąć udział to klasa czwarta. Najstarsze dziewczyny, które mają około 17-18 lat pomagają nam w prowadzeniu. Potrzebujemy pomocy, ponieważ często nawet dzieci z szóstej klasy nie potrafią zbyt biegle mówić po angielsku i trzeba im tłumaczyć na arabski. Obóz skupia się na dziewczynkach, ponieważ w Sudanie Południowym to właśnie one często nie mają okazji poznawać nowych rzeczy i zbyt dużo grać w różne gry gdyż chłopcy zwykle są pierwsi przy jakiś aktywnościach i najczęściej wyrzucają je z boiska. Kultura również jest taka, że chłopcy/ mężczyźni jednak mają więcej praw od kobiet. Dlatego chcemy dać im okazję do doświadczania nowych rzeczy bez walki o to. Chcemy pomóc im zdobyć większe poczucie własnej wartości oraz poczucie bezpieczeństwa. Prowadzimy zajęcia z tańca, plastyczne, dramatu oraz female ship, czyli coś w stylu nauki jak być kobietą liderem. A w każdy piątek tylko zajęcia sportowe. Obóz trwa od godziny 14.30 do 16.30, ale dziewczęta zaczynają przychodzić już o 13. Dostają też coś do jedzenia. Mamy dużo chętnych na obóz. Dziewczynki bardzo cieszą się, kiedy mogą poznawać nowe rzeczy i spędzać z nami czas. Dla nas również jest to czas radości, ponieważ możemy bliżej i mniej oficjalnie poznać każdą z osobna.

2. Adwent

Pierwsza niedziela. Siedziałam na mszy i miałam dużo czasu na rozmyślanie, ponieważ chodzę na mszę w języku arabskim (ta w języku angielskim jest na 8 rano, co dla mnie jednak jest zbyt wcześnie). Rozmyślałam o początku tego czasu i o życiu Jezusa. Niedługo będziemy świętować Jego narodziny. I wtedy przyszło mi do głowy, że kościół to na prawdę wspaniałe miejsce. To dzięki niemu w ciągu całego roku mogę przeżywać najważniejsze momenty z życia, śmierci i zmartwychwstania Jezusa. W ciągu tylko jednego roku. A to oznacza, że póki żyję, każdego roku mogę rozważać całe życie i działalność Jezusa i to co działo się potem. I jeśli tylko będę otwarta na działanie Ducha Świętego to każdej jesieni, kiedy rozpoczyna się nowy rok liturgiczny mogę coraz głębiej odkrywać w sobie i innych Jezusa. Mogę coraz bardziej przybliżać się do Niego. Jestem pewna, że dziś jest to dla mnie najlepsza informacja, jaką mam.

3. Ulotne chwile

W każdą ostatnią sobotę mamy dzień skupienia dla wszystkich osób duchownych oraz wolontariuszy. Spotykamy się w miejscu, które jest nazwane Ośrodkiem Kształcenia Kościoła Katolickiego. Mieści się tutaj uniwersytet pedagogiki oraz pielęgniarstwa. Mają piękny budynek oraz sporo wolnej przestrzeni. I właśnie ta wolna przestrzeń za każdym razem wzbudza we mnie radość. Tutaj staram się zatrzymać w mojej głowie te ulotne chwile jak ta, kiedy obok siebie mam więcej niż 5 drzew i chłodny powiew wiatru z rana, co sprawia, że czuję się jak w lesie. Tu, w Sudanie Południowym, gdzie tak bardzo można tęsknić za zielenią, za trawą, krzakami i drzewami, Pan Bóg daje mi takie chwile abym mogła podziwiać Jego dzieła. Tu poznaję jak bardzo mogę być wdzięczna za każdy drobiazg. Za każde źdźbło niewysuszonej słońcem trawy, za każdy opad deszczu, za poranną rosę, za słońce, za owoce a nawet za wodę w kranie (bo z tym bywa różnie). Dzięki takim drobiazgom dostrzegam wielkość naszego Boga i jestem mu wdzięczna za wszystko co stworzył.

4. Thanksgiving czyli amerykańskie święto Dziękczynienia

Pierwszy raz w życiu obchodziłam to święto. Nasze koleżanki ze Stanów Zjednoczonych starannie przygotowały posiłek na wspólną kolację. W warunkach, w jakich żyjemy nie jest to proste, ponieważ mamy ograniczone możliwości z jedzeniem. Ale dziewczyny bardzo sprawnie i pomysłowo sobie poradziły. Prawdziwym wyczynem jest zrobienie tutaj ciasta innego niż drożdżowe, które króluje na każdych otwartych imprezach. Ale Anna Kate przygotowała ciasto z masą kakaową i bananem. I jak możemy dowiedzieć się często z hollywoodzkich produkcji w święto Dziękczynienia na każdym amerykańskim stole jest podawany indyk. W Sudanie Południowym nie ma indyków. Ale ku zaskoczeniu wszystkich Elaine znalazła sposób na indyka, którego możecie podziwiać na zdjęciu w naszej galerii poniżej.