Brazylia, Manaus: Takie to są radości

To zdanie padło już chyba z tysiąc razy z ust księdza Sławka podczas naszego, krótkiego jak dotąd, pobytu w Manaus. Rzeczywiście tej radości i uśmiechu Brazylijczykom odmówić nie można. Natomiast realia życia w dużej brazylijskiej metropolii często bywają dalekie od radosnych.

Przed naszym wyjazdem ludzie bardzo często pytali: co będziecie tam robić ? A my nie umieliśmy na to pytanie odpowiedzieć. Jedno wiedzieliśmy na pewno: chcemy realizować Wolę Bożą.

Pierwsze dwa dni upłynęły nam przede wszystkim na POZNAWANIU: Salezjanów – współbraci księdza Sławka, pracowników szkoły, klimatu, jedzenia, centrum miasta Manaus. Następnie zostaliśmy przedstawieni wszystkim uczniom w szkole i powoli ksiądz Sławek pokazywał nam jak i gdzie możemy pracować.

W tym momencie nasz typowy dzień wygląda tak: rano spotykamy się ze wspólnotą domową na Mszy Świętej, modlitwach i śniadaniu. Następnie każdy idzie wykonywać swoje obowiązki, Monia do obiadu pomaga w zajęciach w przedszkolu, a po południu pomaga w prowadzeniu zajęć dodatkowych. Natomiast ja przedpołudnie spędzam z uczniami pomagając nadzorować korytarze, boiska i po prostu być z nimi, podsłuchując lub próbując włączać się w każdą rozmowę w języku portugalskim, który wciąż jest dla mnie sporym wyzwaniem. Popołudniami natomiast pomagam ekipie pracowników, których zadaniem jest utrzymanie wszystkich obiektów szkoły w dobrym stanie. Przy nich również sporo uczę się języka, jak na razie całkiem nieźle nam idzie dogadywanie się gestami. Dzień kończymy wieczorną modlitwą.

 

Od czasu naszego przyjazdu już wiele się wydarzyło, nie sposób jednak opisać wszystkiego w jednym poście. Tyle na dzisiaj, niebawem odezwiemy się znów.

Pozdrawiamy z Manaus,

Monia&Szymon