Etiopia, Dongora: Pierwsze spojrzenie
Kilka dni temu na świat przyszło piękne dziecko. Urodziło się w Etiopii, w małej wiosce o nazwie Dongora. Urodziło się i zaczęło żyć i funkcjonować w innym świecie, zaczęło oddychać inaczej, jeść inne rzeczy, funkcjonować w totalnie odmienny sposób niż wcześniej i zobaczyło niesamowite rzeczy… Hm… A pierwszy obraz jaki mogło zobaczyć to… biała lekarka.
Noworodek po urodzeniu widzi dość wyraźnie jedynie przedmioty, które znajdują się w odległości 20-30 cm. Wszystko inne jest zamazane. Nie odróżnia jeszcze kolorów, widzi w różnych odcieniach szarości. To ograniczone widzenie chroni go przed nadmiarem bodźców i pozwala na stopniowe bezpieczne poznawanie świata. Czy nie tak jest z wolontariuszem misyjnym? Poznajemy wszystko co nowe, przyjmując to z prostotą dziecka i zawierzeniem, że Bóg dobrze wie, po co jest tak a nie inaczej i po co my jesteśmy akurat tutaj, a nie w innym miejscu! Nie trzeba wszystkiego rozumieć od razu ale przyjmować z szerokim uśmiechem.
Klaudia dotarła na miejsce. Etiopia to przepiękny kraj. Ludzie tam są kochani. W wiosce, w której przebywa, mówią w języku sidama, ale siostry na szczęście mówią po angielsku. Z resztą trzeba porozumiewać się trochę przez tłumacza, trochę łapiąc podstawy ich języka, a trochę na migi – językiem miłości. Są dzieci w wiosce które uciekały ze strachu, z tego powodu, że po raz pierwszy w życiu zobaczyły białego człowieka. Myślę, że już im trochę przeszło i cieszą się z tego niezwykłego gościa.
Lokum – ciasne, ale własne. W sensie – jest prosto! Jest i działa już łazienka, ale prysznic trzeba brać u sióstr – oczywiście woda jest zimna. Jak to pisze Klaudia „siostry były zdziwione, że myję się codziennie, ale nie mają nic przeciwko”. Na zewnątrz przepiękny ogród z drzewami mango, bananowcami, ananasami. Uwaga! Wytłumaczę dlaczego piszę w imieniu Klaudii – ona bardzo przeprasza, ale internet na miejscu jest bardzo słaby i na początku działał tylko komunikator i niektóre strony, nie ma co marzyć o rozmowie video czy nawet głosowej, ani o wysyłaniu zdjęć. W ostatnich dniach udało się Klaudii załadować kilka zdjęć, jednak nie ma co mówić o jakiś internetowych szaleństwach. Dlatego bardzo przeprasza, ale nie jest w stanie napisać tu żadnych relacji i póki jeszcze możemy, dzielimy się informacjami tak, jak możemy. Choć pewnie jej relacja byłaby żywsza, bliższa i bardziej od serca. Misja czasami wymaga wyrzeczeń i przyjmowania niespodzianek – z szerokim uśmiechem – myślę, że tego uczę się czytając wiadomości od Klaudii. Tego, że potrafi ona przyjmować to, co zastaje, cieszyć się tym, poznawać ten inny świat, być tam i służyć. Z szerokim uśmiechem.
Klinika! Jest niewielka. Funkcjonuje od 8 do 16.30 z przerwą na lunch. Pierwszy malutki cud – pierwszy odebrany przez Klaudię poród!! Każdego dnia coś się dzieje, zwłaszcza, że siostra, pomijając kilku pielęgniarzy w laboratorium i drugiej siostry w aptece, ogarnia tą klinikę sama! Więc Klaudia jest wielką pomocą. Teraz Siostra jedzie do Addis odebrać kolejne wolontariuszki, więc Klaudia na kilka dni staje się odpowiedzialna za funkcjonowanie całej placówki – pamiętajcie w modlitwie! +
Co do porodu – pępowina zawiązana była sznurówką. Radzą tam sobie jak mogą, często dla nas można by powiedzieć że „po afrykańsku”, co w sumie zgodne z miejscem gdzie są. Ruch jest cały czas i potrzeby też! Dostałam całą listę sprzętów i rzeczy, które warto tam zabrać – od rękawiczek, prześcieradeł, szwów i innych medycznych cenności.. więc pora na zakupy!
A nad tym wszystkim czuwa Tata z Nieba. W niedziele cała społeczność uczestniczy w Eucharystii w języku sidama, w czwartek po angielsku, a we wtorek wieczorem jest adoracja. Siostry spotykają się z Panem Jezusem codziennie. I z Nim w sercu idą służyć ludziom każdego dnia.
Etiopia. Miejsce, gdzie na chwilę można się zatrzymać. Zakładasz klapki, które i tak za chwile będą całe w piasku, siadasz pod drzewem mango i razem z nowymi przyjaciółmi patrzysz na zachód słońca. Gdzieś tam daleko, a jednocześnie tak blisko jest Tata, który bardzo cię kocha, troszczy się i POSYŁA. Posyła dzisiaj aby iść i rozsiewać woń Jego Miłości… gdziekolwiek jesteśmy.