Liberia (Monrovia): Dom poskładany na nowo
Czasami po prostu musisz wszystko zostawić i wyjść poza swój świat. Razem z tym musisz też zostawić swój dom a przecież jak się mówi: „Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”. Nawet tutaj w Liberii, mogłoby się wydawać, że prawie na końcu świata, możesz odnaleźć części swojego domu, dodać coś nowego i znaleźć swoje nowe miejsce na ziemi.
To tutaj kiedy schodzisz po schodach słyszysz jak ktoś puszcza nagranie: ,,Jeeeeesteś szaaalona, mówię Ci…” bo rano akurat pokazywałaś te piosenkę przy śniadaniu.
To tutaj przy każdym posiłku możesz spodziewać się pytania ,,Jak się masz?” albo wykrzyczanego ,,Smacznego!” czy ,,Dziękuję”. Rzecz jasna wszystko po polsku!
To tutaj jednego dnia przychodzisz na kolację i ktoś z szerokim uśmiechem na twarzy pokazuje Ci słoik ogórków, za którym przeszedł wzdłuż i wszerz cały market żeby tylko znaleźć te najbardziej podobne do Twoich polskich kiszonych.
To tutaj możesz nie widzieć kogoś przez kilka godzin a on wraca i mówi jak bardzo za Tobą tęsknił mimo, że znacie się ledwo dwa tygodnie.
To tutaj, kiedy jeden dzień nie pojawisz się na naszym Holiday Camp z powodu drobnych eksplozji żołądkowych już dostajesz milion wiadomości: ,,Co się dzieje?”, ,,Gdzie jesteś? Wszystko dobrze?”, ,,Nie widzę Cię cały dzień!”
I to tutaj za każdym razem kiedy wchodzisz do swojego pokoju widzisz karteczkę, która przypomina Ci, żebyś czuła się jak u siebie…
To tylko mała część, ale co dalej? Do polskich akcentów dodajemy nowe dla nas afrykańskie elementy. I powstaje taki nowy dom z nowościami jak :kurczak i ryba w jednym na obiad (tak ostre, że czasami masz ochotę płakać podczas jedzenia ), jak wszędobylskie banany i jaszczurki ( smażone, jako chipsy, normalne- do wyboru do koloru – Banany oczywiście, nie jaszczurki ). Prawie codzienny deszcz z 20-to minutową przerwą w ciągu dnia – pozdrawiamy wszystkich, którzy mieli kiedyś do czynienia z porą deszczową .Wygląda to tak jakby ktoś przypadkiem odkręcił na full kran, gdzieś tam w niebie i zapomniał iść do łazienki przez cały dzień bo wciągnął go nowy sezon dopiero wychodzącego ,,Domu z papieru”. Co więcej? Oczywiście dodajemy odrobinę ostrożności. Kiedy otwieramy walizki lepiej róbmy to na dystans, może się zdarzyć, że taka mysz stwierdzi, że fajnie byłoby skoczyć Ci w twarz. Ale chodźmy dalej. Kolejny punkt to palmy. Te znowu mają swoje lepsze i gorsze dni, nigdy nie wiadomo kiedy taka zaatakuje. Najgorzej kiedy wyciągnie swój najmocniejszy kaliber czyli kokos. Od kokosów mogą być już tylko gorsze węże. W związku z nimi wystrzegajmy się gwizdania po zmroku. Nie zaleca się próbowania tej sztuczki. No chyba, że uwielbiamy węże.
I tak właśnie wygląda nasz nowy dom. Trochę szalony czasami, pełny śmiechów i niespodzianek na każdym kroku, ale co najważniejsze- z WIELKIM SERCEM!