Palestyna: przed wyjazdem

Rozesłanie

W ostatnią niedzielę każdy z nas otrzymał krzyż misyjny. Pomyślałam, że od teraz to właśnie tylko ten krzyż mi będzie potrzebny. Pozostałe rzeczy są drugorzędne. Biorę go do Palestyny i będzie mi wszędzie towarzyszył przypominając o tym kim jestem i jaki jest cel mojej pracy. Już teraz dodaje mi siły i kieruje mój wzrok do wnętrza mojego serca, by je przygotować na ten nadchodzący czas.

Dom Pokoju, Palestyna

Kim my właściwie jesteśmy?

W połowie sierpnia razem z Agnieszką pojedziemy do Betlejem do sióstr elżbietanek, które prowadzą dom dziecka. Kim będziemy dla tych dzieci? Wolontariuszkami, wychowawcami? „Takimi trochę mamami” – powiedziała nam siostra, z którą rozmawiałyśmy kilka tygodni temu. Bardzo jestem jej za to wdzięczna, bo dzięki temu czuję, że jedziemy tam nie tylko dlatego, bo jesteśmy tam potrzebne. Mam wrażenie, że jesteśmy tam chciane. To wielki przywilej, ale i wielka odpowiedzialność.

Jaki jest cel podróży?

Kiedy myślę o naszej misji przychodzi mi na myśl druga tajemnica radosna. Maryja udała się do swojej kuzynki. Wiedziała jakie jest jej powołanie, sądziła jednak, że inni ludzie tego nie wiedzą. Przyszła do Elżbiety i okazało się, że jej kuzynka też to wie. To potwierdzenie przez drugą osobę tego, co nosiła głęboko w sercu musiało napełnić ją wdzięcznością i spokojem. Moje serce też jest pełne wdzięczności i pokoju, ponieważ wiem, że czeka nas piękne spotkanie.