Peru: wielkie odliczanie do wyjazdu
W niedzielę 7 maja stało się to oficjalne – zostaliśmy posłani na misje. Już nie ma czasu na rozmyślanie nad nawałem spraw do załatwienia przed wyjazdem, trzeba po prostu zacząć je załatwiać. Jak konkretnie wyglądają moje przygotowania? Jedną z konkretniejszych rzeczy jakie robię jest modlitwa, ona rozwiązuje wszystkie problemy, a jak nie rozwiązuje to daje nadzieję że same się rozwiążą, albo być może mnie uda się je jakoś rozwiązać. To nie jest łatwy okres i pewnie po przyjeździe na placówkę również nie będzie łatwo, a raczej jeszcze trudniej. Momentami myślę, że hiszpański już powoli mam opanowany, żeby za chwilę się przekonać, że NIC nie rozumiem przy zetknięciu z żywym językiem (mam tylko nadzieję, że podopieczni dają mi trochę fory na początku!). Czy będę dobrym wychowawcą? Czy dzieciaki będą chciały się ze mną bawić? Czy będę w stanie wnieść coś dobrego w ich życie? Chciałbym aby już niedługo okazało się że odpowiedź brzmi „ TAK”. Jeśli Ty również, to odmów proszę w tej intencji dziesiątek różańca :-)
Czasem niestety zapominam o najważniejszym aspekcie tego wyjazdu, o tym dlaczego a raczej dla kogo tam jadę, i wtedy pojawia się u mnie lęk i lekki niepokój. Ale kiedy tylko znajdę trochę czasu na rozmowę z Bogiem, lub tylko na poklęczenie chwilę przed Najświętszym Sakramentem, wtedy wraca do mnie spokój i ta pewność, że to On przecież mnie tam powołał, chciałbym zawierzyć Jemu swoje życie, więc trzeba po prostu to zrobić, zawierzyć i już.