Nigeria: Idziemy na wojnę!
Od kilku dni na teren Centrum Młodzieżowego w Ibadanie codziennie przybywa grupa dzieci, żeby od 8.30 do 16.30 spędzić czas na nauce i zabawie. Każdego roku uczestników obozu wakacyjnego było niemal 400. Tym razem sytuacja jest nieco inna, bo potężny kryzys w kraju sprawił, że dzieci jest o wiele mniej. Główne powody są dwa. Po pierwsze nikt z pracowników państwowych – nauczycieli, lekarzy itp. – od ponad 8 miesięcy nie otrzymał pensji za swoją pracę. Drugim powodem jest wynikający z tego strajk nauczycieli, którzy trzy miesiące temu przestali chodzić do pracy. Zazwyczaj w tym okresie dzieci po prostu miały wakacje, a teraz wyjątkowo szkoła „niby” się zaczęła, bo w dniu rozpoczęcia obozu nauczyciele i uczniowie pobliskiej szkoły zamiast wakacji znów pojawili się w szkole. Z 2 tys. uczniów do szkoły przyszło około 500, ale i tak nic tam nie robili, bo nauczyciele nie prowadzili lekcji. I tak pierwszego dnia było nieco ponad 70 dzieci, obecnie jest trochę ponad 100. Niemniej wszyscy robimy swoją robotę – im mniej uczestników, tym każdy z nich może otrzymać więcej.
Osób zaangażowanych w realizację Holiday Camp 2016 jest niemało: lokalni animatorzy, salezjańscy klerycy oraz aspiranci i my, a nad wszystkim czuwa brat Paolo. Wszyscy wzięliśmy udział w trzydniowym obozie dla animatorów, żeby jak najlepiej przygotować się do czterech tygodni intensywnej pracy.
Pierwszego dnia całe przedpołudnie poświęciliśmy na dzień skupienia, podczas którego bardzo przemówiło do mnie wyjaśnienie angielskiego słowa retreat oznaczającego rekolekcje. Otóż termin ten pochodzi z języka wojskowego i używa się go wtedy, kiedy coś idzie nie tak albo szykuje się większa akcja i dowódca zarządza retreat, czyli wycofanie się, zgromadzenie wojska, ewaluację i analizę dotychczasowych wydarzeń i strategii oraz zaplanowanie dalszych działań. Czyli po prostu – jak na rekolekcyjne przedpołudnie przystało – każdy z nas spotkał się z najwyższym Dowódcą. Temat tegorocznego obozu brzmi „Z Jezusem wspólnie przeżywamy przygodę w Duchu Świętym”. I tak analizowaliśmy co to właściwie jest PRZYGODA – coś ekscytującego, wciągającego, pięknego, ale jednocześnie związanego z niebezpieczeństwem. Mówiliśmy o misji Piotra, któremu Jezus powierzył odpowiedzialność po trzykrotnej odpowiedzi na pytanie „Czy miłujesz Mnie?”. I my to pytanie sobie zadawaliśmy. Poza tym podzieliliśmy się na cztery drużyny, których nazwy to cztery cnoty kardynalne: Marta – Męstwo, Karina – Roztropność, Ela – Umiarkowanie, ja – Sprawiedliwość (jak się zastanowić to chyba nawet pasują ;), wymyśliliśmy hymn obozu, ustaliliśmy szczegółowy podział obowiązków i regulamin, przygotowaliśmy wszystkie pomieszczenia na przyjęcie dzieciaków.
A od poniedziałku działamy – ja z Kariną zajmujemy się przedszkolakami, Ela dzieli się swoją geograficzną wiedzą i umiejętnością gry na gitarze, a Marta uczy matematyki i gry w siatkówkę. Każdy dzień rozpoczynamy modlitwą a kończymy ewaluacją ze wszystkimi animatorami. A w skrócie wygląda to tak:
Kasia