Peru: Święta w dżungli
W tym roku moje święta trochę inaczej wyglądały: nie było karpia w wigilię, ani szampana w sylwestra. Atmosferę świąteczną odczuło się, gdy dziesięć dni przed Bożym Narodzeniem w kościele rozpoczęła się nowenna. W kościele ławki były pełne dzieciaków śpiewających kolędy oraz oczekujących na losowanie, kto może dzieciątko i aniołki przenieść stopień niżej. Dla wylosowanych ksiądz przygotował nagrody, które sprawiały niesamowitą radość. Szczególnie, gdy ktoś otrzymał „paneton” – tradycyjny peruwiański keks.
W tym czasie także w oratorium rozpoczęliśmy przygotowania do obchodów świąt. Wspólnie z animatorami przygotowaliśmy krótkie przedstawienie „Telefon z nieba” oraz układ taneczny do piosenki „Feliz navidad”, które zaprezentowaliśmy w sobotę 19 grudnia w oratorium, gdzie zgromadziły się dzieciaki ze wszystkich dzielnic, w których prowadzimy oratoria. Kluczowym i wyczekiwanym punktem była „czekolatiada”, podczas której każdy otrzymał kubek czekolady oraz paneton. Czekolada szybko się skończyła, pewnie dlatego, że kubki niektórych osób miały pojemność 2 litrów.
Zarówno przygotowania do tego święta jak i porządkowanie po jego zakończenu wymagało od nas pomysłowości, szczególnym zadaniem z którym zmierzyłyśmy się było wypranie w misce wody i rozwieszenie na sznurach „nieba” (materiał o długości ok. 20 metrów i szeroki na 1,5 metra).
Wigilię świętowałyśmy dwa razy: w gronie animatorów, z którymi współpracujemy oraz w towarzystwie księdza Romana i księdza Diego oraz osób pracujących w parafii. Na stole królował ryż i kurczak. Aby dodać świętom choć trochę polskiego akcentu przyrządziłyśmy gołąbki i piernik, a ksiądz Roman ugotował barszcz czerwony. Nie było opłatka, ale przynajmniej kolędy pośpiewaliśmy. O 20 była pasterka, podczas której w procesji jedno z małżeństw wniosło Dzieciątko. W kościele można było podziwiać szopkę wykonaną przez księdza Romana, w której umieścił postacie Świętej rodziny charakterystyczne dla różnych regionów Peru.
W okresie świątecznym zorganizowałyśmy w oratorium konkurs kolęd, podczas którego królowała kolęda „Mi burrito sabanero” (mój zdziczały osiołek).
W noc sylwestrową bawiłyśmy się w oratorium z najstarszą grupą oratorianów. O północy zgodnie z tradycją peruwiańską jedliśmy winogrona życząc sobie „Szczęśliwego Nowego Roku” i obrzucaliśmy się mąką z radosnymi okrzykami, tradycja ta ma przynieść szczęście w Nowym Roku. Potem udaliśmy się na spacer po okolicy by zobaczyć palone Piłaty – kukły z materiałów symbolizujące osoby, które w minionym roku „zaszły nam za skórę” .
W niedzielę trzeciego stycznia obchodziliśmy Święto Trzech Króli, gdzie podczas mszy odbyła się procesja mędrców z darami do Świętej Rodziny.
W tym świątecznym okresie pełnym nowych tradycji dostrzega się, że nieważne gdzie się jest, ale istotne jest , aby przyjąć Nowonarodzonego do swojego serca.
Beki, Peru, San Lorenzo