Sudan Południowy: 70 dni minęło jak jeden sen…

Oczywiście to nie mój sen. Jest to sen księdza Bosko, w którym ja skromnie biorę udział już przez 70 dni. I jak to w snach – dużo się dzieje. Zdążyłem się zaprzyjaźnić z otaczającymi mnie ludźmi, a zwłaszcza z chłopcami. Obustronnie wiemy już kto na kogo może liczyć. Poznałem kilka nowych miejsc, gdzie chłopcy przebywają, gdy są poza ośrodkiem (pozwalam sobie śledzić ich czasami), np. małe ‘’kino’’, gdzie chodzą oglądać telewizję wieczorami. Raz też śledząc Majoka dotarłem do miejsca pod dużym drzewem, gdzie jeden z konarów opada prawie aż do ziemi, tak do wysokości mojego pasa i służy za hustawkę (mi także :)). Pod tym samym drzewem kilkoro chłopców ma swoją bazę. Własnoręcznie z mieszanki gliny i cementu lepią -choć to chyba bardziej jest rzeźbienie niż lepienie – auta: najczęściej pickupy i jeepy. Rzeźbią też samoloty. W swej precyzji nie zapominają o niczym i tak w jeepach była nawet klatka bezpieczeństwa skrzętnie wymodelowana, a w samolotach pod skrzydłami silniki (jeden z nich odpadł mi podczas lotu, ale udało mi się wylądować awaryjnie ;)). Po dobrej zabawie zjedliśmy po ciastku i każdy z nas wrócił so swoich zajęć. To naprawdę zdolni chłopcy :).

Niestety szanse na to by chłopcy poszli do szkoły są bardzo małe, więc dalej prowadzimy skromne zajęcia katechizmu i języka angielskiego, a od następnego tygodnia zaczniemy także matematykę. Organizujemy zabawy, posiłek, czas kąpieli i prania, a także asekurujemy ich podczas tych wszystkich zajęć. …I dalej śnimy o szkole…

Pozdrawiam serdecznie.

Kazik

Ps. Wiecie co myślę o marzeniach ? Myślę, że nasze marzenia to tak naprawdę marzenia Pana Boga o nas, które w nas wlał i jest to taka mała tajemnica, którą nam pomaga odkrywać. Najpierw o nas samych, by powoli zmierzać w kierunku marzeń. Troszkę to brzmi jak dla wytrwałych, ale to piękna przygoda życia dla każdego i trzeba by się Panu Bogu nieźle schować, by nas ominęła. Dobra, ok, podpowiem kiedy zaczyna się ta przygoda. Zaczyna się od uklęknięcia, a potem to już samo idzie, gdy kark nasz jest giętki, serce radosne i ręka otwarta w spotkaniu z drugim człowiekiem. Tylko tyle :)