Nigeria: Radość wiele ma imion
Radość wiele ma imion. Podczas tegorocznego obozu wakacyjnego w Ibadanie, około 300! Tyle właśnie dzieci biegało co dzień po oratorium i centrum młodzieżowym Don Bosco.
Każde z nich to inna historia, chodzący cud. Choć to prawdziwe urwisy, w ich prostocie jest coś, co bardzo mnie urzeka. Ich rozkoszne uśmiechy dodają cierpliwości, a radość z małych rzeczy uczy jak nieważna jest perfekcja. Wystarczy otwartość i garstka chęci, a one w swej kreatywności z małych rzeczy zrobią coś ekstra!
Kto by pomyślał, że właśnie te najmłodsze psotniki będą dla mnie nie tylko największym wyzwaniem, ale też największym skarbem.
Favour
Favour, lat 4. Prawdziwa aparatka! Twiedzi, że jest już spakowana i leci z nami do Polski. Wymarzony prezent na urodziny? Tylko rower. Uwielbia rysowanie kredą, a ja uwielbiam patrzeć na jej uśmiechnietą buzię, przeważnie ubrudzoną ryżem. Jej rodzina ma duże szczęście – mimo tego, że rząd nie wypłaca ojcu pensji od 6 miesięcy, mogą liczyć na wsparcie dziadka, który ich utrzymuje.
Samson
Samson, lat 14. Zawsze myślałam, że to śpioch pierwsza klasa – druga ławka, Samson śpi w najlepsze. Okazało się jednak, że przez kilka dni chorował na malarię. Polubiłam go, pierwsze zdanie które powiedział było o jedzeniu: Uwielbiam kuchnię, która pali mocniej niż afrykańskie słońce. Bystry chłopak, chce zostać lekarzem.
Ayo
Ayo, lat 18. Zaraża innych energią, czesto żartuje, dopinguje i wspiera słabszych. Wszędzie go pełno! 2 lata temu wraz z rodziną przyjechał do Ibadanu, przenieśli się z północy kraju. Opowiada z bólem jak tamtejsza wojna i ataki Boko Haram pochłaniają setki ofiar.
Mike
Mike, lat 15. Na co dzień mieszka w Mercy Home (Dom Miłosierdzia). Porzucony przez matkę, został znaleziony na śmietniku. Dzisiaj czeka na adopcję i marzy o zostaniu pisarzem. Bardzo zdolny i..punktualny! To coś wyjątkowego w tym miejscu.
To tylko niektóre z dzieci, o każdym jednym można by napisać książkę!
Przeczuwam, że tęsknota za nimi będzie długo mi towarzyszyć, zapas czekolady na pewno się przyda (najlepiej Milka z truskawkami :) Cieszę się, że poznaliśmy tutaj tak wielu lokalnych animatorów, wychowawców oraz salezjanów, którzy dbają o to, by asystować młodym w rytm zasady 3H: Be healthy, be happy, be holy! (Bądź zdrowy, szczęśliwy, święty!).
Zasypiam spokojnie, bo te łobuzy otoczone są tu wielką miłością.
K.