Tupiza – mój drugi dom

Witajcie, Czas ucieka i… to już prawie 6 miesięcy jak TU jestem. Wszystko, co działo się przed i co dzieje się teraz wskazuje na to, że jestem na miejscu, które na ten rok zostało mi przeznaczone. Moim domem stała się Tupiza, niewielkie, położone w górach miasteczko. Do tego ten Dom wcale nie jest pusty. Tworzy go 37 dzieci. I w sumie dziwnie czuje się pisząc o nich tak ogólnie, bo przecież każde z nich ma swoje imię, swoją historie swój sposób bycia, śmiania się, płakania, wypowiadania słów….

Czasem potrafią być nieznośni. Jednak znając historie ich życia i wiedząc czego doświadczyli nie potrafię długo się złościć, ale mimo wszystko staram się podchodzić do nich z miłością. I właśnie to ¨mimo wszystko¨ sprawia, że chce się żyć i wstawać każdego kolejnego dnia. Że chce się otwierać drzwi, kiedy jakaś mała piąstka puka w nie uparcie. Że chce się po tysiąc razy opatrywać skaleczone palce, przytulać i całować smutne lub radosne buzie. I właśnie w tym wszystkim znajduje się uczucie szczęścia i spełnienia. A teraz jest szczególny czas, czas Świąt Bożego Narodzenia. Automatycznie kojarzony z choinkami, śniegiem, bałwanami, prezentami, mnóstwem ozdób, spotkaniem z rodziną, wieczerzą wigilijną, pasterką itd. Tegoroczne Święta będą jednak dla mnie wyjątkowe, bo zupełnie inne. Czasem ciężko poczuć, że w ogóle one nadchodzą. Upały, zero śniegu. Tylko od czasu do czasu jakaś dekoracja na ulicy, czy w sklepie. I właśnie w tak dziwny sposób uświadamiam sobie, że to wszystko, czego mi teraz brakuje, nie jest tak istotne. To wszystko, z czym do tej pory kojarzyły mi się Święta było ¨potem¨, czyli stworzone tysiące lat po narodzeniu Jezusa. Przy szopce nie było śniegu, choinek ze świecącymi lampkami i bańkami. Nie jadło się 12 potraw i nie śpiewało kolęd. Wszystkie polskie tradycje są piękne i budzą sentyment, ale jednak to nie jest to, o co tak naprawdę chodzi. Bo 24 grudnia w nocy rodzi się Ktoś, kto na nowo dał światu Nadzieję i Miłość. I teraz tu w Boliwii na nowo daje ją mnie i wszystkim 37 dzieciom.

Teraz Jezus rodzi się we mnie, w Tobie. I w tym roku, chcę się tylko tym ucieszyć! Wesołych Świąt!

Ściskam, Karolina Krupa
Tupiza, Boliwia