Una voz gue grita en el desierto*
Nasza parafia pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela przeżywała swoje patronalne święto w niedzielę 22 czerwca. Aby dobrze przygotować się na tę uroczystość przez trzy dni spotykaliśmy się w kościele, by lepiej poznać postać tego świętego. W środę Siostry Służebnice Ducha świętego przygotowały teksty biblijne dotyczące narodzin, życia rodzinnego i śmierci św. Jana Chrzciciela. Podczas dzielenia się słowem wielu wiernych wypowiadało się, iż brakuje nam odwagi, by tak jak święty Jan Chrzciciel świadczyć swoją postawą o przynależności do Chrystusa. Jedna z sióstr wskazała na to, iż każdy niezależnie od tego, co robi ma swoją misję na tym świecie i misja ta zaczyna się od najmniejszych rzeczy. W innym dniu zastanawialiśmy się nad znaczeniem ,,pustyni” w naszym życiu. Jan Chrzciciel wiedział, że bez takiej przestrzeni nie będziemy mogli zaspokoić ,,głodu” naszych serc, ,,głodu” prawdziwej miłości. Bez ,,pustyni” nie można usłyszeć tego wołania, wzywania nas po imieniu. Imię ,,Jan” nadane mu przez rodziców ma swoje znaczenia tak samo jak imię każdego z nas.
Boże Ciało to kolejna szansa, by docenić tę miłość, która kocha tak, że bardziej już nie można. Tego dnia nie było Mszy świętej w naszej parafii, gdyż wszyscy wierni i ich pasterze spotkali się na wielkim stadionie w centrum miasta. Aby uczestniczyć w tej uroczystości w kościołach były sprzedawane wejściówki w cenie 5 boliwianów (2.50 zł). Mszy świetej przewodniczył biskup, który podczas kazania wraz z wszystkimi kapłanami i wiernymi modlił się, by Ciało i Krew Chrystusa ofiarowane nam za darmo, nie były ofiarą na darmo. Stadion był wypełniony po brzegi, mimo tego, iż w tym dniu jak zaznaczył ksiądz biskup odbywał się ważny mecz. Ludzie przybyli z całymi rodzinami. Ołtarz był ustawiony w centralnym miejscu stadionu, piękne kwiaty zdobiły dekorację przedstawiającą monstrancję trzymaną w dłoniach. Przed ołtarzem grupa młodych ludzi ubrana w alby koloru: niebieskiego, błękitnego, pomarańczowego, czerwonego, różowego, zielonego, żółtego i białego podczas śpiewanych pieśni tańczyła z szarfami. Z górnych siedzeń wyglądało to bardzo pięknie. Nie zabrakło też specjalnych fajerwerków na cześć Jezusa. Po Mszy świętej wszyscy udali się w procesji ulicami Santa Cruz do katedry gdzie wszystko zakończyło się błogosławieństwem.
Niedziela była wielkim swiętem w naszej parafii. Mszę świętą poprzedziła procesja wokół kościoła. Po skończonej celebrze odbył się festyn. Dzieci mogły pobawić się na karuzeli, zjeść popcorn, którego nigdy nie brakuje przy takich okazjach. Ksiądz zaprosił wszystkie kobiety, by tego dnia odpoczęły od kuchni i przybyły ze swoimi rodzinami na wyśmienite dania, które zostały przygotowane przez parafianki. Wśród nich królował kurczak w sosie pikantnym, ryż z warzywami i tradycyjne napoje: somo-ze specjalnych ziaren kukurydzy, linaza- z siemienia lnianego, mocochinchi- z suszonych owoców brzoskwini i coco- z kokosu. Od dwóch tygodni ludzie przynosili rózne rzeczy i ofiarowali je, by potem można było je wygrać w wielkiej loterii. Czas oczekiwania na rozstrzygnięcie jej umilały występy dzieci i młodzieży: tańec tinku w tradycyjnych strojach, układy choreograficzne, śpiewy, przedstwienie w wykonaniu grupy młodzieżowej traktujące o walce dobra ze złem. Wszystko zakończyło się póżnym wieczorem wraz z wylosowaniem ostatniej nagrody.
Marysia Pawłowska
Santa Cruz, Boliwia
*”Głos krzyczącego na pustyni…”