Co robimy gdy słońce mocno świeci
Słońce wysoko na niebie, rozgrzany piasek na plaży, woda w rzece na idealną temperaturę, a w około nas tylko góry. Czas płynie wolniej, a zabawom nie ma końca. Do tego otaczają Cię ze wszystkich stron roześmiane twarze dzieci. Uroczy zakątek jaki przypadkiem odkryliśmy, okazał się być idealnym miejscem na wycieczkę w pierwszych tygodniach wakacji
Tego dnia wszyscy pojechaliśmy za miasto, razem z całym personele, dom został pusty. Ze za dużo nas jest na samochód pojechaliśmy kanionem i już po pół godziny drogi podczas której każdy próbował ustać na zakrętach bez trzymanki przed nami ukazał się rzeka, otoczona plażą na której też znalazły się drzewa chroniące przed grzejącym słońcem. Dzieci od razu pobiegły w kierunku wody, czystej i ciepłej. Wyciągnął jej z niej dopiero obiad czyli oczywiście kurczak z ryżem i ziemniaką, a z koro sezon się zaczął to i z kukurydza tym razem. To standardowe danie na każda wycieczkę, pielgrzymkę, święto. Nie tylko zabawy w wodzie ale wszelkie zakopywania w piasku, turlikania się po plaży lub obsypywanie piaskiem lub wodą lub piaskiem i wodą na zmianę zdawały się nie mieć końca lecz gdy już zbliżała się godzina powrotu także zbliżała się burza która pomogła w bardzo szybkim pakowaniu się. I tak nawet Ci co zdążyli wyschnąć wrócili cali mokrzy ze względu za padający deszcz przez całą drogę powrotna, a w naszym środku transportu o zadaszeniu nie ma mowy. Mimo wszystko nie sprawiło to popsucia humorów i tak wszyscy byli bardzo szczęśliwi.
A tak w ogóle to czarne chmury coraz cz Eście się nad nami zbierają, pora deszczowa się zaczęła. Teraz gwarantowany dzień bez deszczu zmienia się w gwarantowany dzień z deszczem. A kiedy nadejdzie burza i ulewa ulice zmieniają się w potok, a żeby wyjść gdziekolwiek na naszego domu trzeba też wtedy przez jedną rzekę przekroczyć. Oczywiście nawet jeśli chcemy przejść z pokoju do kuchni chodzimy wtedy po deszczu.
A zmieniając temat to wraz z ostatnią niedzielą zakończyliśmy cykl sakramentów świętych. Druga pierwsza komunia (bo pierwsza pierwsza komunia była trzy tygodnie wcześniej poprzedzająca bierzmowanie) odbyła się w pierwszą niedzielę adwentu. Tak więc to po chrzcie, komunii, bierzmowani i komunii już wszystko jest za nami.
Dzisiaj też odbyło się zakończenie roku szkolnego w szkole podstawowej. Chociaż ostatni czas kończący rok szkolny bardziej przypomina sesję na poziomie podstawówki, tzn. chodzą do szkoły tylko niektórzy, tylko na określone godziny, tylko napisać jakiś egzamin, tylko coś zaprezentować, ale dziś jednak było uroczyste zakończenie. Na jednej ze szkolnych sal ze sceną zebrali się uczniowie wraz z rodzicami, wszyscy uczniowie którzy właśnie kończyli szósta klasę zostali każdy z osobna oficjalnie wprowadzony przez swoich rodziców lub opiekunów. Później nastąpiła przemowa dyrektora, hymn narodowy, przemowa sekretarki, hymn szkoły i przemowa jeszcze kilku ważnych osób a wszystkie zawierały w sobie podsumowanie tego roku głównie w liczbach nazwiskach i datach. Po tym można było iść do klas odebrać świadectwa, tak więc chodziliśmy od klasy do klasy (ponieważ nasza 18 dzieci która chodzi do tej szkoły jest w 7 różnych klasach) odbierając świadectwa i wszystkie zeszyty dzieci, a także życząc wesołych świąt. Bo w końcu zbliżają się święta, już dobrze można zauważyć ozdoby jakie się pojawiły na niektórych domach i sklepach, światełka które już świecą się całymi dniami i choinki i ozdoby do kupienia. Oczywiście ilość tego wszystkiego nie jest tak duża jak w nas lecz na pewno nie trzeba się wysilać aby dojrzeć te wszystkie przejawy świątecznej atmosfery. Lecz mimo wszystko nie umiem jakoś pogodzić ozdób lekko przybielanych jakoby śniegiem i mikołaja w grubym płaszczu, w otoczeniu słońca i wakacji. No cóż jak widać stereotypowe ozdoby dotarły tutaj bez problemu nawet nie musząc zapewne pytać o pozwolenie, a ludziom się podobają choć nawet nie mają nic wspólnego z tutejszą tradycją.
Ewelina Węgrzyn
Tupiza, Boliwia
PS. Zapomniałabym, że mamy nowego mieszkańca. Malutki kotek Sylvester juz na dobre wkupił się w nasze łaski.