Magic moments

Na tydzień przed Festiwalem Młodych „Tchnienie życia” wybrałam się z ojcem Piotrem i kilkoma chłopakami na pokaz podświetlanych fontann do Winnicy. Atrakcja przyciąga nad rzekę codziennie, a szczególnie w weekendy setki osób. Spektakl sponsoruje położona nad brzegiem fabryka czekolady. Tuż przed jego rozpoczęciem laserowo wyświetlana maskotka firmy zaprasza w języku angielskim do wspólnego spędzenia magicznych chwil. Tryskającej w rytm muzyki wodzie towarzyszą kolorowe animacje. Nastrój osłodzić można sobie lizakami, lodami lub watą cukrową. Przyjemnie, prawda? Ale czy da się z takiego eventu zaczerpnąć radość?

Tegoroczne spotkanie młodych w Tywrowie było poświęcone właśnie umiejętność radowania się. Temat poruszony został w czasie konferencji i zajęć w grupach. Praktykowany był zaś podczas Eucharystii, adoracji i innych nabożeństw, a także w trakcie warsztatów tańca, teatru, fire show, sportowych i lepienia z modeliny. Młodzież (i nie tylko) wręcz eksplodowała radością na wieczornych koncertach i programach artystycznych. Biskup, wygłaszający kazanie na podsumowującej festiwal Eucharystii, zwrócił uwagę na to, iż prawdziwe szczęście to nie pozytywne doznanie, ale głębsze, długotrwałe uczucie. Ostrzegał, by nie dać się złapać jego fałszywym, często oferowanym przez współczesny świat namiastkom. Interesującym unaocznieniem trikow, z którymi często mamy obecnie do czynienia, było przyniesienie przez jednego z ojców na nauki ładnego, ale wypełnionego gnojem worka.

Dla mnie osobiście festiwal okazał się czasem próby. Sporą jego część przespałam z powodu bólu stopy. Do wstawania z łóżka motywowało mnie każde „ Jak noga? ” słyszane od uczestników. Dziękuję wszystkim, którzy z troską dopytywali o moje samopoczucie i zdrowie. Bez nich pewnie przeleżałabym cały tak piękny i bogaty w emocje czas.