In the jungle, in the bush

Kolejne tygodnie w Ibadanie i kolejne dzialania, ktorych nie malo. Ostatni tydzien w Youth Centre przed rozpoczeciem obozu dla animatorow uplynal pod znakiem turnieju. Kazdego dnia nasi wychowankowie mogli zmierzyc sie w innej dziedzinie, a w niedziele podsumowaniem ich dzialan byl Final Month Show. W miedzyczasie udalo nam sie takze odwiedzic Uniwersytet w Ibadanie i wziac udzial w zakonczeniu roku szkolnego w jednej z wiosek, ukrytej w afrykanskim buszu.

Ostatni przedwakacyjny tydzien w Youth Centre dawal mozliwosc do sprawdzenia swoich umiejetnosci w grze w “pilkarzyki”, czyli oblegany zarowno przez wychowankow, jak i polskich animatorow Table Soccer. Wtorek byl dniem siatkowki, w ktorej swoje umiejetnosci sprawdzala mlodziez i ksieza Salezjanie. Kolejny dzien poswiecony byl grom stolowym, jak m. in. szachy. Wychowankowie zostali takze zacheceni do spisania lokalnych opowiesci wywodzacych sie z ich kultur: Yoruba, Igbo czy Hausa. Bylysmy bardzo zaskoczone, ze twiele osob przyniosloo swoje prace, przez co wylonienie zwyciezcy nie bylo latwym zadaniem. Ostatecznie nagroda zostala wreczona podczas miesiecznego podsumowania dzialania mlodziezy w oratorium na Final Show.

Sam Final Show byl wydarzeniem, w ktorym mlodziez miala okazje podzielic sie swoimi talentami z innymi. Zgodnie z panujacym juz tutaj zwyczajem wszyscy zgromadzili sie w holu naszego Youth Centre i punktualnie, z godzinnym opoznieniem – jak to w “afrykanskim czasie” bywa, rozpoczelo sie prawdziwe show. Spiew, gra na instrumentach, przedstawienia teatralne, a przede wszyskim taniec wychwankow zasluguja na ogromna pochwale. Z otwarta ze zdziwienia buzia siedzialam podziwiajac ich akrobatyczne taneczne popisy.

W czasie tego tygodnia pelnego wszelkiego typu zawodow mialysmy takze okazje pocwiczyc publiczne wystapienia i powiedziec do naszych podopiecznych wywodzace sie z tradycji salezjanskiej Slowko na Dobranoc. Dowiedzialam sie takze, jak w Afryce swietuje sie urodziny. Dla solenizanta, jedengo z kelrykow przebywajacych w tutejszej placowce, przygotowalismy wspolnie z innymi klerykami program artystyczny, aczkolwiek doszlam do wniosku, ze nasz spiew afrykanskiemu nie dorowna nigdy…

Najciekawszym doswiadczeniem ostatnich dni byla jednak bez watpienia wyprawa do wioski. Zostalismy zaproszeni na zakonczenie roku szkolnego do miejscowej szkoly. Bylo to wielkie swieto w wiosce, gdyz tego typu wydarzenie mialo tam  miejsce po raz pierwszy, bo szkola rozpoczela swoja dzialalnosc rok temu. Zorganizowanie szkoly bylo inicjatywa pastora, ktory razem z zona bardzo angazuje sie w pomoc i rozwoj tej wioski. Jest on dobrym znajomym brata Paolo sdb i bardzo chcial, abysmy na to wydarzenie przybyli, co oczywiscie zrobilismy z najwieksza ochota. Jednak aby tam dotrzec, trzeba bylo przedzierac sie przez pelne kolein bezasfaltowe drogi, ktorew pewnym momencie stawaly sie niemal rzeka. Podziwialysmy (a w szczegolnosci ja) tropikalna roslinnosc, ktora moglysmy ogladac tak blisko! Po dotarciu na miejsce okazalo sie, ze wszyscy siedzieli juz w budynku kaplicy,ktorej uzyczono na to wydarzenie. Kolejen klasy, poczawszy od przedszkola przedstawialy przygotowany program, na ktory skladaly sie piosenki, wierszyki, tance. Oczywiscie zostalismy bardzo serdecznie przywitani przez wszystkich lokalnych mieszkancow. Niestety nie moglismy zostac do konca, gdyz nasza grupa artystyczna z Youth Centre przygotowala program, ktry byl przedstawiany podczas konferencji na Uniwersity of Ibadan, najstarszej nigeryjskiej uczelni wyzszej. Pojechalismy wiec wspierac naszych wychowankow, ktorzy zaprezentowali sie rewelacyjnie. Po zakoczneiu przedstawienia wiele osob podchodzilo, aby im pogratulowac, a ich wystep nie umknal uwagi lokalnych mediow i nigeryjskiej telewizji.

Po tych wszystkich wydarzeniach czekalo nas jeszcze jedno, bardzo wazne – przylot Kamili i Asi do Nigerii, aby wspolnie rozpoczac oboz dla animatorow, a nastepnie dla  dzieci. W niedzielne popoludnie dziewczyny zawitaly w Ibadanie! Przywiozly ze soba mnostwo nowej energii, sil i zapalu, wnoszac ich powiew do naszego nigeryjskiego teamu.

Ania

PS od Agnieszki: kiedys powtarzalam, ze Europa ma zegarki, a Afryka ma czas. Dzis zdradze Wam, ze w Afryce tego czasu brakuje. Szczegolnie widac to teraz, kiedy mija godzina za godzina i dzien za dniem, a obowiazkow przed Holiday Campem sie mnozy. Don Bosco mawial, ze oratorium bez muzyki, to jak cialo bez duszy. To tak jak z wolontariuszem, by wiedzial, ze jest we wlasciwym miejscu i czasie, musi miec wiele pracy. To znaczy, ze jestesmy we wlasciwym miejscu – bo kazda rzecz ma swoj czas i miejsce.