Gdy idzie „nie tak”

W Polsce zaraz zaczną się wakacje, a w Peru już od blisko 4 miesięcy trwa kolejny rok szkolny. Pamiętam, że gdy razem z chłopakami wracaliśmy do szkoły po czasie odpoczynku, zaplanowaliśmy z Szymonem parę rzeczy do zrobienia, aby dobrze wykorzystać czas pozostały w Peru. Ponieważ zawsze zastanawiała mnie fakt, że wielu chłopaków na Mszę zdaje się chodzić z obowiązku i mało kto przystępuje do komunii świętej, pomyśleliśmy, że trzeba coś z tym zrobić.

Zaproponowaliśmy więc chłopakom przygotowanie do sakramentów. Jak się jednak szybko okazało, prawie wszyscy mają już za sobą nawet bierzmowanie – pozostała zatem codzienna formacja i cierpliwość w czekaniu aż docenią wartość Eucharystii.

W końcu pojawiło sie jednak dwóch chłopaków, którzy stwierdzili, że chcieli by się przygotować. Byłą to dwójka, która przyszła do internatu początkiem marca. Grupka niewielka, ale to przecież żadna przeszkoda. Ustaliliśmy, że przygotowania skoncentrujemy wokół niedzielnej Mszy i cotygodniowych spotkań.

Niestety, nie wszystko poszło tak, jak zakładaliśmy. Zresztą poczytajcie sami:

SPOTKANIA

Zebranie dwójki chłopaków, z którymi mieszka się cały czas razem nie powinno wydawać się problemem. Rzeczywistość okazała się jednak inna. Kwiecień, maj i czerwiec były w naszej szkole miesiącami bardzo owocnymi, ale jednocześnie wyczerpującymi. Warsztat miał sporo zamówień, przy których chłopcy nauczyli się bardzo wiele, ale jednocześnie wieczorem zarówno oni jak i my nie myśleliśmy o niczym innym jak o szybkim prysznicu i położeniu się spać. W efekcie trudno było wyrwać nawet półtorej godziny w grafiku na spotkanie formacyjne. Cóż… Zostało jeszcze parę dni, żeby nadrobić zaległości! :)

MSZE

Ustaliliśmy z chłopakami, że będą uczestniczyć zawsze w niedzielnej Mszy Świętej. Bardzo nalegali, żeby była to Msza wieczorna (w której uczestniczy wiele młodzieży), a w dowód swojej obecności mieli przynosić z parafii przypieczętowane kartki. Po dwóch tygodniach takiego działania wybraliśmy się z Szymonem także na wieczorną Mszę (zwykle chodzimy w przed południem) i szybko zorientowaliśmy się, że chłopaki coś kombinują – znikają w połowie Mszy a na koniec przychodzą po pieczątkę. Nie było innej rady, jak zacząć chodzić na Mszę o 19 :D

SAMI KANDYDACI

Największym jednak zmartwieniem są sami kandydaci. Bezsprzecznie dwójka, która przygotowuje się do sakramentu, jednocześnie przysparza nam najwięcej kłopotów w internacie i w szkole. To właśnie oni jako jedyni podczas naszej obecności w Majes, zasłużyli sobie na wielotygodniowe kary… Potrzeba więc wiele cierpliwości!

Bardzo niedoskonałe te nasze przygotowania – zupełnie nie tak miały wyglądać… Ale zamiast bezradnie rozkładać ręce trzeba ufać, że Duch Święty jednak uratuje z tego jakąś małą cząstkę, która trafi do chłopaków :)

Jacek

PS: Z wczorajszej modlitwy:

„El que cultiva su campo se hartará de pan, el que sigue ilusiones se hartará de miseria”

“Kto ziemią uprawia, nasyci się chlebem;  kto ściga ułudę, nasyci się nędzą.” /Prz 28, 19/