Felizidades!!! Aplauso!!!

Od lutego w Boliwii trwa nowy rok szkolny. Wakacje przyniosły wiele zmian w domu, zwłaszcza personalnych. Pozmieniały się siostry, w tym administratorka placówki, poodchodziły najstarsze dziewczyny – maturzystki, a seniority rozpoczęły odrabianie lekcji z innymi, niż dotychczas dziećmi.

Ja, tak jak w zeszłym roku moją pracę kontynuuję z małą Yoshelin, która niestety musi powtarzać pierwsza klasę. Do niej dołączyła Doris, dziewczynka, która w domu dziecka jest od grudnia. Dwóm damom towarzyszy kawaler drugoklasista, Efrain.

Doris z Yoselin naukę rozpoczęły od pisania szlaczków, które chwilę później przerodziły się w literki. U Yoshelin przejście to nastąpiło płynnie, gorzej jednak z Doris.

Doris ma 6 lat, choć do tej pory nie odnalazło się jej świadectwo urodzenia, więc dokładna data nie jest znana. Do domu dziecka trafiła po tym jak jej własna mama spaliła jej stopy. Mała jest teraz niepełnosprawna, na skutek doznanych oparzeń ma zniekształcone śródstopie i palce, dlatego też, chodząc wykrzywia nóżki. Na początku była jak małe zwierzątko, które by zwrócić na siebie uwagę wyginało nam palce u dłoni, gryzło lub tak silnie ciągnęło za bluzki, że aż szwy pękały.

Teraz Doriska, za sprawą środowiska, w którym żyje zaczyna się asymilować i normalnieć. Można by powiedzieć, że ostatnio nawet odżywa i zaczyna rozkwitać.

Jednak początki odrabiania lekcji nie były łatwe. W Boliwii w szkole stawia się na estetykę. Co to oznacza?  Zeszyty muszą być super czyste, wszystko równiutko napisane, a pierwsza strona udekorowana milionem esów floresów. Zeszyty te na końcu trafiają do sprawdzenia przez dyrektorkę i dlatego profesorowie chcieliby, aby w celu uniknięcia wybrudzenia, najlepiej chwytano je przez białe rękawiczki.

Niestety Doris tego nie rozumie i babrze po zeszycie, czym tylko może. Pewnego dnia, o zgrozo, na środku strony wytarła wielkiego zielonego smarka. Nie przeszkadzał on jej jednak w radowaniu się z faktu, że do napisania pozostały jeszcze dwie linijki. Dumna z siebie zaczęła wołać: Exelente!! Felizidades!!! Aplausoooooo!!! Co oznacza: Doskonale!!  Gratulacje!!!! Oklaski!!!

Jakie oklaski, jakie gratulacje pomyślałam? Litery są krzywe jak wzgórza tupizkie, a na środku króluje zielona wydzielina z nosa. To nie istotne, mała Doris rzucała się na mnie wołając felizidades, chcąc bym w nagrodę za wykonaną pracę ją przytuliła. Dostała przytulańce, od tej pory zwane felizidades, po czym wyrwałyśmy stronę i zaczęłyśmy męczarnie jeszcze raz. Tak pisanie 2 stron literki askończyłyśmy po 6 godzinach.

Obecnie podczas odrabiania lekcji regularnie robimy, felizidades, czyli przytulamy się. Następuje to np. po zakończeniu pisania strony. Wtedy Doris wdrapując się na kolana, wtula się we mnie i woła:felizidadessss. Na końcu daje mi buziaka w prawy, lewy policzek, oraz w czoło, po czym kciukiem rysuje na nim krzyżyk.
Bywa często, że mimo otrzymanych gratulacji Doris nie chce robić zadań domowych. Wygina się na krześle, temperuje pięć razy ołówek, po czym pisze 3 brzydkie literki i znów powraca do robienia piruetów. Gdy zaczynam przywracać ją do porządku stanowczym, czasem podniesiony głosem, mała zaczyna mamrotać pod nosem rożne niemiłe rzeczy adresowane w moim kierunku. Nikt nie potrafi chyba tak dopiec jak ona. Pięć minut po przytulaniu potrafi powiedzieć, że jestem niedobra, i że ona woli robić zadanie domowe ze swoją mamą, ( która ją okaleczyła) niż ze mną. Czasem zaczyna wygadywać różne kłamstwa typu: seniorita mnie bije, albouderzyła wczoraj.  Chyba żadno z dzieci nie bywało tak bezwzględne w swoich słowach, a za razem tak pragnące ciepła.

Efrain i Yoshi widząc nasze gratulacyjne uściski, często też wchodzą na moje kolana i tak z trójką dzieciaków przytulamy się wszyscy jak niedźwiedzie i wołamy felizidades, a pozostałe dzieci odrabiające lekcje na sali zerkają tylko, co my wyprawiamy.

Malwina

boliwia_tupiza_mwitkowska_2012-04-29_1