By God’s grace*
Często piszemy o trudnościach jakie przeżywamy w Sierra Leone, o wadach i niedociągnięciach tutejszych ludzi. Są jednak rzeczy, które czynią ten kraj jedynym w swoim rodzaju. Postrzeganie rzeczywistości, które sprawia, że z żalem patrzymy na zmieniające się cyfry kalendarza.
W życiu każdego mieszkańca Sierra Leone bardzo ważna jest religia. I to o niej właśnie chcemy napisać. A właściwie o nich. Trzeba pamiętać, że mówiąc tu o religii nie mamy na myśli wyznanania katolickiego – stanowi ono jedynie niewielki odsetek. Większość społeczeństwa to muzułmanie, jest też wielu wyznawców różnych odłamów chrześcijaństwa i wciąż silnych wierzeń tradycyjnych. Choć tyle jest różnych religii pewne jest jedno – ja, ty i nasz sąsiad wierzymy w boga. Wierzymy, że jest siła większa od nas, i że to ona rządzi światem. Jeszcze więcej – wierzymy, że mamy jednego Boga tylko wyznajemy go w inny sposob.
Religia obecna jest powszechnie w przestrzeni publicznej. Tradycyjne muzułmańskie stroje noszone są na codzień przez niektórych wyznawców islamu. W każdy piątek tłumy mężczyzn zbierają się przy meczetach, aby dokonać rytualnego obmycia i uczestniczyć w obrzędach dnia świętego. A w dni powszednie przerywają pracę o odpowiednich porach, aby modlić się. Handlarze często ponaglają swych klientow gdy wybija godzina modlitwy, aby dokonali wyboru . Odchodzą od swych straganów i zbierają się w umówionym miejscu na matach i dywanikach, wszyscy na klęczkach. Tuż obok toczy się dalej normalne życie: zatłoczone ulice – samochody, przechodnie, handel.
Wielu katolików nosi na szyjach różańce. Mimo, że stanowią one często element biżuterii, nie ma przy tym obawy, że może to zostac przez kogoś wyśmiane, czy skrytykowane. Niedzielne liturgie są zawsze długie i głośne – ze śpiewem i tańcem, tak jakby kościoły chciały się przekrzykiwać. Tego dnia znajomi witają się nawzajem pytaniem: „Jak tam Msza?”. Posiadanie w rodzinie księdza czy kleryka jest wielką dumą. Nazywa się ich „dziećmi” parafii. Wiele szkół posiada za patrona jednego ze świętych. W codziennych rozmowach często spotykamy się ze stwierdzeniem: „Zrobię to z Bożą pomocą” a słowa podziękowania to często: „Niech cię Bóg błogosławi”. Nawet w zwykłym tradycyjnym powitaniu w języku krio jest wzmianka o Bogu: „Aw di bodi?” – „Tel God tenki”*.
W naszej parafii istnieje wiele grup modlitewnych. Ich członkowie spotykają się co jakiś czas na wspólnej modlitwie. Nie są to inicjatywy odgórne – to sami parafianie chcą wspólnie się modlić. I to nie tylko osoby starsze. Laura Vicuna, Dominic Savio, Synowie i Córki Maryi – to wszystko grupy młodzieżowe. Spotkania ministrantów nie muszą być aranżowane przez księdza – sami chłopcy umawiają się na sprzątanie kościoła i próby przed liturgią.
Ludzie żyją tu bardzo blisko siebie i akceptują swoje religie bez żadnych wyjątków. Więcej – starają się poznawać wzajemne zwyczaje, modlitwy. Nie jest nietaktem wizyta nie-muzułmanina w meczecie i odwrotnie. W naszej szkole każda lekcja zaczyna się i kończy modlitwą katolicką mimo, że nie uczęszczają do niej tylko katolicy. Muzułmanie doskonale znają słowa „Ojcze nasz” czy „Zdrowaś Maryjo”. Nie jest też sytuacją nie do przyjęcia zawarcie małżeństwa z osobą innej wiary przy zachowaniu swej religii przez każdego z małżonków. Wiąże się to z długim procesem przygotowania do małżeństwa, ale jest wiele rodzin, których członkowie należą do różnych religii.
Mimo, że Sierra Leone ma bardzo krótką tradycję chrześcijańską, szanuje się tutaj krzyż. Drogi krzyżowe ulicami miasta, duże drewniane krzyże na szyjach. Zawsze noszony jest z dumą i wysoko – symbol naszej wiary. Mimo, że jest to wiara bardzo prosta, jak prości są tutejsi ludzie. Przepełniona błędami i grzechami – ale przyjmowana ze wszystkim, co się z nią wiąże.
Ludzie patrzą prosto na pewne sprawy, które gdzie indziej stają się przedmiotem sporów i dyskusji. Aborcja jest bardzo powszechna, szczególnie wśród bardzo młodych dziewcząt. Nie ma na nią jednak przyzwolenia społecznego, uznawana jest za złą. Wykonywana po kryjomu, wiążąca się z konsekwencjami na całe życie. Często te dziewczyny już nigdy nie będą mogły mieć dzieci. Często na ulicach widzimy chłopców czy dorosłych mężczyzn spacerujących za ręce. Nie ma w tym najmniejszej myśli o podtekście homoseksualnym – za zbyt oczywisty przyjmują naturalny związek kobiety i mężczyzny. A spacery za ręce są w kulturze przyjętym znakiem przyjaźni. Wiele par przez lata żyje w konkubinacie. Czasem mają już dzieci w szkole średniej, kiedy biorą ślub. Wynika to często z sytuacji kulturowej – ślub wiąże się z ogromnym weselem, przekupywaniem rodziny panny młodej i nie można się od tego uwolnić. Przez wiele lat partnerzy zbierają więc pieniądze, aby kiedys móc wreszcie zawrzeć związek małżeński.
W całym kotle różnorodności religijnej my sami przeżywamy naszą wiarę z zadziwiającą oczywistością. W państwie, gdzie nie krzyczy się na ulicach i placach o wolności wyznania ta wolność jest po prostu oczywista i niepodważalna. Tutaj zamiast marszy skandujących o tolerancji ludzie skupiają się na ich realnych potrzebach takich jak np. darmowa opieka medyczna dla kobiet w ciąży. Nie trzeba tu już poruszać spraw ogólnie wiadomych. To tutaj czujemy się naprawdę wolni. Szanowani z naszym sposobem patrzenia na świat. Rozumiani przez innych – chrześcijan czy muzułmanów – tak prostych w swojej wierze, że nawet nie przyjdzie im do głowy wątpić. Tak wolni jesteśmy od debat, czy krzyż powinien być publicznie pokazywany czy nie. Tutaj nikt nie próbuje zamykać wiary w kościele i mówić, że jest to prywatna sprawa każdego człowieka. Nikt nie próbuje na siłę ześwieczczać swojego otoczenia i „czyścić” ze wszelkich oznak istnienia religii, a tym samym Boga. Nikt nie poddaje w wątpliwość związku kobiety i mężczyzny, ani prawa do życia już od pierwszej godziny. Nie oznacza to, że Sierraleończycy są wolni od błędów. Dziewczyny dokonujące aborcji, pary żyjące w konkubinacie, rozbite rodziny. To wszystko istnieje, jest obecne. Ale dyskusja polityczna nie jest potrzebna. Wydaje się, że prawo Boże wpisane w każdą religię już osądza poszczególne czyny i przyjmowane jest to przez ludzi bez poddawania w wątpliwość.
*By God’s grace – dzięki Bożej łasce
**W wolnym tłumaczeniu: „Jak się czujesz?” – „A, dziękować Bogu”.