Jeśli nie wiesz, dokąd iść…
Działo się, działo, a „działem mym Pan”
Pełnić wolę Pana – to mój główny cel życiowy. Również i przede wszystkim na misjach starałam się ją odczytywać i wypełniać. Wiele rozmów z dziećmi i mieszkańcami o sensie, o tym, co najważniejsze…
Ponadto realizacja celów projektu w ramach Polskiej Pomocy Rozwojowej- Alicja Trzaska, z którą urzeczywistniałam projekt, zajęła się zajęciami dydaktycznymi- informatyką, angielskim, oraz tańcami Izraela- piękną formą modlitwy. Moim zadaniem była realizacja części terapeutycznej- terapia przez taniec i działania plastyczne, warsztaty teatralne zakończone spektaklem, granie i śpiewanie to na szczytach, to na płaskowyżach, to w domu, również podczas modlitw w duchu Taize, które sukcesywnie wprowadzałyśmy.
Organizowałyśmy także warsztaty dla studentów, nauczycieli, dzieci i młodzieży z zakresu arte- i choreoterapii oraz gier i zabaw z dziećmi.
Do moich obowiązków należał również coczwartkowy shopping- ziemniaki, marchew, owoce, mięso, kurczaki z głowami, łyse i nieżywe i siłownia- przenoszenie wszystkich towarów do kuchni. Comiesięczne wożenie całej paki butli z gazem- jednym słowem było bombowo.
Dwa razy w tygodniu wizytowałyśmy również dom starców, gdzie spędzałyśmy czas na śpiewach, rozmowach bądź zwyczajnym milczeniu. Udzielałyśmy muzycznego wsparcia misjonarzom i mieszkańcom zapomnianych przez świat wiosek w czasie Eucharistii.
Ale wycieranie obsmarkanych nosków, całowanie w czółko i błogosławienie na dobranoc, zachęcanie i wspieranie w nauce, słuchanie o troskach i radościach, różańce mówione z dziećmi przed snem, pomoc w rozwiązywaniu konfliktów, etatowe łaskotanie rano, wieczór i w południe, radosne konwersacje z miejscową ludnością i głoszenie, że Jezus żyje było chyba głównym zajęciem.