Bogu wyśpiewam wdzięczności psalm
4 kwiecień
Nowe wolontariuszki, które mają przyjechać po nas piszą teraz nowy projekt i strasznie dużo jest latania w tej sprawie i teraz to dzieci będą mialy może nawet aparat i kamerę, no ale rzeczy materialne to nie wszystko…
Dzieci mówią, jak mówiłam im, że już są nowe seniority, (po wypowiedziach że powinnam tu w ogóle na zawsze), że to dobrze, że przyjeżdżają, bo oni byliby jak w więzieniu…Jest w tym sporo prawdy.. Wolontariusze są tu potrzebni, bo jest średnio 50 dzieci i siostry nie są w stanie zająć się nimi na tyle, bo same też mają swoje sprawy, a młodzi jak tu przyjeżdżają to zawsze mogą jakoś zabierać je w góry, na przechadzki, nad rzekę, robić z nimi jakieś rzeczy dodatkowe, dostarczać też finansów i gier itp., chodzić do nich na nocne odwiedzanie łóżek i mówić ‘dobranoc’ i choć chwilę potrzymać je za rękę (strasznie lubię te chwileJ); ocierać łzy, kiedy do dziecka zrozpoaczonego dochodzi, że matka je opuściła, przeprowadzać szkolenia dla studentów, uczniów, młodzieży; po prostu być…
Wyprawiam dzieci do szkoły i jest czas odbierania słodyczy, przychodzi Christian i pokazuje długopis, ołówek, gumkę itp., (warunek otrzymania tego ciastka), nie widzę temperówki, więc go pytam, „a gdzie to się podziała”, a on, z jak najbardziej przekonującą miną, że „siostra im nie dała temperówki, bo mówi, że wtedy szybciej ołówki się zużywają i dlatego nie ma”;)
5 kwiecień
W międzyczasie pełnych zajęć, poszłam do szkoły Tupizy, bo Adelaidzie i innym dziewczynom chyba zależało na tym, żebym wtedy była, bo były wybory miss i Adelaida uczestniczyła w tym. Przepięknie wyglądała, ale brakowało jej pewności siebie. Wydaje mi się, że to oznaka syndromu opuszczenia i niepewności w życiu…
Ale teraz mam z Adelaidą świetny kontakt i bardzo ją lubię. Te akcje, co były wcześniej, jak chłopcy tu byli, to zostały omówione i myślę, że ja i ona i osoby w to zamieszane sporo się nauczyliśmy. Teraz to naprawdę jest świetnieJ
Jak odrabiamy zadania, to np. mówi, że jestem ‘molestosa’ i szalona, ale śmiesznie jest;)
Teraz jestem odpowiedzialna za odrabianie zadań gimnazjum i szkoły średniej, bo siostra Rosario, która była główna w tym, teraz chwilowo nie mieszka w domu dziecka, bo cały czas pomaga w tych misjach. A to prawie 30 osób. I tak kiedyś Dalma nie odrobiła zadania i mnie oszukała i potem to każdego dnia jej sprawdzałam i nie dawałam jej iść spać, dopóki to nie było wyjaśnione i w końcu się na mnie obraziła, bo mówi, że się tylko jej czepiam;) Ale wiem, że to tylko jej chwilowy foch, bo z nią miałam wporzo kontakt. No trzeba coś egzekwować;)
30 dzieci to duża odpowiedzialność i nie ma jak tego do końca sprawdzić, bo jak jesteś z jednym, to za chwilę ktoś inny potrzebuje pomocy i jakieś dwie osoby inne góra. Potem jest już noc i dzieci muszą iść spać. Jak była siostra, to się dzieliłyśmy i było łatwiej;) Ale w sumie ciekawe doświadczenie dla mnie;) Uczę się być ostrzejsza;) Sie przyda;-)