Jak wyglądają takie wakacje?
W okresie od stycznia do marca do ośrodka w Camana co tydzień zjeżdżają się nowe grupy. Od 50-150 osób. Są to dzieci ze wszystkich ośrodków salezjańskich w Peru. Wszystko Odbywa się w bardzo spartańskich wartunkach. Nikt z Europy nie wysłałby swojego dziecka w takie warunki. Tutaj jest to nagrodą za dobre wyniki w nauce czy dobre uczestnictwo w oratoriach. Budynek wykonany jest w całości z betonu. Łącznie z łóżkami, stołami na stołówce i ławami przy stołach. Dach azbestowy. Woda dowożona jest beczkowozem i nie ma mowy o tym żeby była ciepła. O zasadach sanepidu też można zapomnieć, ale jakoś nikt nie narzeka. Jedzenie zjadliwe. Mniej więcej typu 1000 potraw z ziemniaka, ryżu i grochu + herbatka rumiankowa jedna torebka na 2 litry wody :) Cały dzień wypełniony jest zajęciami. O godzinie 6 rano pobudka, potem rozgrzewka na świeżym powietrzu, mycie zębów(każdemu przysługuje kubek wody). Następnie msza święta i śniadanie. Na śniadaniu sporo śpiewów, po śniadaniu sprzątanie a następnie katecheza.
Potem wyjście nad lodowaty ocean (woda jakieś 12-15 stopni), a na zewnątrz około 35-40, wieczororem około 18-20. Da się jednak kąpać. Chociaż fale potrafią mieć po kilka metrów. Nad oceanem oczywiście gry sportowe i trochę czasu wolnego. Po powrocie czas na przygotowanie skeczy teatralnych lub tańców na wieczorne występy. Po obiedzie ponownie trochę czasu wolnego i drugie wyjście nad ocean tam znowu jakieś aktywności sportowe lub artystyczne(rzeźby z piasku itp) po powrocie kąpiel. Każdy ma około 20-30 sekund na prysznic. Następnie nauka nowych piosenek na mszę świętą i wędrowny różaniec(zawsze odbywa się w ruchu Czy to wchodząc na piaskową górę, czy wokół domu) dalej trochę czasu na doszlifowanie swoich przedstawień.
Kolacja, przedstawienia, film i do łóżek i tak przez cały tydzień na okrągło. Wierzcie po takim dniu nikt nie ma już ochoty na głupoty wieczorem :)
Warto napisać też, że jedną z atrakcji każdego wyjazdu jest wyjście na górę i turlanie się z nie w dół w tumanach pyłu.