Uboga młodzież wyszła na ulice Arequipy

W piątek 19 listopada, w drugim co do wielkości mieście w Peru, po raz pierwszy odbył się nocny przemarsz dzieci i młodzieży żyjących w internatach. Do placówek tych trafiają wychowankowie, których rodzice (lub tylko jedno z nich) nie jest w stanie zapewnić podstawowych potrzeb takich jak schronienie, wyżywienie czy nauka.

Inicjatywa została podjęta z powodu małego zainteresowania władz miasta najmłodszymi mieszkańcami, którzy znajdują się w trudnej sytuacji życiowej. Przemarsz zorganizowała organizacja „Red chicos i chicas de Don Bosco”, zrzeszająca placówki, w których łącznie żyje prawie tysiąc dzieci. Akcja nie bez przypadku zbiegła się z rocznicą przyjęcia przez ONZ międzynarodowej konwencji o prawach dziecka.

Casa Don Bosco w Arequipa – pierwszy dom tego typu utworzony przez Salezjanów na terenie Peru, aktywnie uczestniczył w zorganizowaniu przemarszu. W tym roku kolumny wychowanków z różnych „alberge” (tak nazywane są placówki przez lokalną ludność) miały przejść na główny plac miasta już po zmroku. Uczestnicy akcji zobowiązani zostali do wykonania kolorowych lampionów tak, by cały korowód rozświetlony był blaskiem świec. W domu pod wezwaniem św. Jana Bosco przygotowania trwały już od kilku dni. Wychowankowie poświęcali większość swojego wolnego czasu, by stworzyć najciekawsze konstrukcje. I tak spod rąk młodych plastyków wychodziły świecące kaplice, serca, samoloty, namioty oraz wiele bliżej nieokreślonych konstrukcji. Prace zakończyły się w piątek na chwilę przed rozpoczęciem akcji.

Zbiórka miała miejsce na „plaza de Espana” o godzinie szóstej. Przy dźwiękach zaproszonej na tą okazję orkiestry rozświetlony korowód ruszył w kierunku głównego placu miasta. Wiele niesionych lampionów miało napisy: „Peru tu jestem!”, „Pomóż mi!”, lub „Spójrz na mnie”. Przemierzając kolejne ulice młodzi ludzie dawali mieszkańcom i władzom Arequipy znak swojego istnienia. Po dotarciu na „Plaza de Armas” dyrektor „Red chicos i chicas de Don Bosco” Volker Nack mówił do zgromadzonych przechodniów: „Nasza organizacja skupia 22 internaty, żyją w nich chłopcy i dziewczynki porzucone przez opiekunów oraz dzieci, które stały się ofiarami przemocy w rodzinie. (…)  Dziś w nocy przyszliśmy zaprezentować ten mały łańcuch światła z przesłaniem – Nie pozwól by moje światło zgasło.(…) Dzieci chcą promować swoje prawa, prawo do rodziny, do życia w społeczeństwie, które jest wrażliwe na ich potrzeby”.

Wszystko zakończyło się radosnymi okrzykami wychowanków, kolejno każdego z uczestniczących w marszu internatów. Jeszcze przez chwilę po placu głównym przechadzały się grupki młodzieży z lampionami w rękach. Zaraz później wszyscy rozeszli się do swoich ośrodków z nadzieją, że ich obecność zostanie zauważona.

Tomek