„Ludzie zeeejdźcie z drogi bo listooonosz jedzie…”

Jakiś czas temu (no nie będę oszukiwał, że w zeszłym tygodniu) do naszego P.O.-boksu numer 11069 w urzędzie pocztowym w Chingoli przyszło awizo, że jest paczka. Z Czech, do mojego kolegi wolontariusza Jířiego, od jego mamy. Rzecz w tym, że Jíři jest z powrotem w Czechach już od końca lutego, i nawet nie zamawiał na krótko przed swoim wyjazdem żadnych przesyłek (takowe ewentualnie mogłyby przyjść z opóźnieniem).

Paczka została wysłana (uwaga, uwaga…) 3 września 2009, zaś data na pieczątce tutejszej poczty to 29 kwietnia 2010 (awizo dotarło do nas jeszcze parę dni później). Czas dostawy bez mała osiem miesięcy. Pomyślałem sobie, że mogę uważać się za fuksiarza, bo przesyłki do mnie trafiały z Polski w ciągu 3-5 tygodni.
Co szczególnego jest w tej rekordowej paczce? Chyba niewiele. Waży 1,9 kg i zawiera głównie słodycze dla dzieci (czyli, wg opisu, sladkosti i bonbóny). Poza tym ma wyrwaną (wyciętą? wygryzioną?) dziurę. Podejrzewamy, że dziura jest dziełem myszy skuszonych zapachem sladkosti, lub takich, które bardzo chciały sprawdzić, czy na pewno paczka neobsahuje žádné nebezpečné zboží ani zboží zákazané právnimi předpisy. Pomimo dziury, w środku znaleźliśmy wszystko upakowane, jak należy, i tylko jedna torebka z bonbónami była rozerwana.

Tak to widocznie bywa z przesyłaniem czegokolwiek na linii Europa-Afryka, opóźnienia mogą wystąpić losowo na każdym etapie. Gwoli ścisłości – w czasie od września zeszłego roku Jíři otrzymywał też inne paczki, które podochodziły w dużo rozsądniejszym czasie – tylko ta jedna gdzieś się zgubiła. A i tak dobrze, że w końcu doszła!

Zresztą w Zambii i tak nie jest źle. W sąsiedniej Demokratycznej Republice Konga państwowa poczta tego olbrzymiego kraju praktycznie przestała działać. Ostatnio, kiedy odwiedzaliśmy salezjańską misję w Mokambo (miejscowość w Kongu dosłownie rzut kamieniem od zambijskiej granicy w pobliżu Mufuliry) widziałem zamknięty na głucho i niszczejący urząd pocztowy (na zdjęciu poniżej). Niezależnie od takiego stanu rzeczy (a moze właśnie dlatego) wszędzie świetnie działają firmy kurierskie, ale to już zupełnie inna bajka.