ALEGRIA znaczy RADOŚĆ z "Góralu, czy ci nie żal" w tle

Wiele razy nie rozumialam, krytykowalam czy mialam watpliwosci co do tutejszej duchowosci, podchodzenia do roznych swiat i uroczystosci. Ale jedno musze przyznac z cala pewnoscia: takiego wybuchu radosci jak dzis podczas mszy wigilii paschalnej jeszcze nigdy nigdzie nie widzialam. Cos naprawde wyjatkowego. Glosny spiew, ludzie prawie tancza, podchodza do siebie nawzajem i zycza sobie szczesliwych swiat Wielkiej Nocy. Do mnie tez podeszlo kilka nieznajomych osób, sciskaj¹c i calujac, dzielac sia radoscia ze zmartwychwstania Pana. Na sam koniec atmosfera zrobila sie naprawde niesamowita. Ale moze po kolei.

Zaczelo sie od Wielkiego Czwartku.

Tegoz dnia uswiadomilam sobie z nostalgia, ze tutaj nie ma bazi… Oczywiscie uroczysta msza swieta, obmycie nóg dwóm zaproszonym rodzinom przez ksiedza Carlosa, kolatek sztuk jedna. A ja zatesknilam za organami, bo sa takie dostojne, a tu caly czas ta gitara… Oczywiscie zamilkla po odspiewaniu gloria. Pod koniec ministranci i ksieza odprowadzili w wewnatrzkoscielnej procesji (choc prowadzacy ministranci juz skrecili w kierunku drzwi, zeby wyjsc na zewnatrz, ale zostali w pore powstrzymani przez starszego kolege) zaniesli Najswietszy Sakrament do Jemu przynalezacej bocznej kaplicy. Adoracja trwala do polnocy w kosciele oraz w okolicznych kaplicach, w Palali, w Remedios, u naszych siostr na dole oraz w jeszcze kilku innych, ktorych nazw nie wspomne. A podczas mszy swietej kosciol spiewal! A w Tupizie to sie nie zdarza zbyt czesto.

Wielki Piatek.

Intensywny jak malo kiedy dzien. Po trzech i pol godziny snu zwloklam sie z ³ozka, zjadlam szybka jajecznice i wraz z siostra Roxana, dziewczynami z gimnazjum, kilkoma licealistkami i czwórka chlopcow wyruszylismy na Krzyz. To jeden ze znaków rozpoznawczych Tupizy, czerwony szczyt z bialym krzyzem, cos jak nasz Giewont. I w kazdy Wielki Piatek ludzie na ten szczyt wchodza z samego rana. Na szczescie dziewczyny w miare znaly droge i nie trzeba bylo sie opierac na watpliwym tlumaczeniu siostry Sonii, ktora kiedys zapytana, któredy idzie sie na Krzyz odparla: „Tamtedy, ale mozna tez tedy” :). Wykute w czerwonej skale stopnie prowadza na sama gore, a biala farba s¹ po drodze wymalowane stacje Drogi Krzyzowej. Na kazdym przystanku zatrzymywalismy siê na krotka modlitwe i refleksje. Sporo osób wchodzi na góre juz wieczorem dnia poprzedniego, tam spi i czeka az do rana, minelismy wiec po drodze sporo szarych kocow, pod którymi ukryci byli ludzie. Bardzo duoo osob wchodzilo i schodzilo. Cala droga juz po dojsciu u podnóze góry trwala jakies 45 minut, ksiezyc swiecil dosc mocno, wiec latarki nie byly niezbedne. Minelo nas tez kilka pijanych osob, a im blizej szczytu tym wieksza trwala tam impreza. Przy jednej z ostatnich stacji musielismy poprosic grajacego na gitarze mlodego czlowieka, zeby na chwilke przestae. A bynajmniej nie gral i nie spiewal wraz z kolegami piosenek religijnych. Na samej górze dochodzil do tego smród papierosów, które tutaj chyba ss jakims elementem uzywanym w momentach glebszych przezyc. Pod bialym krzyzem ludzie zapalaja swieczki, zatrzymuja sie na chwile. Nie na dlugo, bo miejsca jest niewiele. My zeszlismy w sam raz, zeby dojsc do kosciola na jutrznie. A jak ta nasza Tupiza noca pieknie tam z gory wyglada! Te swiatla, w tle ciemne, ledwo widoczne kontury gor, cos niesamowitego! O poscie wielkopiatkowym dwa slowa. Otóz ponoc wg boliwijskiego zwyczaju post wielkopiatkowy polega na przygotowaniu 12 bezmiesnych potraw i kosztowaniu ich wszystkich, oraz dzieleniu sie nimi z sasiadami, jesli rodzina jest za mala, zeby to zjesc. Ale ponoc jedze symbolicznie, nie objadaja sie tym jakos strasznie. U nas w domu sie do tego zwyczaju nie stosuje. O godzinie 15.00 bylo w kosciele nabozenstwo, czytanie Meki Panskiej, adoracja Krzyza. Dziwnie, bo mi sie to zawsze kojarzylo z ciemnoscia i chlodem, a tutaj prawie srodek dnia i jeszcze dosc cieplo. A ilez bylo tlumaczenia dzieciom, ze nie idziemy na msze swieta, bo dzis mszy nie ma. Wszystko przebiega raczej standardowo, tak jak u nas. Tylko ludzi bylo niewiele. Adoracja Krzyza, wszyscy podchodzili do jednego z dwóch przytrzymywanych przez ministrantów krzyzy, a przy kazdym ministrant przecieral szmatka pocalowane miejsce przed kolejna osoba. Roxana zapytala potem: „Senorita, a dlaczego calujemy krzyz?”, a Cristian wydawal sie nieco zdezorientowany i uwaznie obserwowal innych , zeby wiedziec co ma zrobic, kiedy juz podejdzie. Z kolei pod sam koniec wielkooki Jhoelito zapytal, patrzac na polozony krzyz, zostawiony na koniec dla ludzi, spytal, czy moze jeszcze raz isc pocalowac Pana Jezusa. I tylko potem lekko oburzony rzekl, kiedy przed nim pocalowala Go inna pani „To moja kolej!”. „Góralu, czy ci nie zal” w wersji Wielki Post – czyli boliwijska piesn koscielna. Tak, dokladnie tak. Ojczysty tatrzanski motyw w wysokich, dalekich Andach. Otóz w trakcie Wielkiego Postu, a szczególnie w Wielki Pi¹tek, spiewa sie tutaj piesn na czesc Krzyza Swietego, na melodie naszego polskiego „Góralu, czy ci nie zal”. Nawet w moim spiewniku boliwijskim, wydanym w stolicy – Sucre, przy tejze piesni widnieje notka w nawiasie „melodia polska”. „Victoria, tú reinarás, oh Cruz, Tú nos salvarás” – „Zwyciestwo, Ty bedziesz królowac, o Krzyzu, Ty nas zbawisz” – tak siê spiewa refren, zwrotki równiez sa dokladnie na melodie polskiej piosenki. I to wlasnie spiewano podczas adoracji Krzyza.

Wieczorem natomiast wielka Droga Krzyzowa ulicami Tupizy, ta sama trasa, co w srode z mlodzieza, z tymi samymi „zywymi obrazami” przygotowanymi przez szkoly srednie. Tylko ludzi o wiele wiecej i skupienie o wiele wieksze. W procesji ludzie niesli figurê Chrystusa w grobie, Matke Boska i Swietego Jana, a z tylu szla tzw. banda, czyli orkiestra ze szkoly Suipacha, wyznaczajac rytm kroku bebnami i trabami. Dawniej ponoc brali udzial w tej Drodze Krzyzowej zolnierze, ale z obecnym rzadem to nie przejdzie.

Wielka Sobota.
Do poludnia swiecone byly pokarmy, ale nie ma to tak waznego charakteru jak u nas. Nie ma tylu pieknie przyozdobionych koszyczków, niektórzy przynosza jedzenie w zwyklych garczkach czy siatkach na zakupy. Oczywiscie to, co w srodku, jest nieco inne niz u nas, uwage zwraca zwlaszcza choclo (kukurydza), pigwa, granaty, winogrona.

A nasze dzieci przygotowywaly dzis jajka na wielkanocny konkurs, ja natomiast próbowalam poczytac troche z kilkorgiem chlopcow, Jhoel jest w drugiej klasie, a czyta strasznie wolno i nieskladnie, Victor nie potrafi napisac swojego imienia, a skladanie sylab wogóle mu nie idzie, podobnie jak miesiac temu.

Piekna prawie dwu i pol godzinna Eucharystia, najpierw oczywiscie poswiecenie ognia na które spogladalam z dolu zerkajac spoza sutanny padre Arturo oraz przyozdobionej na dole wzorkami w boliwijskie czerwono-zólto-zielone barwy alby jednego ministranta. Wejscie do koscio³a w ciemnosciach, zapalenie malych bialych swieczek, które ludzie przyniesli ze soba, czytania, gloria przy dzwieku dzwonków, prawie dziesieciominutowe czytanie intencji mszalnych zamówionych przez ludzi (niektórzy np. powierzali sie opiece kilku swietych naraz), chrzest neokatechumenów. Po skonczonej mszy swietej ksieza staneli w drzwiach i skladali ludziom zyczenia. Ja oczywiscie nie moglam postapic inaczej, jak tylko ustawic sie w kolejce do glównego wyjscia, gdzie reke ludziom podawal nasz radosny padre Arturo con alegría. Takiej Alegríi to nigdzie nie ma!

Niedziela Wielkanocna.
Caly nasz dom udal sie na szósta rano na Rezurekcje. Zaden z maluchów nie zasnal, a starsze chlopaki mialy wrecz nadmiar energii. Calosc trwala okolo dwóch godzin, razem z procesja z figura Chrystusa Zmartwychwstalego (zastanawiam sie, czemu tu nie ma procesji z Najswietszym Sakramentem), która trzykrotnie obeszla plac. Na koniec znowu mnóstwo entuzjazmu i radosci.

A Poniedzia³ek to ju¿ najzwyklejszy w swiecie dzien pracy.

Pozdrawiam wszystkich Gorali, ktorym zal i wszem i wobec zycze, zeby ta Radosc tak mocno sie w Was zakorzenila, zeby nigdy uz nic jej z waszych serc nie potrafilo wymazac :)

mierzej