Podczas pobytu w Etiopii widziałem wiele dzieciaków: na ulicy, w szkołach, w ośrodkach, sierocińcach i na zwykłych podwórkach. Jedno mogę powiedzieć, nie potrzebują wiele by być szczęśliwymi, cieszą się z tego, co mają, a na ich twarzach jest zawsze szczerość i w większości szeroki uśmiech.
Od dziecka byłem urwisem. Nie mogłem usiedzieć w jednym miejscu i może właśnie dlatego wyjechałem na drugi koniec Polski, czyli do Wrocławia, gdzie skończyłem fizjoterapię. Zainteresowanie medycyną i chęć pracy z ludźmi dało w połączeniu pozytywną energię. Dzieliłem się nią na placówce misyjnej Sióstr Misjonarek Miłości w Dire Dawa w Etiopii, gdzie wraz z Anią pracowałem jako fizjoterapeuta.